„Mój mąż zginął, bo kazałam mu odebrać syna. Ja miałam to zrobić, ale wolałam zabawiać się w hotelu z kochankiem”

Mąż zginął, gdy go zdradzałam fot. Adobe Stock
„Ludzie się zdradzają, nikt nic sobie z tego nie robi, tylko ja zapłaciłam za moją niewierność tak wysoką cenę. A tak naprawdę nie ja, tylko Konrad. Mężczyzna, który mnie kochał i nawet się nie domyślał, jaką grę prowadzi na boku jego >>kochająca<< żona. Cudowny, dobry, ufający mi bez zastrzeżeń… Jak mam z tym żyć?”.
/ 17.01.2022 15:40
Mąż zginął, gdy go zdradzałam fot. Adobe Stock

Tamten podmiejski motel odkryliśmy z Maćkiem podczas powrotu od ważnego klienta. Szefowa wysłała nas w dwójkę, mając nadzieję, że wywalczymy świetną ofertę dla firmy. Wracaliśmy  nieziemsko zmęczeni. Dochodziła dwudziesta trzecia, a do Poznania wciąż brakowało jeszcze ponad trzydziestu kilometrów.

Maciek prowadził szybko. Pędził przynajmniej sto dwadzieścia nawet tam, gdzie powinien znacznie zwolnić. Cieszyłam się jednak, że niedługo będę w domu. Stęskniłam się za synkiem i marzyłam o kąpieli. Niestety, parę kilometrów dalej trafiliśmy na jakiś objazd. Maciek zaklął pod nosem, zjeżdżając w prawo, a wtedy ja zauważyłam zachęcająco błyskający neon.

– Wiesz, umieram z głodu, w dodatku zachciało mi się naleśników. Może wpadniemy na szybką kolację? Tam jest motel i restauracja – powiedziałam do Maćka. – Zresztą i tak zrobiło się późno, parę minut nas nie zbawi – dodałam, pokazując na zegarek.
– Fakt. Dostanie mi się od ślubnej za powrót o tej porze – skrzywił się mój kolega. – Ale też chętnie coś bym przekąsił.

Okazało się, że naleśników nie mieli. Nie mieli też omletów, podobno zabrakło mąki, ale na naszą prośbę kucharz przyrządził spaghetti. Wstrętne, prawdę powiedziawszy. Makaron nieco zbyt al dente, żeby nie powiedzieć twardy jak podeszwa, sos przesolony i wodnisty, słowem porażka.
– Muszę to przepić dobrą kawą, o ile taką tutaj serwują – mruknął Maciek, kiwając na kelnerkę.
Posłała nam spojrzenie pełne irytacji. Najwyraźniej przerwaliśmy jej lekturę jakiegoś brukowca, który przeglądała z wypiekami na pucułowatych policzkach.

Co za nora – mruknął cicho Maciek, chwilę później zamawiając kawę.
– Jesteś pewna, że się nie napijesz? – dopytywał się.
– Daj spokój, o tej porze? Nie zasnęłabym potem, a jestem taka śpiąca. – przymknęłam oczy, z trudem tłumiąc ziewanie. – Gdyby stało tu jakieś łóżko, padłabym na nie i spała, spała, spała… Dwie noce z rzędu kończyłam ten kosztorys, przeglądałam wszystkie dokumenty, żeby wszystko grało, a dzisiaj oka nie zmrużyłam z nerwów. Wiesz, że klient był trudny, a szefowa nie kryła, że od naszego sukcesu zależy premia, może nawet awans – westchnęłam.

– Też jestem zmęczony – przyznał się Maciek, upijając łyk kawy. – Ohydna, cholera! – syknął chwilę później, odstawiając filiżankę na blat. – Słuchaj, wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale właściwie czemu nie? Jutro sobota, nigdzie nam się nie spieszy. Może prześpimy się tutaj, a do Poznania wrócimy rano? – zaproponował.
– Żartujesz? – speszyłam się nagle.

Maciek od dawna strasznie mi się podobał

 Właściwie od pierwszego dnia, w którym pojawił się w naszej firmie. Oczywiście tego mojego zauroczenia nie traktowałam serio. Byłam przecież mężatką, szczęśliwą mamą. Może odrobinę znudzoną ośmioletnią małżeńską rutyną, ale jednak żoną. Oddaną, wciąż traktującą męża jak swojego najlepszego przyjaciela i przede wszystkim wierną.

