Znany czeski psychoterapeuta, prof. Stanislav Kratochvil, podjął próbę utworzenia schematu i wyróżnił cztery oczekiwania kobiet wobec związku oraz cztery oczekiwania mężczyzn. Oto one.
Czego oczekują kobiety?
- Posiedzieć i pogawędzić sobie
Kobiety mają ogromną potrzebę opowiadania o swoich przeżyciach. Potrzebują wygadać się na temat swoich uczuć, przemyśleń, kłopotów. Chcą, aby mężczyzna ich wysłuchał, wczuł się w ich położenie, zrozumiał i pocieszył. Zwierzając się ze swoich kłopotów, problemów i krzywd, nie oczekuje rad, a jedynie zrozumienia. Pragnie wzajemności, czyli oczekuje, że mężczyzna również będzie dzielił się z nią swoimi myślami, zdarzeniami, przeżyciami, sukcesami czy kłopotami. Oczekuje empatycznego słuchania oraz udzielania jej uczuciowego wsparcia.
- Pokrewieństwa dusz
Oznacza ono mniej więcej tyle, że mężczyzna słucha swojej kobiety, rozumie jej sposób myślenia i odczuwa w ten sam sposób. Nie lekceważy jej wynurzeń i nie ironizuje na ten temat. Szanuje jej poglądy i nie zmusza jej do ich zmiany. Kobieta może wówczas bez lęku zwierzać się ze swoich uczuć, przeżyć i poglądów.
- Wyczucia, czego w danej chwili kobieta potrzebuje.
Mowa o wyższym poziomie porozumienia duchowego polegającym na tym, że kobieta nie musi nic mówić, a mężczyzna ma na tyle rozwiniętą zdolność empatii, że instynktownie wyczuwa jej nastrój.
- Wyrażać miłość całym swoim życiem.
To oczekiwanie zawiera w sobie wszystkie wyżej wymienione, a dodatkowo umieszcza je w szerszym kontekście emocji. Mąż ma żonę kochać, a ona ma to czuć na każdym kroku. Cokolwiek to znaczy.
Jak widać oczekiwania kobiet koncentrują się na sprawach uczuciowych, a skala tego problemu stopniowo rośnie w kolejnych oczekiwaniach.
Warto wiedzieć: Chwila oddechu – czy przerwy w związku mają sens?
Czego z kolei oczekują mężczyźni?
Typowe oczekiwania mężczyzn wg. Kratochvila dotyczą spraw materialnych i codziennych i skupiają się na konkretnych przejawach zachowań, a nie wymogach związanych z przeżyciami wewnętrznymi i uczuciami. W hierarchii wartości mężczyzn miłość nie jest bowiem na pierwszym miejscu. Tam może się znajdować praca lub dziedzina, w której mężczyzna chce być podziwiany.
- Posprzątane, ugotowane
Mąż zazwyczaj spodziewa się, że małżonka zapewni mu zaspakajanie podstawowych potrzeb: regularne posiłki, czysty i zadbany dom, przytulną i przyjemną atmosferę etc. Mężczyźni nie lubią samego procesu tworzenia „ogniska domowego”, ale jego wyniki uważają już za coś oczywistego.
- Seks - zawsze, kiedy on ma na to ochotę
Bez potrzeby ubiegania się o względy partnerki za pomocą prezentów i kwiatów, bez konieczności ciągłego zdobywania jej. Partnerka idealna jest stale otwarta na jego potrzeby i eksperymenty. Powinna też należycie doceniać i odpowiednio podziwiać swojego partnera seksualnego.
- Nieobciążanie kłopotami
Typowy mężczyzna w głębi duszy jest przekonany o tym, że wszelkie kłopoty związane z domem są domeną kobiet. Niech kobieta zajmie się codziennymi zmartwieniami, on ma przecież mnóstwo innych, „ważniejszych” spraw i problemów.
4. Nieustanny podziw
Mąż oczekuje, że żona będzie wyrażać to, że jest on inteligentny, zdolny, wrażliwy, mężny etc. Jednym słowem, najlepszy pod każdym względem. Najlepiej, gdyby kobieta wychwalała zalety partnera wszem i wobec. Niech go sławi za pomoc w pracach domowych, za opiekę nad rodziną, podziwia jakim jest wspaniałym mężem, wzorowym ojcem, uznanym fachowcem w swojej dziedzinie. Niech nie zapomni wspomnieć, co on dla niej znaczy, i co dla niej w życiu już zrobił.
Zaprezentowany wyżej podział będzie pewnie wielu śmieszył lub oburzał, a jednak kryje się w nim wiele prawdy. Jakby nie patrzeć kobiety od zawsze skupiają się na emocjach i ich wyrażaniu, a mężczyźni na konkretnych działaniach, pomysłach, zdarzeniach. Potrzeba rozmawiania o kłopotach jest często przez mężczyzn odbierana jako dyskomfort. Uważają to za zbyteczne dramatyzowanie i starają się unikać nieprzyjemnych tematów. Kobieta z kolei czuje się w takiej sytuacji niezrozumiana i zlekceważona.
