Zawsze chciałam, aby moja córka miała dobry kontakt z babcią. Dlatego gdy wróciłam do pracy, zgodziłam się na propozycję teściowej, aby to ona opiekowała się małą podczas mojej nieobecności. Nigdy nie przypuszczałam, że matka mojego męża okaże się religijną fanatyczką o poglądach wyjętych wprost ze średniowiecza.
Miałam pewne wątpliwości
Długo rozmyślałam nad swoim powrotem do pracy. Po urodzeniu córki zrezygnowałam z życia zawodowego i całkowicie oddałam się macierzyństwu. Jednak Matylda miała już cztery lata i oboje z mężem doszliśmy do wniosku, że czas najwyższy, aby oderwała się od mojej spódnicy i poznała inne dzieci.
Zresztą ja też potrzebowałam odmiany i z chęcią myślałam o powrocie do biura. Oczywiście kochałam swoją córkę z całego serca, ale siedzenie z nią w domu od czterech lat to już było za dużo.
— Musimy znaleźć jakieś przedszkole — powiedział mój mąż, gdy tylko opowiedziałam mu o swoich planach.
Odetchnęłam z ulgą, bo byłam przekonana, że ten pomysł nie za bardzo przypadnie mi do gustu. Jednak powiedzieć to jedno, a zrobić — to zupełnie coś innego. Okazało się, że znalezienie wolnego miejsca w przedszkolu graniczy z cudem. Szukaliśmy wszędzie, ale nigdzie nie było miejsca dla naszej córki.
— To co my teraz zrobimy? — zapytałam rozczarowana. Myśl o powrocie do pracy tak bardzo mi się spodobała, że teraz poczułam wielki żal, że nie uda mi się spełnić swojego zamiaru.
— Spokojnie, coś wymyślimy — odpowiedział Tomek.
I faktycznie wymyślił. Kilka dni później powiedział mi, że przecież możemy poprosić babcię o pomoc.
— Przecież moja mama mieszka kilkadziesiąt kilometrów od nas — powiedziałam.
— Ale ja mówię o swojej mamie — powiedział Tomek.
Teściowa miałaby zająć się Matyldą? Szczerze mówiąc, trudno było mi to sobie wyobrazić. Matka Tomka nie bardzo interesowała się wnuczką, a kontakty z nią ograniczała do absolutnego minimum. Znacznie bardziej od rodziny interesowały ją pielgrzymki i spotkania kółka różańcowego.
— Sama nie wiem, czy to dobry pomysł — powiedziałam z wahaniem.
— Oczywiście, że to dobry pomysł — odpowiedział mój mąż. — Zobaczysz, że to najlepsza decyzją, jaką mogliśmy podjąć — dodał z przekonaniem, którego mi jakoś brakowało.
Jednak pomimo wątpliwości postanowiłam skorzystać z takiej pomocy. Wizja powrotu do pracy była silniejsza od obaw i głosu rozsądku.
Mówiła, że da sobie radę
Zgodziłam się na propozycję męża, ale w głębi duszy miałam nadzieję, że teściowa nie zgodzi się na naszą propozycję. Sama nie wiem, ale chyba miałam złe przeczucia. Teraz sobie myślę, że mogła to być matczyna intuicja. Jednak ja ją zagłuszyłam i naraziłam swoje dziecko na traumatyczne przeżycia.
Kiedy teściowa przyszła do naszego domu, to wydawała mi się całkowicie normalna. Przyniosła małej prezenty i przez cały pobyt próbowała się z nią bawić. I muszę przyznać, że szło to jej całkiem nieźle. A Matylda bardzo ją polubiła. Przez całe popołudnie biegała za babcią i nie odstępowała jej na krok.
— Chyba mnie polubiła, prawda? — zapytała teściowa i z uśmiechem pogłaskała małą po główce.
— Oczywiście, że tak — odpowiedział Tomek. — Przecież każda wnuczka uwielbia swoją babcię — wygłosił opinię, z którą nie można było się nie zgodzić.