„Jednak co innego pracować z Maćkiem nawet biurko w biurko, a co innego spać pod tym samym dachem – myślałam, przygryzając wargi. – A jeśli… stanie się coś więcej? Przecież ja też jestem w jego typie. Widzę, jak na mnie patrzy. Pięknie, namiętnie, przeciągle. Patrzy tak, że czasem miękną mi kolana, w gardle zasycha, a serce zaczyna szaleć w zawrotnym tempie. I teraz mam spać tuż obok, odgrodzona od swoich grzesznych marzeń jedynie cienką motelową ścianą?” – takie myśli galopowały w mojej głowie.

– Nad czym tak myślisz, Małgosiu? – zainteresował się obiekt moich westchnień. – Wyśpimy się, a rano rześcy jak skowronki ruszymy dalej – kusił, patrząc mi w oczy.
„Naprawdę jest aż tak senny, czy może jego myśli są równie kosmate co moje?” – zastanawiałam się chwilę, przesuwając wzrokiem po jego pełnych wargach.
– Właściwie to nie jest dobry pomysł – odparłam. – Nie mam nawet koszuli nocnej ani szczoteczki do zębów – dodałam, śmiejąc się nieco zbyt nerwowo.– Okej, rozumiem. To była luźna propozycja. W takim razie wracamy.

Zostawił na stoliku banknot pięćdziesięciozłotowy i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Ledwo wsiedliśmy do samochodu, gdy ciemność rozdarła błyskawica, rozległ się grzmot i w tej samej chwili lunął deszcz.
– Pięknie. Tego jeszcze brakowało – rzucił Maciek przez zaciśnięte zęby.
Zapalił silnik i włączył światła, pogwizdując pod nosem. Spojrzałam na jego profil rozświetlony padającą z deski rozdzielczej zielonkawą poświatą.

Boże, jaki on jest przystojny – pomyślałam, marząc o tym, żeby nachylił się nade mną i mnie pocałował.

Nagle zdałam sobie sprawę, że od ponad 12 lat, czyli odkąd poznałam mojego Konrada, nie całowałam się z nikim innym. Głupia i szczeniacka myśl, ale jednak…
– Dlaczego tak naprawdę chciałeś tu zostać na noc? – usłyszałam nagle swój głos.
Maciek przez chwilę nic nie mówił, w końcu wyłączył silnik i zwrócił się do mnie:
– Myślę, że z tego samego powodu, dla którego ty też chciałaś, chociaż wolałaś się do tego nie przyznawać – powiedział cicho, wsuwając ręce w moje włosy. – Pragnę cię, Gosiu, i nic na to nie poradzę. Od długich miesięcy myślę tylko o tobie – wyszeptał, całując mnie żarliwie, zachłannie, mocno.

Kilka minut później drżącymi rękami otwierał pokój, który wynajęliśmy na naszą pierwszą wspólną noc. Nawet dobrze nie pamiętam, co napisałam mężowi w zdawkowym SMS-ie. Chyba nakłamałam coś o przedłużającej się służbowej kolacji. 

Seks z Maćkiem był fantastyczny

Myślałam, że idąc do łóżka z mężczyzną – bądź co bądź obcym – będę skrępowana lub nieporadna, ale stało się zupełnie inaczej. Nasze ciała rozgrzane tlącą się miesiącami namiętnością od razu odnalazły wspólny rytm, zlały się w jedno. Zasnęliśmy dopiero o świcie spleceni w ciasnym uścisku.

Rano myślałam, że Maciek obudzi się z kacem moralnym i postanowieniem włożenia tej nocy między karty tak zwanych jednorazowych przygód. Myliłam się jednak.
– Nie mogę się doczekać naszej kolejnego razu – wyszeptał mi do ucha, kładąc głowę na mojej poduszce.
– Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Oboje jesteśmy zajęci, mamy dzieci – powtarzałam w kółko, chociaż tak naprawdę nie to chciałam mówić.

Nagle mąż wydał mi się odległym, wyblakłym wspomnieniem. Nieznanym facetem, z którym dziwnym zrządzeniem losu przeżyłam ostatnie 12 lat.

Liczył się tylko Maciek. Jego dłonie sunące po moim rozgrzanym ciele, pocałunki składane na moich wygłodniałych ustach, jego szept w moich włosach…

Wszystko się po tamtej nocy zmieniło

Świat nabrał kolorów. Rozkwitłam i chociaż jednocześnie podgryzało mnie sumienie, powtarzałam sobie, że przecież nie robię nic, czego nie robiliby inni.

Majka, moja najlepsza przyjaciółka, od lat zdradza ślubnego ze swoim szefem. Aśka z naszej firmy przyprawia rogi narzeczonemu, i to ze swoim byłym mężem. Nawet moja świętoszkowata siostra wyznała mi kiedyś po paru głębszych, że wdała się w romans z żonatym sąsiadem. Czemu więc tylko ja miałabym sobie odmawiać tej odrobiny słodyczy, jaką może mi jeszcze dać życie?

