Kto rządzi w Twoim związku?

Kto rządzi w Twoim związku?
W każdym związku istnieje problem strefy wpływów. W miłości „wpływ” to emocjonalna waluta, czyli owa niewidoczna, podlegająca wymianie wartość, która określa, kto ma władzę w związku. Kobiety czują się szczególnie niezręcznie, gdy wyczuwają, że szala władzy wyraźnie przechyla się na ich stronę.
/ 13.12.2010 08:59
Kto rządzi w Twoim związku?

Król i królowa związku

Większość z nas ma mieszane uczucia odnośnie władzy: fakt, że nie mamy na nic wpływu jest równie niekomfortowy, jak jego nadmiar. Kobiety czują się szczególnie niezręcznie, gdy wyczuwają, że szala władzy wyraźnie przechyla się na ich stronę.

Dlatego właśnie problem strefy wpływów jest tak istotny. Kiedy zaczynasz się angażować i pozwalasz sobie czuć, że coraz bardziej Ci na kimś zależy, zmniejszasz swoją strefę wpływów. Natomiast kiedy czujesz, że partner przekazuje Ci władzę, rodzi to pewne problemy.

Zobacz też: Sztuka wywierania wpływu

Władza jako dar

Kobieta może w takiej sytuacji mylnie odczytać ten gest jako oznakę słabości mężczyzny — a, jak wiadomo, żadna kobieta nie chciałaby się związać z mięczakiem. Tymczasem kiedy mężczyzna oferuje partnerce swoją miłość, przesunięcie strefy wpływów jest nieodłączną i naturalną częścią tego procesu. Nie interpretuj więc otrzymania władzy negatywnie, jako wyrazu niezdrowej zależności mężczyzny od Ciebie. Przyjmij ją jako dar, który świadczy o jego zaangażowaniu.

Brak równowagi

Innym problemem związanym z posiadaniem wpływu na związek jest poczucie braku równowagi. Mimo że każdy z nas lubi czuć, że ma władzę, jej zbyt duży zakres może być destrukcyjny. Dzieje się tak dlatego, że poziom wpływów określa naszą niezależność oraz jej przeciwieństwo, czyli osobistą odpowiedzialność.

Zachowujemy się rozsądnie, wrażliwie i życzliwie, ponieważ czujemy nad sobą pewną kontrolę. „Nie cierpię, gdy on pozwala mi na podłe i chamskie zachowanie” — takie uczucie może się w Tobie zrodzić, gdy równowaga wpływów zostanie zachwiana. Ale czy czasem nie powinnaś sama się kontrolować?

Zmienna sfera wpływów

W zdrowym związku strefa wpływów nieustannie się zmienia. W jednej chwili władza należy do Ciebie, za moment już jej nie masz, po czym znowu wraca. Tak właśnie wygląda miłość — jak radosne odbijanie piłki na plaży, tam i z powrotem. Tak naprawdę ta dynamika sprawia, że uczucia nie gasną. Ciesz się swoim wpływem — skorzystaj z jego blasku, wiedząc, że umożliwia Ci on zbliżenie się do partnera.

A jeśli zaczniesz odczuwać dyskomfort związany z nadmiernym wpływem, możesz z łatwością odbić piłkę wysokim łukiem w jego stronę, wyrażając otwarcie swoją miłość i potrzebę spędzania z nim każdej chwili.

Zobacz też: Dominujący mężczyzna - kobiety to lubią?

A jeśli to Ty dzierżysz władzę?

Jeśli czujesz, że posiadasz dwukrotnie większy wpływ niż mężczyzna, podziel swe siły. Co jednak powinnaś zrobić w sytuacji, która zdarza się znacznie częściej — gdy Twoje wpływy są tylko nieznacznie większe niż jego i obawiasz się, że wyślizną Ci się z rąk, więc wolałabyś część z nich zachować w rezerwie?

Zabierz mu poczucie pewności co do Twoich uczuć, ponieważ w ten sposób o połowę zmniejszysz jego skłonność do oporu. W jaki sposób tego dokonać? Z pewnością nie przez groźby lub wycofanie się. Ani też nie poprzez skąpienie mu swoich uczuć. A już na pewno nie przez doprowadzające do szaleństwa gierki.

Kobieta zwiększa swój wpływ, gdy delikatnie odsuwa mężczyznę z centrum swojego życia. Odsuń go nieco na margines, poświęcając czas na te aktywności, którym oddawałaś się, zanim go poznałaś. Spotkaj się z przyjaciółkami, które być może ostatnio zaniedbałaś, chcąc spędzać każdą chwilę ze swoim partnerem. Daj sobie prawo do prywatności i samotności, z których być może zrezygnowałaś, aby dopasować się do jego pragnień. Te proste potwierdzenia własnych przywilejów nic nie zmienią, ale nieznacznie zepchną go na bok.

Kiedy mężczyzna zostaje subtelnie wytrącony z samozadowolenia płynącego ze znajdowania się w centrum uwagi, zaczyna skupiać się na odzyskiwaniu swojej pozycji. Energia, którą na to poświęci, to właśnie Twoja rezerwa.

Fragment pochodzi z książki „Sztuka wojny w miłości” Connela Cowana i Gail Parent (Wydawnictwo Helion, 2009). Publikacja za wiedzą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA