Zobacz : dowcipy o bacy - część 4
- Przychodzi turysta do bacy i pyta:
- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?
- Mom.
- Za ile?
- Dwieście.
- Za tyle? To bardzo drogo!
- Panocku, ale tu jest piknie.
- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.
- Tu nimo żadnych dzieci.
Turysta idzie spać. O piątej nad ranem z poddasza wypada czereda dzieci. Turysta zwleka się z łóżka i zaspanym głosem mówi do bacy:
- Baco, przecież tu nie miało być żadnych dzieci.
- Panocku toż to są sk... nie dzieci.
- Idzie turysta po szlaku i słyszy:
- Ło Jezuuuu!
Biegnie, patrzy, a tu baca siedzi na pieńku, obok wbita siekiera i woła:
- Ło Jezu, Jezu, Jezu!
- Baco, co wam się stało?
- Mnie? Nic. Ło, Jezuuuu!
- A może komuś w waszej rodzinie?
- Nimi. Ło Jezu, Jezusicku!
- No to, co tak lamentujecie?
- Ło Jezu, jak mi się robić nie chce!
- - Baco, czy można tu gdzieś kupić części zamienne do samochodu?
- Zaraz za wioską jest ostry zakręt nad urwiskiem, a części leżą na dole.
- Idzie baca i ciągnie na sznurku zegarek. Przechodzący turysta pyta zdziwiony:
- A czemu baco zegarek na sznurku ciągniecie?
- Uczę go chodzić.
- Nad Morskim Okiem siedzi baca. – Baco, a co wy tu robicie – pytają turyści:
- Łowię pstrągi.
- Przecież nie macie wędki.
- Pstrągi łowi się na lusterko.
- A jak?
- To tajemnica, ale jak dacie flaszkę, to wam powiem.
Turyści zrzucili się na flaszkę i mówią. - No to gazdo baco.
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać, to ja go kamieniem i już jest mój.
- A ile pstrągów złowiliście?
- Ani jednego, ale pięć flaszek dziennie mam.
Zobacz : dowcipy o bacy - część 6