Jestem samotną matką. Zdecydowałam się urodzić Alicję mimo protestów mojej rodziny, z której zostałam wyklęta, bo panna z dzieckiem była w tamtych czasach czymś niezwykle wstydliwym, wręcz haniebnym. Nigdy jednak nie żałowałam tego kroku, chociaż nie było mi lekko. Przyrzekłam sobie, że swemu dziecku zapewnię wszystko, czego będzie potrzebowało.
Nie udało mi się tylko jedno – nie ustrzegłam Alicji przed błędem, który sama popełniłam. 26 maja przyszła na świat Paulinka. W tym dniu zostałyśmy matkami obie – Ala i ja – oczywiście każda na swój sposób.
Nic nie wiedziałam o życiu
Gdy zaszłam w ciążę, nie miałam jeszcze 18 lat. Niestety, tatuś Alicji wyparł się wszystkiego, nawet tego, że kiedyś mnie kochał. Był jeszcze młodszy ode mnie, przecież chłopcy dojrzewają później. Nic więc dziwnego, że sytuacja go przerosła. Może gdyby Darek oświadczył mi się, rodzice postąpiliby inaczej.
– Albo wyjdziesz za mąż, albo opuścisz nasz dom – postawił ultimatum ojciec. Kochałam Darka, ale nie chciałam się poniżać. Zresztą po tym, jak zapytał, czy to na pewno jego dziecko, nie umiałabym darzyć go uczuciem, jak dawniej. Tata postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i poszedł do rodziców mojego chłopaka. Nie wiem, jaki był przebieg tamtej rozmowy, bo spakowałam się wcześniej i wyjechałam. Prawdopodobnie rodzina Darka też uznała, że chcę wrobić ich synka w ojcostwo.
Nie wiedziałam, co z sobą począć. Pomógł mi przypadek. W pociągu poznałam kobietę, która zaproponowała mi kąt u siebie. Źle znosiła samotność. Miała duże mieszkanie, a jej obie córki wyjechały za granicę.
Obca kobieta okazała mi serce, podczas gdy rodzice wystraszyli się, że przyniosę wstyd ich porządnemu domowi. Kiedyś myślałam, że im tego nie wybaczę. Dziś, po latach, wydaje mi się, że umiałabym już się z nimi pogodzić.
Mogłam liczyć tylko na siebie
Alicja urodziła się, gdy byłam już pełnoletnia. Dzięki pomocy pani Wandzi nie tylko poradziłam sobie ze wszystkim, ale nawet zdałam maturę i skończyłam szkołę policealną, która dała mi zawód. Po latach, gdy wyjechała do córki do Kanady, chciała zostawić nam swoje mieszkanie. Nie zgodziłam się. Nie mogłabym przyjąć takiego daru, choć pani Wanda traktowała mnie jak członka rodziny. Poprosiłam, żeby mi je wynajęła.
Po urodzeniu Alicji zdolna byłam kochać tylko ją. Mężczyźni dla mnie zupełnie nie istnieli. Szkoda mi było tracić na nich czas Uznałam, że będzie lepiej dla małej, jeśli całkowicie poświęcę się jej wychowaniu. Może właśnie wtedy popełniłam błąd? Alicji najwyraźniej zabrakło w domu męskiej opieki i zdecydowania.
Nigdy nie podejrzewałam, że moja mała córeczka tak szybko wydorośleje i stanie się kobietą. Wiedziałam, że ma chłopaka, jak większość dziewcząt w gimnazjum. Pracowałam na zmiany, nie zawsze zatem byłam w domu, gdy spotykali się z Arturem. Nie przyszło mi do głowy, że ich znajomość tak się skończy.
Popełniła te same błędy
Alicja dostała się do liceum, Artur do technikum. Oboje byli w pierwszej klasie, gdy zostali rodzicami. Córka miała niewiele ponad 16 lat. O tym, że będę babcią, dowiedziałam się pewnego jesiennego popołudnia. Alicja wyciągnęła mnie na spacer. Nigdy tego nie robiła, więc już wtedy coś podejrzewałam. Ale nie to.
– Mamusiu, jestem w ciąży. Drugi miesiąc – wyrzuciła pośpiesznie.
Najpierw ogarnęła mnie złość. Głównie na siebie. Potem przyszły refleksje. Pewnie, że się nie cieszyłam z tego powodu, ale też nie miałam zamiaru robić dramatu. Najgorsze, że nie miałam z kim porozmawiać, kogo się poradzić. Przyrzekłam, że pomogę Alicji, nie wiedziałam tylko jak.
Ponieważ moja córka była niepełnoletnia, sąd rodzinny mógł zabrać jej dziecko. Sama myśl o tym napawała mnie lękiem. Nie oczekiwałam też żadnych deklaracji ze strony Artura. Uznałam, że jeśli mają kiedyś być razem, to będą. O ile to rzeczywiście miłość…
Alicja obiecała, że nie rzuci szkoły. Nie było jej łatwo, choć teraz są inne czasy i ciężarna uczennica nikogo specjalnie nie bulwersuje. Pomogła jej wychowawczyni, której jesteśmy bardzo wdzięczne.
Córka prawie skończyła pierwszą klasę, zanim została matką. Od kolegów dostała dla Paulinki wielką maskotkę – myszkę Miki i worek pampersów. Koleżanki na zmianę uzupełniały zeszyty Ali, żeby nie miała zaległości. Dzięki temu szybko wszystko nadrobiła i przyniosła mi zupełnie przyzwoite świadectwo.
Rodzice Artura oferowali Paulince pomoc finansową, ale na razie tego nie chciałyśmy. Postarałam się, aby sąd ustanowił mnie rodziną zastępczą dla wnuczki. Dlatego napisałam wcześniej, że obie zostałyśmy matkami, chociaż tak naprawdę ja zostałam babcią.
Paulinka jest cudowna, śliczna jak Ala i bardzo do niej podobna. Niedługo skończy rok. Kocham ją jak własną córkę, choć przecież jestem „babą”(niedawno zaczęła mówić pierwsze słowa!). I nie żałuję, że poświęciłam się dzieciom.
Historia się powtórzyła. Może to dziwne, ale jestem szczęśliwa. Alicja potrafi pogodzić naukę z opieką nad córeczką, oczywiście tylko popołudniami. Przed południem, gdy ja mam pierwszą zmianę, pomaga nam niania, młoda bezrobotna dziewczyna. Paulinka chowa się zdrowo. Jeśli o czymś marzę, to o tym, żeby moi rodzice odezwali się do mnie. Prawdopodobnie nawet nie wiedzą, że zostali pradziadkami.
Czytaj także:
„Mąż zabiera mi całą pensję i wydziela 100 zł miesięcznie. Nie mam nawet za co kupił kurtki na zimę”
„Jestem nieuleczalnie chora i nie wiem, ile mi zostało. Nie chcę zmarnować życia mężowi, dlatego wolę, by mnie zostawił”
„Mój mąż latami ukrywał przede mną swój majątek. Gdy prawda w końcu wyszła na jaw, powiedział mi, że to i tak tylko jego pieniądze”
„Wzięłam rozwód w wieku 20 lat. Po 10 latach kobieta, która ukradła mi męża, poprosiła mnie, bym się nim zaopiekowała”