Klaustrofobiczne miejsce niczym z horroru :)
Jedno z najokrutniejszych miejsc na świecie, które magicznie sprawia, że większość kobiet czuje się „naaajjjgooorzzejjj” (przeciągliwym, jękliwym tonem) to…? Wiesz? Przymierzalnia w sklepie odzieżowym! Ciasno tak, że ciężko się obrócić, silne światło z góry, które uwidacznia każdą niedoskonałość, lustra w iście intymnym zbliżeniu z tobą, zasłonki do połowy gołej łydki (czy ja musiałam dziś założyć akurat TE skarpetki?) i ten „zapach”. Niekontrolowany wybuch złości oraz łez bezsilności, gdy nie zapniesz się w sukience gotowy! Pojawia się myśl:
Jak ty wyglądasz? Jesteś obrzydliwa.
Nagle, w sekundę, jesteś w stanie zapomnieć, że tuż za zasłonką czeka ukochany mężczyzna, twoje życie układa się dobrze, stać cię na tą sukienkę, a w tej czerwonej szmince jeszcze dziś rano czułaś się zabójczo. Halo! Natychmiast wyjdź z tego stanu, nie pozwól, by kawałek materiału z suwakiem popsuł ci humor.
Rozważania dietetyka: jak wybierasz odkurzacz? Ten tytuł nie jest pomyłką!
Lubię, nie lubię, lubię, nie lubię...
Kiedy ostatnio zadałaś sobie pytanie: „Czy lubię samą siebie?”. Nie swoje ciało, całą siebie, ze słabościami, ograniczeniami, wszystkimi cechami charakteru. Banale, wcale nie, to pytanie zmieniające życie. Zwróć uwagę ile razy w ciągu dnia pojawiają się w twojej głowie automatyczne myśli krytykujące ciało, umysł, zachowanie. Zrób eksperyment i policz je. Wiesz ile mi wyszło? 24! Czy mogłabym skrytykować bliską mi osobę 24 razy w ciągu doby? Robię to sama sobie, choć wiem, że będę żyła w swoim ciele i ze sobą do końca moich dni. Wiesz, co zmieniłam? Jestem uważniejsza i za każdym razem, gdy słyszę oskarżycielski ton prokuratora mówię STOP i zastanawiam się: czy to, co robię jest dla mnie dobre? Czy moja Mama (Kasia jest najlepsza), Przyjaciółka (buziol dla Żelki), czy Partner (napisałeś już to przemówienie?) wsparliby mnie w mówieniu do siebie: ty świnio, jesteś beznadziejna, nic ci w życiu nie wychodzi?
Rozważania dietetyka: życie, a nie wyobrażenia. O realnym podejściu do diety!
Samoakceptacja to nie banał!
Wiesz, dlaczego o tym piszę? Lubienie samej siebie jest konieczne, by schudnąć. Tak, dobrze słyszysz!
- Akceptacja swojego ciała nie oznacza, że utkniesz tu, gdzie jesteś, z tą masą ciała którą masz.
- Akceptacja jest potrzebna, by ruszyć na przód z założeniem, że zmieniasz nawyki żywieniowe dla siebie, swojego zdrowia, po to, by żyć w zgodzie ze swoim ciałem.
- Akceptacja dopuszcza popełnianie błędów i zwiększa szanse na konsekwentne działanie.
Dlatego pamiętaj, przynajmniej raz dziennie zatrzymaj się i zapytaj: „Czy ja siebie w ogóle lubię?”, a za każdym razem, gdy usłyszysz wewnętrznego krytyka mów: „Stop! Czy to jest dla mnie dobre?”.
Nawet, jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie na początku brzmi: „Nie!” to, gdy będziesz dobra dla samej siebie po jakimś czasie usłyszysz ciche, a potem coraz głośniejsze: „Tak!”.
Rozważania dietetyka: czy biczujesz się wagą?