- Rozprawa w sądzie o przyznanie alimentów:
- Baco, a znacie Marynę?
- Znam.
- A to dziecko, to wyście jej zmajstrowali?
- Ano ja.
- A co będzie z płaceniem za dziecko?
- Ja tam panocku za te robotę to nic nie chce.
- Baco, gdzieście się tak nauczyli drzewo rąbać?
- Na Saharze.
- Kłamiecie. Przecież Sahara to pustynia.
- No, teraz już tak...
- Na rynku w Nowym Sączu baca wymachuje szmatą na długim kiju. Ceper pyta go: - Co wy baco robicie?
- Żyrafy przeganiom.
- Przecież tu nie ma żyraf.
- No widzicie!
- Siedzi baca nad przepaścią i liczy:
- 127, 127, 127...
Przechodzi turysta i pyta:
- Co robisz baco?
Baca zrzuca go w przepaść i liczy:
- 128, 128, 128...
- Wywiad z bacą:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy?
- Rano wyprowadzam owce, wyciągam flaszkę i piję.
- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszki mówcie książka.
- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rękopisy.
Zobacz : dowcipy o bacy - część 2