„Lata temu odbiłam kumpeli faceta. Zniknęła na 10 lat, odstawiła się jak amerykańska gwiazda i wróciła, by się zemścić”

kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes
„Miałam przeczucie, że ona po cichu podkochuje się w Bartku i tylko wyczekuje na moment, kiedy będzie mogła zmienić łączącą ich koleżeńską więź w coś głębszego. Swoją szansę jednak zaprzepaściła – bo w całej tej układance pojawiłam się ja”.
kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes

Gdy mój małżonek wspomniał, że skontaktowała się z nim jego koleżanka ze szkolnych lat, Agnieszka, poczułam w głębi duszy chłodne dźgnięcie zaniepokojenia. Nie okazałam po sobie żadnych emocji, jedynie posłałam uśmiech i rzekłam:

– Cóż za miła niespodzianka.

– Kojarzysz Agę?

Skinęłam głową

Jasne, że to wszystko wciąż siedziało mi w głowie. W końcu nie da się tak po prostu wyrzucić z pamięci pewnych rzeczy. Bartek i Aga od czasów szkoły średniej byli wręcz nierozerwalni. Trzymali się razem jak papużki nierozłączki. Tak było aż do momentu, gdy wkroczyłam w jego życie. Gdy zaczęliśmy się spotykać, w jednej chwili przejęłam pałeczkę pierwszeństwa, stając się najważniejszą kobietą u jego boku. Nie patyczkując się zbytnio, po prostu zepchnęłam Agę na dalszy plan.

Faktem jest, że na początku Bartek starał się, aby jego dziewczyna i przyjaciółka przypadły sobie do gustu. Aranżował różne aktywności, takie jak wspólne wypady na pizzę, seanse kinowe czy przejażdżki rowerowe. Niestety, nic z tych prób nie przyniosło rezultatu, gdyż między mną a Agą nigdy nie zaiskrzyło.

Miałam przeczucie, że ona po cichu podkochuje się w Bartku i tylko wyczekuje na moment, kiedy będzie mogła zmienić łączącą ich koleżeńską więź w coś głębszego. Swoją szansę jednak zaprzepaściła – bo w całej tej układance pojawiłam się ja.

Wszystko wynikało z uczucia

Nie darzyłam jej choćby odrobiną zaufania. Żyłam w strachu, że nie pogodziła się z klęską i będzie starała się go odzyskać, dlatego dokładałam wszelkich starań, by pozbyć się jej raz na zawsze. Postępowałam z klasą i z wyczuciem. Powoli i delikatnie odsuwałam od niej Bartka, małymi kroczkami, aby nic nie zauważył.

Kiedy wiedziałam, że mieli się spotkać, zawsze wymyślałam jakiś istotny powód, by mu to udaremnić. Ilekroć on był w pobliżu, wyrażałam się o Agnieszce w samych superlatywach, aby nie wzbudzić jego podejrzeń. Owszem, grałam fałszywą zołzę, ale kierowała mną miłość.

Już wtedy czułam, że to, co łączy mnie z Bartkiem, jest mocne i prawdziwe, że on jest tym jedynym. I miałam rację: stanęliśmy na ślubnym kobiercu jeszcze w trakcie nauki i do tej pory tworzymy udane małżeństwo. Aż tu nagle, po całej dekadzie, odezwała się Aga – dziewczyna, o której myślałam, że to zaledwie cień z przeszłości i drzazga w moim sercu.

Czemu zdecydowała się wrócić?

Liczyłam po cichu, że sprawa rozejdzie się bez echa. Istniała szansa, że Aga tak naprawdę wcale nie planuje poważnie odświeżać relacji z moim mężem. Być może napisała do niego pod wpływem chwili, kierując się przemijającym kaprysem i już nigdy więcej się do niego nie odezwie. Cóż, myliłam się.

Parę dni po naszej rozmowie mój małżonek oznajmił mi, iż Agnieszka wysunęła propozycję wspólnego spotkania. Nie było potrzeby, abym dopytywała go o zdanie na ten temat – jego rozpromieniona twarz i ekscytacja mówiły same za siebie.

– Pogadamy sobie, odświeżymy stare wspomnienia. Jestem przekonany, że będziemy się świetnie bawić! – radował się.

– Czyli już się zgodziłeś na spotkanie?

– Pewnie! Jesteśmy umówieni na najbliższą sobotę.

Uznał, że nie ma nic niewłaściwego w tym, iż zgodził się pójść nie pytając mnie, co o tym sądzę. Chciałam mu rzucić: „to sobie idź sam, ja wolę zostać w domu i się zrelaksować”. Jednak w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Nie wyobrażałam sobie, że mógłby pojawić się tam bez mojego towarzystwa i spotkać się z tą… konkurentką.

Nie poznałam jej

Kiedy w końcu nastał weekend, byłam przyszykowana na to, co mogło się wydarzyć. Wizja zwyczajnego, niezbyt ciekawego wieczoru przy stole lub starcie z rywalką – obie opcje były prawdopodobne. Założyłam wyjściowy strój, który dodawał mi uroku i seksapilu.

