„Gdyby nie choroba, wyszłabym za mąż za imbecyla. W szpitalu poznałam prawdziwą miłość”

„Kiedy wyszłam ze szpitala, Darek wrócił do żywych. Tłumaczył się, że nie znosi szpitali... Czułam, jak narasta we mnie irytacja”.
22.01.2024 13:32

To już za 14 dni – uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze w sukni ślubnej. Okręciłam się w pięknej białej kreacji, a moja mama z trudem powstrzymywała łzy. 

Mama cieszyła się, że tak mi się trafiło, że przede mną piękne życie z cudownym mężczyzną. Ona z ojcem byli niedobrani. Rozstali się, gdy byłam dzieckiem. 

Mój mąż był tym wyśnionym? Chyba tak. Darek był mądry, silny, przystojny. Najwyraźniej w naszym przypadku powiedzenie o ogniu i wodzie miało rację bytu. On był ten poważny, ja ta dowcipkująca.

– Najpierw ślub, później mały domek i dziecko. A najlepiej dwójka... – wyjawiałam plany Malwinie. Była moją najlepszą przyjaciółką i nie miałyśmy przed sobą sekretów.
– Zaraz ślub i będziecie żyli długo i szczęśliwie – stwierdziła żartobliwie Malwina. – To cudowne!

Nadszedł ten dzień

Czułam się naprawdę fatalnie, miałam mdłości i niemalże halucynacje.
– To trema! – skwitowała mama. – Minie, jak tylko staniesz przed ołtarzem.
Niestety zaczęła się gorączka, potężne dreszcze. 
– Musi pani odpocząć – powiedział lekarz, którego wezwałam. – Ta infekcja może przejść w zapalenie płuc.
– Ale... Ja mam za dwie godziny swój ślub – byłam bliska płaczu. – Może jakaś kroplówka?
– Czy pani nie rozumie? Zamiast ślubu dziś może mieć pani swój pogrzeb za kilka dni – lekarz nie owijał w bawełnę. Wydał mi się taki oschły i pozbawiony serca... 
– Proszę odwołać gości – to lekarz radził mamie.

Kogo się dało – odwołałyśmy przez telefon. Reszta zaproszonych, tych spoza naszego miasta, musiała wracać, skąd przyjechała. Przyjechał do mnie Darek, absolutnie roztrzęsiony.

– Nie miałaś już kiedy zachorować? – krzyczał. – To jakiś horror. Komedia! Zmarnowałem tyle pieniędzy!

To pieniądze są ważniejsze?

– Darek! Co ty wygadujesz? Ona jest na skraju przeżycia!– mama aż zatrzęsła się z wściekłości. – To przecież tylko pieniądze.

Machnął ręką i wybiegł, trzaskając drzwiami. Darek, zamiast martwić się o mnie, zadzwonił tylko i zdawkowo wypytał, jak się czuję. Miał mnie w nosie!

Tak chyba nie zachowuje się zakochany mężczyzna, któremu zależy na kobiecie, prawda?

Następnego dnia odwiedził mnie lekarz i okazało się, że mój stan jest poważny. Musiałąm trafić do szpitala i zostałam w nim dwa tygodnie. Darek nawet mnie nie odwiedził.

– No, jak tam chorująca panna młoda? – zagadywał często lekarz. Dużo rozmawialiśmy, żartowaliśmy...

Kiedy wyszłam ze szpitala, Darek wrócił do żywych. Tłumaczył się, że nie znosi szpitali...
Czułam, jak narasta we mnie irytacja. To był wielki test. Skoro dla niego to był aż taki problem, to może oznaczać tylko jedno... – zaczynała do mnie docierać prawda...
– To jak, wyznaczamy termin ślubu? – zagadnął któregoś wieczoru.

Już, już, miałam mu przytaknąć, ale ocuciło mnie wspomnienie błękitnych oczu doktora.
– Nie wychodzę za mąż – zadzwoniłam do niego nazajutrz. – Da się pan zaprosić na kawę?
– Teraz, kiedy jest pani wolna. Z największą radością – zapewnił mnie gorąco.
 

Czytaj także:
„Mam 4 rodzeństwa i zero wsparcia rodziny. Kiedyś byłam im potrzebna jako opiekunka, teraz muszę radzić sobie sama”
„Teściowa wmawiała naszej córce, że bajki są pełne grzechu. Gdy się nią opiekowała, kazała jej oglądać msze w telewizji”
„Gdyby mąż mnie nie zostawił, nie wzięłabym się za siebie. Teraz wyglądam 10 lat młodziej i romansuję z kolegami córki”

Redakcja poleca

REKLAMA