Mnie także się wydawało, że babcia i wnuczka świetnie się dogadują. I dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. „Wszystko będzie dobrze” — przekonywałam samą siebie. Zresztą nie mogłam myśleć inaczej, bo nic nie wskazywało na jakiekolwiek kłopoty. Teściowa myślała podobnie, bo na pożegnanie zapewniła nas, że doskonale sobie poradzi z małą.
— Nic się nie martwcie kochani — powiedziała chwilę przed wyjściem. — Matylda zasługuje na najlepszą opiekę. A ja będę się nią opiekować najlepiej jak potrafię.
Te słowa bardzo mnie uspokoiły. Poczułam pewność, że decyzja o powierzeniu Matyldy pod opiekę babci była faktycznie najlepszą, jaką wtedy mogliśmy podjąć.
Babcia zabroniła oglądać bajki
Pierwszy dzień pracy był dla mnie ogromnie stresujący. Bardzo denerwowałam się powrotem do zawodowych obowiązków, bo nie byłam pewna, czy w ogóle sobie poradzę. Ale nie to było najgorsze. Przez cały dzień myślałam o tym, że zostawiłam Matyldę, która pierwszy raz została sama z babcią. „Jestem wyrodną matką” — pomyślałam. A potem szybko skrzyczałam się w duchu.
Przecież nie jestem pierwszą i jedyną kobietą, która wraca do pracy. Takie są koleje losu i nic nie można na to poradzić. Na szczęście miałam tak dużo obowiązków, że nie było czasu myśleć o tym, co dzieje się z Matyldą. Zresztą nie miałam powodu do niepokoju. Po powrocie do domu zobaczyłam szczęśliwą i uśmiechniętą córką, która razem z babcią układała klocki.
— Jak wam dzisiaj poszło? — zapytałam i uściskałam moją małą królewnę.
— Bardzo dobrze — odpowiedziała teściowa. — Doskonale się rozumiemy i uwielbiamy spędzać ze sobą czas — dodała z uśmiechem. Nie miałam powodu, aby jej nie wierzyć. Spojrzałam na Matyldę, której twarz rozjaśnił dziecięcy uśmiech.
— Nie wiem, jak mam mamie dziękować — powiedziałam do teściowej, której naprawdę byłam bardzo wdzięczna.
— Nie musisz mi dziękować. To mój obowiązek — odpowiedziała matka Tomka i zaczęła zbierać się do wyjścia. — Będę jutro o tej samej porze — dodała na pożegnanie.
Kilka kolejnych dni minęło bez większych problemów. Oboje z Tomkiem pracowaliśmy, a teściowa opiekowała się Matyldą. I wszystko wskazywało na to, że jest to układ idealny. Do czasu. Gdy któregoś wieczoru chciałam włączyć Matyldzie bajkę, córka bardzo mnie zaskoczyła.
— Nie włączaj bajki — powiedziała stanowczym głosem. Spojrzałam ze zdziwieniem na córkę. To było nie do pomyślenia, aby na dobranoc nie chciała obejrzeć przygód swoich ulubionych bohaterów.
— Nie chcesz obejrzeć bajeczki na dobranoc? — zapytała zaskoczona. Mimo to włączyłam telewizor i z menu platformy filmowej wybrałam ulubioną kreskówkę córki. A wtedy Matylda zasłoniła oczy rączkami.
— Nie rób tego mamusiu — powiedziała. — Ja nie mogę oglądać tych bajek.
— Dlaczego? — zapytałam coraz bardziej zdziwiona.
— Ja nie mogę ich oglądać, bo one są pełne grzechu — usłyszałam głos córki.
Z zaskoczenia nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. „O czym ona opowiada?” — pomyślałam w duchu. A potem doszłam do wniosku, że musiało się jej coś przyśnić.
Obowiązkiem dziecka jest oglądanie mszy
Niechęć Matyldy do bajek okazała się trwalsza niż początkowo myślałam. Bardzo mnie to zaniepokoiło, bo do tej pory córka nie chciała zasnąć bez obejrzenia przynajmniej jednej historii ze swoimi ulubionymi bohaterami. Dodatkowo coraz częściej miałam wrażenie, że córka nie chcę zostawać sama z babcią.
