Czym grozi przesadne koncentrowanie się na partnerze?

Czym grozi przesadne koncentrowanie się na partnerze?
Jeśli jesteśmy przesadnie skoncentrowani na drugiej osobie — działamy z poziomu niezdrowej zależności — często mamy poczucie, że partner nas kontroluje. Narzekamy, że nie możemy być sobą; często czujemy się urażeni lub smutni. Może to w efekcie doprowadzić nawet do rozpadu związku.
/ 14.12.2010 10:04
Czym grozi przesadne koncentrowanie się na partnerze?

Umowne relacje

Kompensacyjna tożsamość potrzebuje potwierdzenia, że jesteśmy zdolni, ponieważ naprawdę wierzymy, że jesteśmy nieudolni. Kiedy tracimy pracę, dochodzimy do wniosku, że jesteśmy beznadziejni. Kiedy partner nie popiera naszego punktu widzenia, uważamy, że jesteśmy niekochani, zamiast przeanalizować własny wkład w daną sytuację.

Z powodu naszego podświadomego, negatywnego wyobrażenia o sobie ostrożnie podchodzimy do wszystkiego, co dzieje się wokół, a co może sprawić, że nasze niedoskonałości wyjdą na jaw. Oczekujemy od partnera, że będzie bronił naszego image, abyśmy mogli czuć się ze sobą dobrze. Nasze relacje stają się wtedy umowne.

Zobacz też: Kto rządzi w Twoim związku?

Co możemy dostać od partnera?

Jeśli ten zwyczaj umawiania się nie zostanie odkryty, możemy ograniczać swój wzajemny potencjał, zamiast aktywnie zaangażować się w to, by każdy z partnerów uświadomił sobie istnienie takiego układu. Wspieranie, obrona i podtrzymywanie kompensacyjnej tożsamości uniemożliwia nam wyzwolenie się z tego podświadomego wzorca, który oddala nas od źródła bólu. Zamiast doświadczać siebie głęboko i docierać do swojej złotej istoty, ograniczamy nasz związek do tego, co możemy dostać od partnera.

Zobacz też: Jak wzmocnić uczucia mężczyzny?

Kwestia opiekowania się partnerem

Jakości, jakich oczekujemy i żądamy w bliskim związku, są często takie same, jakich oczekuje dziecko od matki. Dzieje się tak, ponieważ nie otrzymaliśmy odpowiedniego wsparcia w dzieciństwie. Normalne jest, że maluchem trzeba się opiekować, że potrzebuje zewnętrznego wsparcia. Taka zależność od drugiej osoby jest początkiem rozwijania się wewnętrznej siły, która stanowi oparcie w życiu dorosłym. Czasami jednak również jako dorośli szukamy tego wsparcia zewnętrznego, po czym nagle okazuje się, że kłócimy się z partnerem o to, kto kim powinien się opiekować.

Jeśli nasze pragnienie zaspokajania naszych potrzeb przeradza się w odczucie, że ktoś inny jest zobowiązany do ich spełniania, ponownie cofamy się do dzieciństwa. Związek bazujący na nieustającym żądaniu, by partner wspierał nasze poczucie wartości, uniemożliwia nam mentalne dorośnięcie. Gdy szukamy możliwości naprawy przeszłości w teraźniejszości, utrwalamy swoją rolę jako dziecka — i w ten sposób stymulujemy swoją zależność, a nie rozwój. Zamiast odbudowywać poczucie jedności, niezdrowa bliskość zwiększa naszą niepewność.

Trzy ograniczające przekonania niezdrowej zależności

Jeśli działamy z poziomu niezdrowej zależności, przedstawiony poniżej system trzech przekonań lub zachowań charakteryzuje nasze emocjonalne interakcje z partnerem:

  • Mamy przekonanie, że partner jest odpowiedzialny za nasze dobre lub złe samopoczucie.
  • Koncentrujemy się na potrzebach partnera; stanowi to substytut bycia w bezpośrednim kontakcie ze swoimi potrzebami.
  • Jesteśmy skupieni na zmienianiu zachowania partnera, abyśmy mogli czuć się szczęśliwi, kochani, spokojni, chciani, zadowoleni, ufni — lub się w jakikolwiek inny sposób, który można scharakteryzować jako „dobre samopoczucie”.

W szponach kontroli

Jeśli jesteśmy przesadnie skoncentrowani na drugiej osobie — działamy z poziomu niezdrowej zależności — często mamy poczucie, że partner nas kontroluje. Narzekamy, że nie możemy być sobą; często czujemy się urażeni lub smutni. Dopóki nie odkryjemy, co się kryje za tą przesadną uwagą, przypominamy bomby zegarowe.

Nieszczęśliwy finał

Nie wiemy, czego chcemy, czujemy się zobligowani do spełniania potrzeb partnera, a w którymś momencie wybuchamy. Może to przybrać formę asertywnego zachowania, czyli mówienia „nie” lub odejścia od ukochanej osoby.

Jeśli partnerzy pozostają razem, ich zależność może stwarzać wrażenie miłości, zainteresowania, ale tak naprawdę niewiele ich łączy i nie rozpoznają siebie jako autonomicznych jednostek wartych szacunku. Zamiast prawdziwej intymności istnieje silna emocjonalna potrzeba wzajemnej współpracy, której celem jest zagwarantowanie poczucia bezpieczeństwa i komfortu.

To rodzi iluzję bliskości; gdy patrzy się z zewnątrz na taki związek, wydaje się, że jest on stabilny, podczas gdy faktycznie brakuje w nim tego, co najważniejsze. Złapani w tę pułapkę, przeczuwamy, jak niebezpieczna jest to relacja, jednak nie mamy pojęcia, co moglibyśmy z tym zrobić.

Fragment pochodzi z książki „Serce na dłoni. Kochaj zawsze jak za pierwszym razem” autorstwa Jett Psaris i Marleny S. Lyons (Wydawnictwo Helion, 2009). Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA