Na słodko czy na słono?
Chilijczycy mają gamę dań, które czasami bywają podawane na słono i pikantnie, a innym razem lub w innym domu wybiera się raczej wariant słodki. Dla Europejczyka takie płynne przechodzenie między smakami nie jest łatwe do przyjęcia, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni raczej do tego, że u nas coś jest albo słodkie, albo słone. Tymczasem w Chile jest to praktykowane. Wśród potraw o podwójnym charakterze są dwa dania na bazie kukurydzy. Zarówno humitas, jak i pastel de choclo mogą być jedzone na pikantnie lub posypywane na koniec cukrem pudrem. Podobnie sytuacja wygląda z sopaipilla, która jest swego rodzaju dyniowym lub cukiniowym plackiem, czymś pomiędzy naleśnikiem a podpłomykiem. Podaje się te placki na słodko lub polane sosem, czosnkowym bądź musztardowym.
Picarones
Z tymi ciasteczkami na szczęście nie ma już takiego ciasteczka, są bowiem tak słodkie, że nikomu nawet do głowy nie przyjdzie ich wersja na słono. To drożdżowe pączki z dyni i słodkich ziemniaków, smażone na głębokim tłuszczu. Najczęściej mają kształt znanych nam oponek. Po usmażeniu polewa się je miodem lub jakimś słodkim sosem.
Zobacz także: Czym są frittelle?
Owocowo i w płynie
Chilijski klimat sprawia, że na tutejszych stołach nie brakuje owoców, wśród nich najpopularniejsze są wszechobecne awokado i melony, a także papaje, ananasy, banany czy winogrona, jedzone solo lub z dodatkiem słodkim, aromatycznych sosów z korzennym smakiem i aromatem. Ciekawa propozycją o charakterze deserowym jest napój mote con huesillos, podawany w szczególnie upalne dni, gdyż bardzo skutecznie gasi pragnienie. Znajdują się w nim ugotowane ziarna pszenicy, brzoskwinie, ewentualnie morele, a do tego cukier, cynamon i nierzadko też skórka pomarańczowa. Napój jest bardzo słodki, ale nader orzeźwiający.
Zobacz także: Arbuz w płynie? Tak, koniecznie