— Mamusiu, długo cię nie będzie? — zapytała, gdy przygotowywałam się do wyjścia do pracy. Spojrzałam na nią zaniepokojona. Matylda nigdy wcześniej nie zadawała mi takich pytań.
— Bardzo krótko — odpowiedziałam i mocno ją przytuliłam. — Ani się obejrzysz, a mamusia już będzie w domu — zapewniłam ją. A potem powiedziałam, że w czasie mojej nieobecności może pooglądać sobie bajeczki. — Wtedy czas minie ci znacznie szybciej — obiecałam.
A wtedy Matylda powiedziała coś, co zmroziło mi krew w żyłach.
— Nie mogę oglądać bajeczek, bo to śmiertelny grzech — usłyszałam cichutki głos córki.
— Co ty opowiadasz? — spojrzałam na nią zaniepokojona. — Kto ci tak powiedział? — zapytałam I chociaż nie chciałam przyjąć tego do wiadomości, to chyba znałam odpowiedź na to pytanie.
— Babcia mi powiedziała, że bajki są złe i żadna mała dziewczynka nie może ich oglądać — powiedziała moja córka, a potem się rozpłakała.
A ja zrozumiałam, że oddanie Matyldy pod opiekę teściowej było największym błędem. „Dlaczego uwierzyłam w jej przemianę i dobre intencje?” — wyrzucałam sobie cały ranek. Tego dnia oczywiście nie poszłam do pracy. Zadzwoniłam, że źle się czuję i nie mogę pojawić się w biurze. Skontaktowałam się za to z Tomkiem i powiedziałam mu, czego dowiedziałam się od Matyldy.
— Jesteś pewna, że to prawda? — zapytał mnie mąż. — Przecież to tylko dziecko.
Ale ja byłam pewna, że Matylda nie kłamie. Dlatego postanowiłam porozmawiać z teściową. Gdy tylko się pojawiła, to od razu zapytałam ją, dlaczego mała nie chce oglądać bajek.
— Nie ma takiej potrzeby — od razu odpowiedziała teściowa. — Bajki to samo zło, które sprowadza dzieci na złą drogę.
— Co też mama opowiada? — zapytałam drżącym głosem.
W tym samym momencie teściowa zaczęła wygłaszać swoje teorie, według których kreskówki są pełne grzechu i dają dzieciom bardzo zły przykład.
— Wszystkie dzieci powinny oglądać msze święte — usłyszałam nawiedzony głos teściowej. W tym samym momencie przestałam słuchać. Od razu zrozumiałam, dlaczego moja córka ma taką niechęć do oglądania kreskówek. Wyobraziłam sobie Matyldę oglądającą msze święte i poczułam, jak złość ogarnia całe moje ciało.
— Nie chcę, aby mama pilnowała Matyldy — powiedziałam spokojnie.
Chociaż teściowa protestowała i mówiła, że jestem niewdzięczna, to ja wyprosiłam ją z domu. Nie chciałam, aby moje dziecko było wychowywane przez kogoś takiego. Resztę dnia spędziłam z Matyldą. I chociaż trochę to trwało, to córka w końcu zgodziła się na obejrzenie swoich ulubionych bajek.
Po powrocie Tomka z pracy ustaliliśmy, że nasza córka nie będzie spędzała czasu z babcią. I chociaż musiałam zwolnić się z pracy, to wiem, że nie było innego wyjścia. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się znaleźć miejsce w przedszkolu, w którym córka trafi pod fachową opiekę. Dopiero wtedy będę mogła spokojnie wrócić do pracy.
Czytaj także:
„Karol miał być słodkim zazdrośnikiem, a nie zaborczym furiatem. Zadałam się z diabłem”
„Mój facet jest zimny jak noce na Syberii. Skaczę wokół niego jak kotka w rui, a on nie okazuje mi żadnych uczuć”
„Tylko żonie wyznałem, że obstawiłem meczyki i wygrałem fortunę. A ona nasłała na mnie zbirów, by odebrać mi kasę”