„Matka łkała, gdy brałam ślub. Nieważne, że jej zięć zarabia krocie i mnie kocha. Dla niej jest prostakiem po zawodówce”

„Nie pozwoliłam bliskim na to, by sterowali moim życiem. Kochałam Maćka, kocham i kochać będę, póki śmierć nas nie rozłączy”.
31.03.2024 11:15

Moi rodzice pochodzą z rodziny inteligenckiej. Poznali się oczywiście na uczelni wyższej, bo jakby inaczej. U nas wykształcenie było ważniejsze nawet niż miłość. O czym miałam okazję dowiedzieć się na własnej skórze

Jestem ładna, inteligentna i zawadiacka. Lubiłam flirtować i podrywać. Jednego prawie udało mi się zaciągnąć przed ołtarz. Wszystko dlatego, że w oczach mojej matki był on idealnym kandydatem na męża, bo wywodził się z zamożnej prawniczej rodziny. Klasyk. Dziś dziękuję sobie za to, że zerwałam zaręczyny. Gdyby nie to, pewnie nigdy nie poznałabym Maćka. 

Był moim bohaterem

Maciek nie jest może rycerzem w lśniącej zbroi, ale za to okazał się prawdziwym bohaterem. Uratował mnie z opresji, gdy zakapturzony zbir próbował mi wyrwać torebkę. Maciek rzucił się na niego i przepędził drania. Mój wybawca. To właśnie wtedy zobaczyłam go po raz pierwszy. 

Wszystko układałoby się jak w najpiękniejszej komedii romantycznej, gdyby nie jeden szczegół. Maciek nie miał szkoły. Swoją edukację zakończył na zawodówce i to o specjalizacji budowlanej. Miał świetną pracę, był bardzo inteligentny i zaradny, potrafił postawić dom gołymi rękami. Jednak wiedziałam, że te argumenty nie trafią do serc moich rodziców. 

Mam i tata nie szczędzili uwag. Nasłuchałam się, że zmarnuję sobie z nim życia, że taki facet nie jest w stanie zagwarantować mi godnego bytu. Nawet sąsiadki im wtórowały nazywając Maćka chłopem oderwanym od pługa. 

Zupełnie nie rozumiała, dlaczego wszyscy są tak powierzchowni. Nawet nie próbowali zobaczyć w Maćku tego, jak wspaniałym człowiekiem jest. Dla nich wszystkich liczyła się tylko kasa i status. 

– Marta, nie żartuj sobie. Ty, mądra, wykształcona dziewczyna z tym... robotnikiem? Przecież to wstyd... – mówiła mama. 

– No właśnie, wstyd. Przyniesiesz go całej rodzinie. Przecież jak tylko przybędzie mu lat na karku, to go wywalą z tej budowy. Nie będzie im potrzebny dogorywający dziadek. I co wtedy? Będziesz go utrzymywała do końca życia? – dołożył swoje 3 grosze tata. 

Na końcu języka miałam, by powiedzieć im, że Maciek zarabia więcej niż oni i niebawem będzie starał się o założenie własnej firmy. Tak, był budowlańcem, ale jakie to ma znaczenie w obliczu jego pracowitości? 

On był moja bratnią duszą

– Dziewczyno, jak to jakie? Ogromne. Życie nie ogranicza się tylko do pracy. O czym ty będziesz z nim rozmawiała? Będzie ci opowiadał o tym, z czego składa się zaprawa murarska? Daruj sobie. To jakiś przeciętniak. Nie jest cię godzien. 

Tutaj kolejne pudło i dowód na to, że rodzice oceniali książkę po okładce. Maciek był bardzo oczytanym i inteligentnym facetem. Fakt, nie znał zasad gry w pokera i nie był koneserem wina, ale za to świetnie znał się na polityce, finansach, wiedział, co dzieje się na świecie i kochał podróżować. Mieliśmy dużo wspólnego. Kochaliśmy kino, co celebrowaliśmy nawet kilka razy w miesiącu. Uwielbialiśmy też włoską kuchnię. Mogliśmy gadać godzinami, a tematy do rozmów nigdy się nie kończyły.

Nie pozwoliłam bliskim na to, by sterowali moim życiem. Kochałam Maćka, kocham i kochać będę, póki śmierć nas nie rozłączy. Dlatego też te same słowa wypowiedzieliśmy sobie przed ołtarzem. Doskonale wiedziałam, że podczas ślubu, mama wcale nie płakała ze szczęścia, tylko z rozpaczy. Zawiodła się na mnie. 

Mąż na mnie zarabia

Moja rodzina na każdej imprezie nie szczędziła słów goryczy. Na każdym kroku próbowali zrównać Maćka z ziemią i pokazać mu, gdzie jego miejsce. Na szczęście mój małżonek miał więcej oleju w głowie, niż ci zadufani w sobie sztywniacy. Brylował na salonach, zaskakiwał wszystkich swoją elokwencją, a jak było trzeba, to i ustawiał moich kuzynów do pionu

Wszyscy uciszyli się jednak dopiero wtedy, gdy Maciek założył firmę. Wtedy się zaczęło. Zlecenie spływało za zleceniem, a nasze konto bankowe puchło z każdym miesiącem, tak samo jak i ja pękałam z dumy.

Żeby było zabawniej, to czarny scenariusz moich rodziców zupełnie się nie sprawdził, co więcej, było odwrotnie. To Maciek mnie utrzymuje. To ja jestem tym darmozjadem z opowieści moich rodziców. Mimo wykształcenia nie mogę znaleźć pracy. Mąż na mnie zarabia i utrzymuje naszą rodzinę. Co więcej, robi to bez piśnięcia słówkiem. Wszystko dlatego, że się kochamy, a pieniądze są dla nas drugorzędne

Czytaj także:
„Rodzice traktowali mnie jak przynętę na zamożnego męża. Miałam złapać na dziecko syna bogaczy”
„Mąż się mną znudził i znalazł sobie kochankę. Gdy się zabawił, wrócił z podkulonym ogonem, ale nie miał już do czego”
„Chciałbym zostać ojcem, ale żona ma to w nosie. Mówi, że nie chce zmieniać swojego wygodnego życia dla dziecka”

Redakcja poleca

REKLAMA