Na początku byłam święcie przekonana, że ciocia dodała do niej wina, skoro to zupa „nawinie”. Ale w swoim myśleniu popełniłam błąd. Bo to była, jak później się dowiedziałam, zupa z tego, „co się nawinie”.
Dlaczego właściwie ten temat pojawia się w dziale ABC KUCHNI? Warto bowiem mieć w głowie właśnie tę metodę – wystarczy tylko wiedzieć, czego ze sobą nie łączyć, a co łączyć, a spontaniczna i niepowtarzalna zupa „nawinie” może zadziwić nawet swojego autora.
Przykład 1
Zostało ci troszkę gulaszu lub odrobina pieczonego mięsa z obiadu, albo nawet tylko sos spod tego mięsa? To wspaniała baza do zupy "nawinie" – jak kostka rosołowa, tyle że bez konserwantów.
Przykład 2
W domu znalazłaś tylko 2 ziemniaki i odrobinę kaszy jęczmiennej? Wystarczy – jeśli masz jeszcze pół marchewki i odrobinę masła lub oliwy, możesz robić prosty krupnik.
Przykład 3
Czego nie łączymy poprzez miksowanie? Przecieru pomidorowego z kremem z brokułów – wyjdzie brzydki, brunatny kolor. Nic smakowitego. Makaronu z kaszą – ale to chyba oczywiste. Zielonego groszku z pomidorami lub przecierem pomidorowym, znów ze względu na kolor.
Polecamy: Zupy owocowe
Przykład 4
Jeśli masz tylko warzywa strączkowe w domu – ugotuj je najlepiej na bulionie, dodaj trochę dymki lub mięty i zmiksuj blenderem. Wyjdzie pyszna zupa-krem. Do strączkowych kremów nieźle pasują suche i aromatyczne kiełbasy – to na wypadek, gdyby ktoś w twoim domu koniecznie szukał w zupie mięsa.
Przykład 5
Na wszelki wypadek, zawsze miej przy sobie blender. Jeśli nie do końca jesteś zadowolona ze swojego eksperymentu, ale na szczęście nie wrzuciłaś jeszcze do garnka ryżu, makaronu lub kaszy – zdejmij zupę z ognia i zmiksuj wszystkie pływające weń warzywa. Efekt może być niezły.
Przykład 6
Czego nie blendujemy – kapusty kiszonej, kaszy, makaronu, ryżu, mięsa, no i oczywiście pamiętajmy, żeby wyjąć kość z garnka, jeśli robiliśmy bulion.
Zobacz także: Zupy grzybowe