Co to jest koktajl poślubny i jak go urządzić?

Życzenia na ślubie nie muszą być pospolitą formułką o nowej drodze życia i ogromnej miłości. Szlachetne intencje można przekazać również w inny, na przykład rymowany sposób. Zobacz nasze propozycje.
Co to jest koktajl poślubny? Kiedy, gdzie i jak go zorganizować? Dla kogo, dla jakich gości? Przeczytaj koniecznie.
Życzenia na ślubie nie muszą być pospolitą formułką o nowej drodze życia i ogromnej miłości. Szlachetne intencje można przekazać również w inny, na przykład rymowany sposób. Zobacz nasze propozycje.

Zdarza się tak prawie na każdym ślubie, że część Gości przy­jeżdża tylko do USC lub koś­cioła. Jeśli nie są zaproszeni na wesele, to po kwad­ran­sie (w przy­padku USC) lub godzinie (w przy­padku koś­cioła) i złoże­niu życzeń roz­chodzą się do domów. Moim zdaniem, warto im podziękować, poświęcając im cho­ciaż chwilę.

Zobacz także: Jak urządzić ślub humanistyczny?

Kok­tajl poślubny przetestowałam na swoich Goś­ci­ach i pole­cam. Wypada ele­gancko i sym­pa­ty­cznie wobec Gości zapros­zonych tylko na cer­e­monię ślubu.

Ze względu na fakt, że bral­iśmy ślub cywilny w miejs­cowości pod Warszawą, niejed­nokrot­nie droga naszych Gości była dłuższa niż cała ceremonia.

Zde­cy­dowal­iśmy zatem, że kwartet smy­czkowy, który zapew­niał nam oprawę muzy­czną pod­czas ślubu, zostanie trochę dłużej i zmieni reper­tuar na lekko jaz­zowy i współczesne stan­dardy. Zamówiliśmy wino musu­jące i drobne przekąski. Kel­nerzy krążyli z tacami wśród Gości, którzy złożyli nam już życzenia, a Goś­cie mieli chwilę żeby jeszcze z nami pobyć. Później zro­bil­iśmy sobie wspólne zdję­cie, rzu­ciłam buki­etem i dopiero wtedy Goś­cie powoli się zaczęli się roz­chodzić. Mieliśmy ten kom­fort, że wesele było odd­alone od miejsca ślubu jakieś 200 metrów, więc nikt z Gości “wesel­nych” nie wsi­adał już do samo­chodu. Zatem “wesel­nicy” spac­erkiem udali się na miejsce, a my mieliśmy jeszcze chwilkę, żeby podz­iękować i pomachać odjeżdżającym.

Polecamy: Gdzie pobierają się gwiazdy i celebryci?

W ślub­nych “hur­tow­n­i­ach” gdzie cer­e­monie odby­wają się co 15 minut lub pół godziny może wiązać się to z prob­le­mem logisty­cznym. Nie wiem też jak się ma pol­skie prawo do kwestii takiej formy spoży­cia alko­holu w miejscu pub­licznym, niem­niej jed­nak sądzę, że przy odrobinę chęci da się to jakoś zor­ga­ni­zować. Ja pole­cam w 100%.

Była sobie raz królewna, pokochała księ­cia, zro­bili całkiem nie-pałacowe wesele, a potem przyjęła nicka Black­Rose i postanow­iła to wszys­tko dla Was opisać. Opiszę Wam jak wyglą­dały mojej przy­go­towa­nia do ślubu i wesela, gdzie wal­iłam głową w mur, a co poszło jak po maśle. Wspomnienia jeszcze świeże, bo pobral­iśmy się 03 czer­wca 2010. Okazuje się, że jeśli się chce to można. Można inaczej, bez zadę­cia, kredytów branych przez Rodz­iców, obci­achu pod­czas oczepin i nies­maku przy oglą­da­niu filmu z włas­nego wesela. Dla mnie — wielki zaszczyt pisać dla Was i przy­jem­ność wró­cić myślami do tamtego dnia, a dla Was — mam nadzieję kilka prak­ty­cznych wskazówek. W końcu, najlepiej uczyć się na cud­zych błędach :)

Redakcja poleca

REKLAMA