Punkt G jest w głowie

Orgazm fot. Fotolia
Przeglądając poradniki na temat kobiecego orgazmu natchniemy się na szereg dobrych rad, sztuczek i trików pozwalających poprawić życie seksualne szybko, łatwo i bez najmniejszego wysiłku, pobudzając ten, czy inny obszar na ciele. Niestety, w mało którym poradniku wyczytamy, że orgazm to domena psychiki nie ciała.
/ 02.03.2012 07:44
Orgazm fot. Fotolia

Do łóżka z instrukcją obsługi

Teoretycy orgazmu zapewniają, że znalezienie punktu G, pieszczoty łechtaczki, piersi, tego oraz owego, przeprowadzone wedle odpowiednich wskazań sprawią, że partnerka oszaleje z rozkoszy. Warto w tym miejscu rozwiać tego rodzaju szkodliwe mity. Seks to nie skręcanie mebli, nie jest algorytmem postępowania, w którym wykonanie ściśle określonych czynności zagwarantuje nam 100% satysfakcji.

Nie tylko biologia

Od czasu rewolucji seksualnej, gdy tematyka kobiecego orgazmu przestała być społecznym tabu, kobiece czasopisma, portale internetowe, księgarnie i prześcigają się w ilości publikacji na temat tego szczytowego momentu rozkoszy. Kobiecy orgazm zaczął być traktowany jako coś czysto cielesnego, przynależącego w takim samym stopniu do biologii jak uczucie sytości. Gdy jesteśmy głodni, jemy posiłek i chwilę potem czujemy się syci. Mechanizm wywoływania orgazmów na żądanie zaczyna działać na zasadzie podobnego mechanizmu bodziec-reakcja. W procesie tym – tak przynajmniej wynika z tworzonej na pęczki literatury poradniczej – chodzi o pobudzenie odpowiednich ośrodków w mózgu przez pobudzanie odpowiednich ośrodków na ciele. Niestety, nic bardziej mylnego!

A może znajdźmy punkt G?

Na brak orgazmu specjaliści z Internetu polecają pieszczoty z użyciem gadżetów erotycznych, poszukiwanie punktu G, seks w różnych porach dnia, i tak dalej. Niestety, jeśli do sprawy seksu nie podejdziesz jak do każdej innej kwestii duchowo-emocjonalnej, nawet 100 punktów G na nic się tutaj zda.

Zobacz też: Dobrowolny celibat – czy da się żyć bez seksu?

Zacznij od odprężenia i przekonania o tym, że masz ochotę na seks i masz ją właśnie teraz. Przedłużcie wzajemne pieszczoty, bawcie się sobą i ze sobą w łóżku, traktując grę wstępną jako cel sam w sobie, nie jako środek do orgazmu. Zamiast od seksu, możecie zacząć od rozmowy na temat tego, co was najbardziej podnieca. To nie musi być tylko to, co oferuje zmysł wzroku – czułe i pikantne słówka, nastrojowa ale rytmiczna muzyka, wspólna kąpiel – to tylko niektóre propozycje.

Nie szukaj!

Często nadmierny wysiłek i skupienie na osiągnięciu zamierzonego efektu niweczy zupełnie nasze starania. Nie ważne czy uczymy się na pamięć wiersza na szkolną akademię czy próbujemy przebiec 100 metrów w 15 sekund, jeśli zbyt mocno skupiasz się na tym co chcesz osiągnąć, nigdy tego nie osiągniesz, wpędzisz się we frustracje i stracisz radość z tego, co robisz. Nie inaczej jest z seksem.

Kompulsywne poszukiwanie orgazmu, staranie osiągnięcia go za wszelką cenę i rozmyślanie o tym, dlaczego nie nadchodzi sprawi, że stracisz przyjemność czerpaną z seksu, nabawisz się nerwicy i nigdy nie osiągniesz ani orgazmu, ani radości ze zbliżenia.

Uniwersalny sposób na orgazm (w stałym związku)

Poczucie bliskości, bezpieczeństwa, zaangażowania i intymności znacznie zwiększy wasze szanse nie tylko na orgazm ale i udany seks. Stosunek rozgrywa się w znacznie większym stopniu w głowie, niż między nogami. Stąd, dużo większa szansa, że uda ci się osiągnąć erotyczne spełnienie w stałym związku niż z przygodnym partnerem. Nie oznacza to, że jednorazowa przygoda będzie za każdym razem mniej ekscytująca, ale musisz liczyć się z tym, że partner, który nie zna twoich indywidualnych upodobań, nie będzie wstanie doprowadzić cię na sam szczyt rozkoszy.

Zabawa w udawanie

A co, jeśli się nie udaje i orgazm nie nadchodzi? Czy warto zaklinać rzeczywistość i sprawdzać swoje aktorskie umiejętności? Jest szansa, że partner nie pozna, że udajesz. Tylko po co udawać? Jedyne, co w ten sposób osiągniesz, to dobre samopoczucie partnera i utwierdzenie go w przekonaniu, że jest kochankiem idealnym. A skoro, jest kochankiem idealnym, to starać się już nie musi. W taki właśnie sposób rozpoczyna się koło nieustannej frustracji seksualnej.

Zobacz też:Jak (i gdzie) rozmawiać ze sobą o seksie?

Redakcja poleca

REKLAMA