… czyli gorące praktyki seksualne, które wszystkich przyprawiają o gęsią skórkę. Z ekscytacji lub wstrętu.
Nie czuję się na tyle profesjonalistką w temacie, by nie poszperać trochę w sieci. Natrafiam na intrygujący serwis www.bdsm.nimfomanka.com.pl i zaczytuję się w ogłoszeniach.
Pan szuka niewolnicy:
32 lata, silny charakter, kilkuletnie doświadczenie… sportowa sylwetka, 175 cm, zrównoważony, niepalący, zdystansowany do świata i do siebie samego.
***
Szukam swej uległej, w miarę ładnej, zgrabnej suczki, Twoje doświadczenie nie gra roli. (…) przez perwersyjne praktyki oraz siłę charakteru zmienię ją w seksualną niewolnicę, nimfomankę błagającą o odrobinę pieszczot z rąk swego Pana.
W jakiś sposób takie anonse, za którymi chce się widzieć łysawego desperata z brzuszkiem i zezem, oderwane od kontekstu wywołują wesołość, a nawet drwinę. Jaki jest jednak ten kontekst, w którym anonimowa osoba, a będąc dosadnym, obcy facet, z którym pewnie nie zjadłabyś z jednego talerza, ma przyjść cię poniżyć, ukarać, zbić (może bez podpalania), a tobie od tego będzie mokro z podniecenia?
W formie zabawy albo nie
Łatwiej wyobrazić sobie taką grę z podziałem na role w kochającym się związku, który po prostu chce urozmaicić sypialniane życie, nie robiąc sobie żadnej krzywdy i za obopólną zgodą. Sama idea kobiety w czarnym lateksie z pejczykiem czy przykutej kajdankami do łóżka pobudza w sposób pozytywny nawet konserwatywną masową wyobraźnię. Wystarczy spojrzeć na gwiazdy typu Rihanna czy Lady Gaga biegające po scenie w gorsetach sado-maso. Publiczność to lubi, i co najważniejsze, kupuje.
Poza ugrzecznioną wersją BDSM (z ang. bondage & discipline, domination & submission, sadism & masochism) jest jednak ta ciemna strona rzeczywistości, w której ludzie, być może z pozoru przykładni obywatele i nauczyciele w szkołach naszych dzieci, modlą się w duszy o cielesne upodlenie i zniewolenie, bądź przeciwnie, zdominowanie kogoś fizyczną przewagą. Podłoże jest seksualne i sam akt wywołuje rozkosz nieporównywalną ze zwyczajnym zaspokojeniem przez współżycie, nawet na kowbojkę i przy zapalonym świetle. Niektórzy potrzebują bodźców mocnych, mocniejszych, a bywa, że i obrzydliwych, co piszę jako osoba wybitnie tolerancyjna dla perwersji i odmienności upodobań.
O krok do perwersji
Pisząc kiedyś o uznanej przez psychologów idei sado-masochizmu (tutaj) mówiliśmy o zgodzie kochanków na ostrzejszą grę bez sprawiania sobie bólu. Może to być terapeutyczne, ożywcze dla związku, wyzwalające niesamowite, pozytywne emocje. Katharsis, jak mówią terapeuci. Co jednak, kiedy pojawia się ból, okaleczenia, poniżenie, i są one pożądane i przez agresora, i ofiarę? Gdy seks kończy się ranami, siniakami, zwichnięciami? Potem bywa mrocznie, przerażająco, pusto, ale w chwili zenitu jest tak, jak nigdy w „normalnym” życiu. Im dalej, tym trudniej, bo bez tego ciężko żyć, a, jak w przypadku nimfomanii, zwykle pojawiają się trwałe problemy zdrowotne, nie mówiąc o psychologicznej niemożności do stworzenia zdrowego związku.
Fragment opowiadania „Pierwsza kara” autorstwa don Pedro, z tego samego portalu.
„Wiesz, że miałaś odezwać się do mnie i nie zrobiłaś tego. Takie zachowanie musi zostać surowo ukarane. (…) Może to np. wydarzyć się tak: Na początek każę Ci klęknąć, ucałować moją dłoń oraz złożyć przysięgę wierności i oddania. Od tego momentu będziesz całkowicie moją niewolnicą. Będę Panem Twojego ciała i duszy. Otrzymasz też instrukcje dotyczące Twojego ubioru i zachowania. Gdy będziemy mieli się spotykać zawsze masz być ubrana w spódnicę, lub sukienkę. Nigdy też nie wolno Ci przy mnie krzyżować nóg ani też trzymać ud zaciśniętych. Mają być dla mnie zawsze lekko rozchylone. Nie wymagam też od Ciebie wierności, za każdym razem, gdy będziesz chciała się kochać z innym mężczyzną musisz uzyskać moją zgodę. Należysz teraz do mnie. Następnie każę Ci wstać i przedstawić się. Chcę wiedzieć, co do mnie należy. Rozbierając się masz dotykać poszczególnych części ciała przedstawiając ich zalety. Gdy będziesz już naga poprosisz o karę.”
Żądza kontroli, dominacji i siły, albo na odwrót - bycia poniżonym i sprowadzonym na kolana, nie są po prostu genetycznymi predyspozycjami seksualnymi. To zwykle reakcja na jakiś fragment naszej rzeczywistości, którego nie możemy rozwiązać w prawdziwym świecie, a ulgę może przynieść dopiero wyładowanie się przez seks w stylu BDSM. Jeśli więc, choćby w fantazjach, stajemy po jednej stronie pejcza, warto pomyśleć przez chwilę, dlaczego mnie to podnieca. Możliwe, że problem jest głębszy niż myślimy a poradzenie sobie z nim w aspekcie osobowościowym umożliwi nam przeżycie prawdziwej, pełnej szacunku. Władcę niewolników czy skamlącą służkę trudno wyobrazić sobie przecież jako życiowych partnerów na dobre i złe.
W sytuacjach drastycznych pomoc terapeuty jest konieczna.