Co dziesiąty z nas na myśl o związanych brutalnie nadgarstkach, mocnych klapsach i skórzanym pejczu doznaje przypływu przyjemnych emocji…
Sadomasochizm dotyka 10% procent społeczeństwa i najczęściej pojawia się wśród ludzi wykształconych, średnio lub dobrze zarabiających. Wszyscy oni doświadczają seksualnej rozkoszy w wyniku dominacji fizycznej jednego partnera nad drugim – albo więc totalnej niemocy i zdania na czyjąś łaskę, albo absolutnej władzy. Wbrew pozorom, to właśnie bowiem nie ból czy kajdanki grają zasadniczą rolę w tym nieco drastycznym pomyśle na współżycie, ale poczucie górowania lub podporządkowania, posunięte do granic, na które najłatwiej pozwolić sobie… w łóżku.
Z pana w niewolnika
Czasem osoby normalnie dominujące w życiu – prezesi, twardzi sportowcy, surowi ojcowie, w zaciszu sypialni uwielbiają czuć się niewolnikami, słabymi, bezradnymi i zdanymi na łaskę kobiety. Z drugiej strony są ciche, z pozoru nie chcące nic od życia panie, które w lateksowych kostiumach wyją z radości torturując ukochanego. Czyżby to potrzeba odmiany, oddechu od rzeczywistości? Faktycznie, psychologowie mówią często o teorii ucieczki z ram, które wyznacza nam codzienność, wyjściu poza limit pracy i domu, odetchnięciu pełną piersią.
Perwersja?
Czy jest to wobec tego coś naturalnego, ludzkiego czy jednak perwersja, choroba? Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w 1980 r usunęło SM z listy psychicznych zaburzeń dając społeczeństwu wielki znak, że inne nie musi być złe. Ostatnimi czasy psychologowie zaczynają wręcz mówić o potencjalnej pozytywnej wartości zachować sadomasochistycznych. W świetle tych teorii, gry łóżkowe z bronią pozwalają wielu ludziom rozładować emocje i energię, których tradycyjny seks nie potrafi nawet dotknąć. Zamiast gromadzić frustrację i gniew w sobie, pozwalamy im wyjść na światło dzienne, a czy można wyobrazić sobie lepszą „terapeutyczną scenerię” niż sypialnia i bliskość kochanej lub pożądanej osoby? O dziwo, nie idzie tu wcale tylko o orgazm, ale o głównie o oczyszczenie duszy, swoisty katharsis.
Kryterium przyjemności
Należy przy tym bardzo wyraźnie rozróżnić sadomasochizm od seksualnego sadyzmu. W tym ostatnim mamy do czynienia ze świadomym zadawaniem bólu osobie, która tego nie chce, a zatem gwałtem na jej woli. SM to natomiast sytuacja, gdy dwoje ludzi z dobrowolnie wciela się w role pana i niewolnika, gdy uderzenie jest przyjemnością dla obojga, a żadna ze stron nie posuwa się dalej, niż by tego chciała druga. Mówiąc, krótko SM to obopólna zabawa, gdzie komunikacja, szacunek i zaufanie odgrywają tak samo duże znaczenie jak w tradycyjnym seksie.
Dlatego jeśli w dobrym, trwałym związku funkcjonuje komunikacja i wzajemny szacunek, a po głowie chodzą nam lateksowe myśli warto wybrać się na zakupy do seks shopu albo spontanicznie zainicjować małą scenkę z targu niewolnikami. W końcu nie ma nic bardziej wzmacniającego niż odkrywanie razem nowych, dzikich kontynentów.