Zobacz także: Co odbiera mężczyźnie ochotę na seks?
Dlaczego mężczyźni są leniwi?
Jakby tych utrudnień było mało, na oczekiwania obu stron nakładają się wzorce wyniesione z domu. I tu pojawia się prawdziwy chaos. Oto historia przytoczona z jednego z kobiecych forów:
„(…) Znam taki przykład, gdzie dziewczyna pracuje, uczy się i normalnie funkcjonuje. Stara się, aby był ład w domu, natomiast jej partner przychodzi, siada przed telewizorem albo internetem, zje coś ale nie pozmywa, o śmieciach trzeba mu przypominać, a o sprzątaniu to już nawet nie wspomnę. Broń Boże nie można mu zwrócić uwagi, bo zaraz się czepia, że ona zrzędzi. Jak zmienić takiego człowieka, bo nam już opadają ręce? On naprawdę nie rozumie, że powinien mieć taki sam, bądź podobny, wkład w życie i obowiązki…”. Tu pojawiają się komentarze w stylu: „pokaż temu leniowi, gdzie są drzwi.”
Abstrahując od tego czy rzeczywiście dana para może stworzyć udany związek, na ile ważne jest partnerstwo w podziale obowiązków, i czy są jakieś sprawdzone sposoby na zreformowanie opisanego mężczyzny, warto zastanowić się nad genezą jego zachowań.
Na końcu kłębka znajdziemy z dużym prawdopodobieństwem matkę, która jak wielofunkcyjny robot zajmowała się w domu wszystkim: prała, sprzątała, gotowała, robiła zakupy, drobne naprawy etc. Typowy full serwis piastunki ogniska domowego. Jakkolwiek by oceniać taką sytuację, była ona dla chłopaka przez wiele lat zastanym porządkiem rzeczy. Standardem, który jego dziewczyna próbuje teraz zburzyć i ustalić nowe reguły gry. Co więcej, wymagające reguły, związane z wysiłkiem i utratą części wolności. To naprawdę duże wyzwanie dla obu stron.
Wyobraźmy sobie teraz dziewczynę, która wyrasta w domu, gdzie ojciec to taki człowiek-motor – wiecznie naładowany życiowy akumulator, wszystko załatwi, wszystkim pomoże, wszystko sam naprawi. I takiej dziewczynie trafia się partner, którego ojciec po 15:00 rzadko wstawał z ulubionego fotela. Rozdźwięk oczekiwań jest potężny, a pojęcie tego, co jest „normalne” bardzo względne.
Przeczytaj: Czy istnieje recepta na udany związek? (wywiad)
Rycerz na białym koniu ma gorsze dni
Pozostaje jeszcze kwestia nierealnych nadziei. Snucia fantasmagorii, że wymarzony partner zapewni nam to, to i tamto. A najlepiej, gdyby zapewnił nam wszystko to, czego nigdy nie otrzymaliśmy od naszych bliskich.
– Idealnym partnerem próbujemy sobie rekompensować różne deficyty. Brak pewności siebie, uczuciową pustkę, „niedokochanie”. To bardzo destrukcyjne dla związku i nigdy nie rokuje dobrze. Partner nie załatwi za nas problemów, sami musimy się z nimi uporać i poczuć dobrze ze sobą. Dopiero wówczas będziemy w stanie docenić to, co partner nam daje – dobrowolnie, bez naszej listy „to do”. Wtedy też będziemy gotowi przyjąć drugą osobę ze wszystkimi jej ograniczeniami – przekonuje Barbara Burduk, psychoterapeutka z wrocławskiego ośrodka Better.
Warto tu wspomnieć przy okazji o żalu do partnera, jaki często pojawia się na etapie dojrzałego związku i czynieniu wyrzutów, że „kiedyś było inaczej”. Kolorowo, intensywnie, z rozmachem, na dwieście procent.
– Zazwyczaj jest tak, że w stadium zakochania, kiedy endorfiny szaleją, wyprzedzamy niejako oczekiwania drugiej osoby. Dajemy z siebie wszystko. Jesteśmy czuli, tolerancyjni, wspieramy się, spędzamy ze sobą dużo czasu, robimy sobie niespodzianki etc. Kobiety czują, że to jest to. W końcu pojawił się upragniony rycerz na białym koniu. Trudno im pogodzić się potem, że rycerz ów ma także swoje gorsze dni, kiedy nie jest już tak szarmancki i honorowy i zamiast śpiewać swej wybrance serenady, odjeżdża w dal na mechanicznym rumaku, by zapolować na smoka czyhającego w osiedlowym barze.
Padają wówczas zarzuty: "już mnie nie kochasz", "nie masz dla mnie czasu”, „nie jesteś taki, jak dawniej”. A on po prostu jest sobą, czuje się swobodnie, nie chce codziennie udowadniać, że jest najlepszy we wszystkich dziedzinach. I nie ma zamiaru każdego dnia składać dowodów miłości – wyjaśnia Barbara Burduk.
Polecamy: Granice wolności w związku - jak je wyznaczać?