Niezdrowa zależność - ciemna strona bliskości

Dbaj o partnera, ale nie zapominaj o sobie!/ fot. Shutterstock
Jeśli wierzymy w to, że ktoś inny jest odpowiedzialny za spełnienie naszych potrzeb — lub że jest w stanie je zrealizować — naturalna tęsknota za bliskością może stać się niezdrowa. Jak ją rozpoznać i pokonać?
/ 13.12.2010 14:02
Dbaj o partnera, ale nie zapominaj o sobie!/ fot. Shutterstock

Gdy zapominamy o sobie…

Jeśli całkowicie utożsamiamy się z potrzebami naszej obronnej osobowości, oczekujemy od partnera, że będzie nas chronił przed doświadczeniem uczucia pustki i niedoskonałości: polegamy na jego zapewnieniach, by podnieść poczucie własnej wartości; potrzebujemy jego uznania oraz pochwały, aby wynagrodzić sobie poczucie bycia nieudolnym; domagamy się, by bliska osoba doceniła nasze mocne strony, bo pozwala nam to chronić poczucie słabości; maskujemy utratę swojej tożsamości poprzez przejmowanie zainteresowania i opinii partnera. Jak na ironię, chętnie zapominamy o sobie, by zatrzymać ukochaną osobę.

Zobacz też: Jak wzmocnić uczucia mężczyzny?

Gdy skupiamy się na partnerze…

Poniżej zamieszczone zdania są typowe w przypadku niezdrowej zależności. Zwróć uwagę na to, że wszystkie one mają wspólną płaszczyznę: osoba, która wypowiada to zdanie, jest bardziej skupiona na partnerze i oddala się od swojego wewnętrznego centrum bytu.

  • Staram się być tym, kim chciałbyś, bym była.
  • Zatracam się, kiedy jestem z Tobą tak blisko.
  • Czuje się dobrze, kiedy jesteś ze mną szczęśliwy.
  • Czuję się odpowiedzialny za to, by dać Ci to, czego pragniesz.
  • Sprawiasz, że moje życie nabiera sensu.
  • Dzięki Tobie czuję się bezpieczny.
  • Kiedy jesteś szczęśliwa, ja również jestem szczęśliwy.
  • Twoje zadowolenie jest dla mnie największa nagrodą.
  • Czuję się źle, kiedy jesteś na mnie zła.
  • Potrzebuję tego, byś co jakiś czas mówił mi, że mnie kochasz.

Ja w cieniu partnera

Złapani w pułapkę podtrzymywania niezdrowej zależności, doprowadzamy do tego, że żyjemy w cieniu partnera, pozornie wspieramy go i troszczymy się o niego, ale tak naprawdę cały czas nieświadomie utrzymujemy swój wizerunek. Skoncentrowani na ukochanej osobie, uciekamy od odpowiedzialności za to, co tworzymy — lub za to, czego nie udaje nam się stworzyć we własnym życiu; jesteśmy wypełnieni strachem i nie próbujemy stawić czoła swoim niezaspokojonym potrzebom i nierozwiązanemu bólowi emocjonalnemu z przeszłości.

Przez unikanie podejmowania wyzwań i rozwiązywania problemów zaniedbujemy rozwój swojego wewnętrznego systemu wspierania. Zamiast tego pozostajemy zamknięci w swojej postawie i szukamy w drugiej osobie źródła zaspokojenia naszych potrzeb. Nieustannie żądamy od partnera, by zaangażował się w zachowania, które zmniejszą nasz niepokój, zminimalizują poczucie dyskomfortu i zredukują napięcie. Nasze dobre samopoczucie i bezpieczeństwo w związku zależą od poziomu uznania, jakie otrzymujemy ze strony ukochanej osoby za całą pracę, jaką dla niej wykonujemy.

Bezradność

Jeśli nie otrzymujemy upragnionej reakcji, nasza potrzeba związana z tym, by partner reagował w pożądany przez nas sposób, jeszcze bardziej się zwiększa. Stajemy się bardziej bezradni, wierzymy, że jesteśmy ofiarami; coraz bardziej manipulujemy, narzekamy, a nawet stajemy się napastliwi; możemy zacząć nadmiernie objadać się, spać lub podejmować inne aktywności, które zmniejszą ból i rozproszą uwagę.

Koncentrujemy się wyłącznie na tym, by partner odpowiedział na naszą potrzebę chronienia siebie. Jeśli nasze strategie nie przynoszą żadnego efektu, czujemy się jak wtedy, gdy byliśmy dziećmi — bezradni, niepotrafiący uzyskać tego, czego pragniemy, zagubieni w rozpoznaniu swojej tożsamości i niewarci wsparcia.

Zobacz też: Jak stworzyć udany związek?

Fragment pochodzi z książki „Serce na dłoni. Kochaj zawsze jak za pierwszym razem” autorstwa Jett Psaris i Marleny S. Lyons (Wydawnictwo Helion, 2009). Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA