W internecie krąży pismo z wezwaniem na policję. Zamieściła je na Facebooku znajoma adresatki. Warszawianka musi stawić na przesłuchanie w związku z „zakupem środków wczesnoporonnych”.
Kobieta kupiła środek 1,5 roku temu. Jest już mamą trójki dzieci.
Zaszła taka potrzeba i musiała kupić tabletkę dzień po. Zaznaczam, iż dokonała ona zakupu w aptece - legalnym źródłem. Posiadała receptę. Po półtora roku dostaje takie pismo
- napisała w internetowym wpisie koleżanka wezwanej.
W piśmie napisano, że zakup miał miejsce 2 marca 2017 roku. Jego adresatka musi się stawić na komendzie 24 września 2018 roku. Będzie przesłuchana w charakterze świadka. W dokumencie jako powód wskazano „zakup środków wczesnoporonnych”. Pismo wzbudziło gorącą dyskusję wśród internautów. Wiele osób uznało je za nieprawdziwe.
Jak się okazało, wezwanie jest autentyczne. Rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa I potwierdził sprawę w rozmowie z portalem Gazeta.pl. Jak ustalili dziennikarze serwisu, kobieta przyznała, że faktycznie kupiła środek bez recepty, a we wpisie pojawił się błąd.
Warto wyjaśnić, że tabletki „dzień po” nie są środkami wczesnoporonnymi. Preparat hamuje lub opóźnia owulację, by uniknąć zapłodnienia. Kobieta przyjmuje go po stosunku, w czasie którego nie zastosowano zabezpieczenia lub zabezpieczenie zawiodło. Stosuje się ją wyłącznie w sytuacjach awaryjnych.
W czasie wzywana na policję kobieta kupowała tabletki (marzec 2017) preparaty były w Polsce dostępne bez recepty. Kilka miesięcy później to się zmieniło.
Przeczytaj:
Kłótnia w piaskownicy. 10-latek zaatakował nożem 5-latka. Gdzie byli rodzice?
„Jestem szczęśliwy, że moja żona wymieniła dar życia na kilka dodatkowych fałdek”