„Córka nie mogła mieć dzieci, więc oddałam jej własne. Wolę być jego babcią, niż mamą”

"Myślałam, że to grypa żołądkowa lub zatrucie. Mdliło mnie na widok jedzenia, na samą myśl o nim. Dorota mówiła, że chciałaby mieć moje objawy... Wtedy coś mnie tknęło. Zaczęłam liczyć wstecz... Byłam w ciąży!".
18.06.2023 15:15

Jako 15-latka długo przekonywałam rodziców, że jestem rozsądna i dorosła, żeby pozwolili mi jechać z paczką przyjaciół na Mazury, w tym z moim chłopakiem, Markiem. 9 miesięcy po wyjeździe urodziłam Dorotkę.

Na szczęście wszystko nam się dobrze poukładało

Mama zajmowała się Dorotką, ja byłam w szkole. Tata bawił ją wieczorami, a ja mogłam choć trochę poczuć się znów nastolatką. Marek po technikum znalazł pracę, chociaż wcześniej planował iść na studia — zrobił to dla nas.

W okresie matury razem z chodzącą córeczką odbierałam jej wyniki.

– Chciałem, żeby wiedziała, jaką ma mądrą mamę – powiedział Marek.

Wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy blisko moich rodziców. Mama, bym mogła pójść na studia, zajmowała się Dorotką całe dnie. 

Kiedy pisałam pracę magisterską, Dorotka poszła do szkoły i była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Może to akademickie otoczenie tak ją przyzwyczaiło do zdobywania wiedzy?

Marek rozpoczął studia, razem z Dorotką rozkładali się przy tym samym stole, oboje pogrążeni w swoich książkach. Jedno pisało z przejęciem „Ala ma kota”, a drugie robiło skomplikowane rachunki. Zawsze miałam świetny kontakt z córką; dzieliła nas tak niewielka różnica lat!

Byłyśmy jak dwie przyjaciółki

Wspierałyśmy się w niedoli. Gdy mój mąż zginął w wypadku samochodowym, załamałam się. Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez córki. Stała się moją opoką, pilnowała, żebym coś zjadła i wyszła w końcu z domu. Ona w końcu miała swojego Pawła. Dawał jej siłę.

Dorotka wyszła za Marka i wyprowadzili się na wieś. Niestety, mijały miesiące, potem lata, a nie pojawiały się na świecie ich dzieci. Obawiałam się, że dzieje się coś poważnego, ale Dorota mnie zbywała. 

Kiedyś byłam na badaniach okresowych i przez przypadek wpadłam na córkę i zięcia w szpitalu, przyznała mi się, że Paweł poddaje się leczeniu.

Wszyscy dawali nadzieję, ale Dorotka z Pawłem zaczęli już nawet rozważać in vitro albo adopcję, ale wciąż się trochę wahali.

– Macie dopiero po trzydzieści lat, i sporo czasu – pocieszałam córkę. – Łatwo ci mówić, bo jak byłaś w moim wieku, to ja już kończyłam podstawówkę – stwierdziła, nie bez racji, Dorota. – A Paweł zaczyna przebąkiwać o rozwodzie, o tym, że przez niego nie mogę być szczęśliwa… 

Był czerwiec 2014 roku

Wyjechałam nad morze za namową córki. W nowym kostiumie wyglądałam całkiem atrakcyjnie, a wiedziałam, jak to jest na delegacjach – integracja to priorytet. Ja spacerowałam brzegiem morza. Nagle w mój leżak uderzył... kudłaty pies.

– Bardzo przepraszam! – pośpieszył za nim jakiś mężczyzna. – Bruno się rozpędził i nie zdołał wyhamować.

– Tak, poczułam – powiedziałam.

– Należy się pani zadośćuczynienie w postaci najpyszniejszej ryby w tej części wybrzeża!

Sama nie wiem, co sprawiło, że za nim poszłam

Straciłam głowę. Rozmawialiśmy, piliśmy wino, bawiliśmy się ze sobą świetnie. Do tego stopnia... że spędziliśmy razem noc. To było pewnie, że to przelotny romans, nic więcej. Miałam swoje życie i nie widziałam w nim przestrzeni na miłość. Uznałam, że należy mi się weekend bez konsekwencji, ale... potem okazało się, jak bardzo się myliłam.

Mdłości pojawiły się szybko

Myślałam, że to grypa żołądkowa lub zatrucie. Mdliło mnie na widok jedzenia, na samą myśl o nim. Dorota mówiła, że chciałaby mieć moje objawy... Wtedy coś mnie tknęło. Zaczęłam liczyć wstecz... Byłam w ciąży!

Pobiegłam do najbliższej apteki po test ciążowy. Pojawiły się na nim dwie kreski, że nie było mowy o pomyłce. Ginekolog, do którego się niezwłocznie wybrałam, też potwierdził moje przypuszczenia.

Byłam przerażona. Miałam 46 lat na karku i spodziewałam się dziecka! No a co z Dorotką? To na pewno ją załamie!

Dorotka po tych rewelacjach nie mogła ukryć łez, choć kryła je gratulacjami. Mimo zaczerwienionych oczu wyłoniła się z sypialni i wręczyła mi buciki z pomponikami… A ja postanowiłam, że złożę jej propozycję i oddam jej dziecko. Nieraz się zdarza, że matki wychowują dzieci swoich córek, jeśli te są za młode… My po prostu zrobimy odwrotnie.

– Jestem już za stara na wychowywanie takiego maleństwa. Już teraz wyskakuje mi dysk. A co będzie za parę lat? Jak ja z nim pójdę na rolki? Teraz jest dla mnie czas na rozpieszczanie wnuków, a nie wychowywanie dzieci. Poza tym… pomyśl o Pawle, o swoim małżeństwie. Jeszcze możesz je uratować, być szczęśliwa.

Dorota w końcu dała się przekonać. Kiedy ciąża zaczęła być widoczna, wzięłam urlop i razem z Dorotką wyjechałyśmy na drugi koniec Polski.

W szpitalu wpisałam w dokumenty Pawła jako ojca, a kilka miesięcy później zrzekłam się praw rodzicielskich w sądzie.

Jaś na urodził się zdrowy, wyglądał jak kopia Dorotki. Codziennie, gdy patrzę na swoją ukochaną córkę, na jej męża i na małego Jasia, dziękuję za ten spóźniony dar losu.

Czytaj także:
„Rodzina miała mnie za starą pannę. Nie mieli pojęcia, że od dawna ukrywam przed nimi sekret”
„Mam 26 lat, a babcia myśli, że to za późno na małżeństwo. Bawi się w swatkę i na siłę umawia mnie z wnukami swoich przyjaciółek”
„Po rozwodzie poczułam się jak staruszka. Sądziłam, że jestem za stara na amory, jednak los zesłał mi kochanka”

Redakcja poleca

REKLAMA