Zobacz : dowcipy o bacy - część 5
- - Baco, czym zabiliście sąsiada?
- Synecką, Wysoki Sądzie.
- Wieprzową, czy wołową?
- Kolejową.
- Siedzi Baca na drzewie i piłuje gałąź, na której siedzi. Przechodzi turysta i mówi:
- Baco, co wy robicie, przecież spadniecie.
- Ni, spadnę!
- Spadniecie!
- Ni!
- Mówię wam, że spadniecie!
- Eeee, ni spadnę!
Turysta poszedł dalej, baca piłował, piłował aż spadł. Pozbierawszy się popatrzył za znikającym w oddali turystą i zdziwiony rzekł:
- Prorok, jaki, czy co?
- - Czemu płaczesz Maryna?
- Oj zgwałcili mnie zgwałcili!
- A o pomoc wołałaś?
- Oj wołałam!
- I nikt nie przyszedł?
- Nikt!
- A ku wsi wołałaś?
- Oj wołałam!
- I nikt nie przyszedł?
- Nikt!
- A ku halom wołałaś?
- Oj wołałam!
- I nikt nie przyszedł?
- Nikt!
- A ku wierchom wołałaś?
- Oj wołałam!
- I nikt nie przyszedł?
- Nikt!
- A ku lasowi wołałaś?
- Oj wołałam!
- I nie przyszedł!
- Nikt!
- To i ja sobie ulżę!
- Na drodze do Zakopanego stoi góral i łapie okazję.
Zatrzymuje się auto, baca wyciąga ciupagę i mówi do kierowcy:
- Łonanizuj się pan!
Zaskoczony kierowca, chcąc nie chcąc zrobił to, co mu baca kazał, a gdy skończył, znowu usłyszał:
- Łonanizuj się pan!
Nie wypadało się spierać, więc zrobił to po raz drugi. A gdy skończył, baca znów to samo:
- Łonanizuj się pan!
I po trzecim razie, kiedy baca widział, że kierowca nie da już rady, wyprowadził gaździnę za krzaków i mówi:
- Siadaj Maryna, pan Cię do Zakopanego zawiezie!
Zobacz : dowcipy o bacy - część 7