Mąż oczywiście niczego się nie domyślał. Zresztą robiłam wszystko, żeby Konrad wierzył, że między nami jest dobrze. Obiadki, wspólne wypady na działkę, nawet seks wciąż udany, bo czemu nie? „To, że sypiam z Maćkiem, nie znaczy, że nie mogę tego robić z własnym mężem” – mówiłam sobie.

Jednak powoli sprawy zaczęły przybierać dość dziwny obrót. Maciek, który na początku traktował nasz romans jedynie jako przygodę, poważnie się we mnie zakochał. Mnie też nie był obojętny, ale jakoś nie potrafiłam zdecydować się na rozwód z mężem. Tymczasem mój kochanek stale mówił, że planuje zostawić swoją rodzinę i związać się ze mną.
– Podejmij w końcu tę decyzję! – ponaglał mnie. – Kocham cię, nie rozumiesz?!
– Maciek, to się dzieje za szybko – broniłam się, a wtedy zarzucał mi, że bawię się zarówno uczuciami Konrada, jak i jego.
– Musisz między nami wybrać! To zaszło już za daleko – powtarzał z naciskiem.
– Dobrze, powiem Konradowi – obiecywałam kochankowi, ale tak naprawdę chyba tego nie chciałam.

Czułam, że nie jestem gotowa, żeby burzyć moje dotychczasowe życie, żeby zaczynać wszystko od nowa z Maćkiem. Poza tym nie chciałam ranić mojego ośmioletniego syna. Jak miałam wytłumaczyć dziecku, że zostawiam jego ojca, a ono musi zamieszkać ze mną i z obcym facetem?!

Czas płynął. Od początku mojego romansu z Maćkiem minął prawie rok i to, co kiedyś było dla mnie słodką odskocznią, stało się teraz ciężarem. Kochanek pieklił się, że wciąż nie złożyłam papierów rozwodowych, mąż naiwnie wierzył, że między nami wszystko jest w jak najlepszym porządku, co przyprawiało mnie o jeszcze większe wyrzuty… Zaczęłam źle sypiać, byłam roztargniona, poirytowana i wiecznie zmęczona.

Maciek nalegał na spotkanie w „naszym” motelu

– Muszę cię dziś zobaczyć, Gośka, po prostu muszę – powtarzał mi w słuchawkę.
– Daj spokój, przecież widzieliśmy się wczoraj w firmie – prychnęłam z nadzieją, że uda mi się go zniechęcić.

Miałam inne plany na weekend. Chciałam więcej czasu spędzić z synkiem, posprzątać mieszkanie i poczytać nową książkę, ale przede wszystkim miałam dość tej presji, którą wywierał na mnie Maciek. Nasz romans chyba mi się zwyczajnie przejadł, spowszedniał, chwilami wręcz irytował.

Jasne, kochanek wciąż mi się podobał, ale te jego ciągłe pretensje, obwinianie mnie o umyślne niszczenie naszej wspólnej przyszłości i ciągle kłótnie o to, kiedy w końcu zostawię Konrada, przyprawiały mnie o ból głowy. Jedynie w łóżku wciąż między nami iskrzyło, ogień wciąż płonął. Mogłam się na Maćka wściekać, ale kiedy jego zwinne ciepłe dłonie wsuwały się pod moją bluzkę, miękłam jak podtopiony wosk.

Tamtej soboty było tak samo. Niby nie miałam wielkiej ochoty na randkę, ale kiedy Maciek powiedział mi do słuchawki kilka pieprznych tekstów, zgodziłam się z nim spotkać, myśląc już tylko o naszym seksie.

Wychodząc z mieszkania, zadzwoniłam do męża, prosząc, żeby wcześniej wrócił z działki, na której kosił trawę.
– Będziesz musiał odebrać małego z basenu, ja muszę jechać do przyjaciółki – łgałam jak z nut, tłumacząc mu, że Baśka się rozwodzi i nie może sobie znaleźć miejsca.
– Nie zdążę, jestem za miastem – wkurzył się Konrad, ale nie dałam mu wyboru.
– Daj spokój, przecież to niecałe osiem kilometrów – prychnęłam. – Poza tym ja też mam prawo odpocząć w weekend.
– Dobra, postaram się zdążyć– zgodził się w końcu mój mąż.

Chciał chyba jeszcze coś dodać, ale rozłączyłam się, rzucając krótkie „to cześć”. Gdybym wtedy wiedziała, jak gorzko będę tego żałować…

Na spotkanie dotarłam spóźniona, lecz szczęśliwa

„Może rzeczywiście powinnam się rozwieść?” – myślałam, zrzucając sukienkę. Maciek zachłannie całował mój dekolt, pieścił piersi, plecy i ramiona.

Nagle zadzwoniła moja komórka.
– Nie odbieraj – wymruczał.
Telefon dzwonił jeszcze wiele razy. Wciąż go ignorowałam. Wreszcie wrzuciłam wyłączony aparat na dno torebki. Dopiero w drodze do domu przypomniałam sobie o irytujących telefonach, ale nie chciałam sprawdzać wiadomości, prowadząc samochód.

Kiedy jednak dotarłam do mieszkania, od razu zrozumiałam, że stało się coś niedobrego. Kiedy tylko weszłam do przedpokoju, w drzwiach od kuchni pojawiła się zapłakana teściowa, a za nią teść ze ściągniętą, spopielałą twarzą.
– Gdzieś ty była tyle czasu? – wyszeptała teściowa, wybuchając płaczem.
– Co się stało? Gdzie mój syn?! – rzuciłam się w stronę pokoju małego, lecz teść zatrzymał mnie, kładąc mi rękę na ramieniu.
– Niedawno zasnął, nie budź go. Gosiu, ja nie wiem, jak… – głos mu się załamał, a teściowa głośno się rozszlochała.
– Konrad? – zapytałam cicho, chociaż już wiedziałam.
„Musiał mieć jakiś wypadek” – pomyślałam. Nie domyśliłam się jedynie, że Konrad od ponad dwóch godzin nie żył…

– Spieszył się, jechał po małego na basen. Dzwonił do mnie kilka minut przed wypadkiem. Mówił, że jest korek, że chyba się spóźni, a potem… Potem zadzwonili ze szpitala – opowiadała z rozpaczą teściowa.

Usiadłam na podłodze, nie byłam w stanie dłużej stać na trzęsących się nogach. Nie pamiętam, jak udało mi się przeżyć tamtą noc. Nie pamiętam też dni tuż przed pogrzebem, a z samego cmentarza zostały mi jedynie mgliste migawki wspomnień. Jedno, co pamiętam świetnie, to malujące się na twarzach moich bliskich współczucie. Troska, miłość i wsparcie, jakie okazywali mi wszyscy ci, którzy nie mieli pojęcia, że to wszystko moja wina.

Myśleli, że w tragicznym wypadku straciłam ukochanego męża i zostałam zbolałą wdową, ale prawda wyglądała inaczej. Gdyby nie ten mój przeklęty romans, Konrad wciąż by żył. Zginął przeze mnie. Najgorsze jest to, że przez długie lata będę musiała z tym żyć. I nikomu nie mogę wyznać, co tak naprawdę zaszło tamtej soboty.

Nie mogę powiedzieć rodzinie, że to ja powinnam była jechać po syna na basen i że Konrad zginął, bo ja zabawiałam się akurat z kochankiem. Jak miałabym to zrobić? Jak mogłabym później spojrzeć w twarz synowi, matce Konrada, moim rodzicom?!

Czasem myślę, że spadł na mnie zbyt duży cios. Ludzie się zdradzają, nikt nic sobie z tego nie robi, tylko ja zapłaciłam za moją niewierność tak wysoką cenę. Ale najgorsze, że to jednak nie ja zapłaciłam tę cenę, tylko Konrad. Mężczyzna, który mnie kochał i nawet się nie domyślał, jaką grę prowadzi na boku jego „kochająca” żona. Cudowny, dobry, ufający mi bez zastrzeżeń… Jak mam z tym żyć?

Maciek stale do mnie wydzwaniał, ale nie odebrałam już ani jednego jego telefonu. Zrezygnowałam też z pracy. Szkoda tylko, że to niczego nie zmieni. Nie mogę cofnąć czasu, chociaż tak bardzo bym chciała.

Czytaj także:
„Mąż zabiera mi całą pensję i wydziela 100 zł miesięcznie. Nie mam nawet za co kupił kurtki na zimę”
„Jestem nieuleczalnie chora i nie wiem, ile mi zostało. Nie chcę zmarnować życia mężowi, dlatego wolę, by mnie zostawił”
„Mój mąż latami ukrywał przede mną swój majątek. Gdy prawda w końcu wyszła na jaw, powiedział mi, że to i tak tylko jego pieniądze”
„Wzięłam rozwód w wieku 20 lat. Po 10 latach kobieta, która ukradła mi męża, poprosiła mnie, bym się nim zaopiekowała”

Redakcja poleca

REKLAMA