W duchu przyrzekłam sobie nie stracić panowania nad emocjami, niezależnie od rozwoju sytuacji. Lecz w momencie, gdy dostrzegłam Agnieszkę oczekującą na nas w pobliżu lokalu, poczułam, że opanowanie zaczyna mnie opuszczać. Najchętniej złapałabym ukochanego za dłoń i wymyśliwszy naprędce jakiś pretekst, odciągnęła go jak najdalej, byle tylko nie doszło do spotkania z jego dawną koleżanką.

Wyglądała oszałamiająco! Od momentu ukończenia liceum znacząco straciła na wadze, lecz – o ironio losu – jej biust wciąż był pokaźnych rozmiarów. Obecnie mogła poszczycić się figurą rodem z najśmielszych fantazji. W przeszłości jej włosy były krótko ścięte na chłopięcą modłę, teraz zaś jej szczupłe, opalone ramiona otulała kaskada długich, połyskujących loków. Z pewnością musiała słono zapłacić za taki rezultat. Z nieporadnego kaczątka wyrosła na zachwycającego łabędzia…

Chciała mi go odebrać!

Aga przeszła taką metamorfozę, że Bartek przeszedłby obok niej, nie wiedząc, że to ona. Obserwowałam z boku, jak witają się wylewnie, ściskając się mocno i cmokając w policzki.

Uczucie zazdrości zaczęło mnie pożerać od środka. Po dłuższym powitaniu, które przypominało przedstawienie, Aga w końcu zwróciła uwagę także na mnie. Chciałam tylko podać jej dłoń, ale ona postanowiła pójść o krok dalej – również mnie uścisnęła i ucałowała. Odniosłam wrażenie, że cała ta serdeczność nie wynikała z sympatii do mnie, a raczej miała na celu zrobienie dobrego wrażenia na moim mężu, który wszystko widział.

– Hejka, Zuziu, ale super, że się widzimy! Bosko dziś wyglądasz, zupełnie się nie postarzałaś przez ten czas – zaszczebiotała słodziutko.

– Ty za to jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś – odwzajemniłam komplement.

– Ale w głębi duszy nadal jestem tą niepewną siebie i wstydliwą nastolatką – powiedziała z powagą, wpatrując się we mnie intensywnie.

Zabrzmiało to dość osobliwie… Sens jej słów dotarł do mnie dopiero po chwili. No tak, wciąż doskonale pamięta nasze wspólne przeżycia sprzed lat i to, jaka wtedy dla niej byłam. A teraz nagle się zjawiła, żeby mi odpłacić pięknym za nadobne.

Męczyłam się strasznie

W trakcie wspólnego posiłku Aga bez przerwy flirtowała z Bartkiem, a do mnie posyłała delikatne uśmiechy, które traktowałam jak kłucie igłami. Nie pozwoliłam się wytrącić z równowagi i starałam się zachować uprzejmość, chociaż było to dla mnie bardzo trudne. W milczeniu obserwowałam, jak dokłada mojemu facetowi smakowite przekąski ze swojej porcji, jak poufale kładzie swoją dłoń na jego ramieniu… Nie wahała się nawet wytrzeć mu chusteczką plamkę sosu z koszulki!

Najchętniej złapałabym tę lafiryndę za jej wymuskaną fryzurę i szarpnęła porządnie, a jemu wylałabym talerz gorącej zupy na ten zakuty łeb. Może wtedy by się opamiętał i przestał udawać, że jej zaloty to nic takiego! Ale powstrzymałam się, bo doskonale wiedziałam, do czego ona dąży. Zależy jej, żebym przestała nad sobą panować i wyszła na jakąś zazdrosną wariatkę.

Dałam radę przeżyć ten potwornie długi i męczący wieczór. Kiedy wróciłam do mieszkania, poinformowałam Bartka, że padam z nóg i boli mnie głowa, po czym od razu położyłam się do łóżka. Niestety, moje obawy się potwierdziły – Aga nie planowała poprzestać na jednym spotkaniu.

Niedługo później zaczęły się sypać zaproszenia: do kina, na kręgle, do pubu czy klubu. Ja też za każdym razem dostawałam propozycję dołączenia do nich i mimo że nie znosiłam tych wspólnych wyjść, zawsze się zgadzałam. Obawiałam się, co Bartek mógłby zrobić, gdyby został z nią sam na sam.

Role się odwróciły

Przez parę tygodni sytuacja wyglądała właśnie w ten sposób. Czułam się jakbym grała w horrorze. Nic mnie już nie radowało, od nerwów schudłam i kompletnie nie wiedziałam, jak to wszystko rozwiązać. W końcu mi go zabierze! Wcześniej to ja byłam tą, która odebrała go jej, a teraz role się odwróciły. Nie mam pojęcia jak ją zatrzymać – takie ponure myśli kłębiły się w mojej głowie.

Aż pewnego weekendu Agnieszka zamiast zapraszać nas we trójkę na miasto, zadzwoniła tylko do mnie.

– Chciałabym, żebyśmy spędziły wieczór same, bez facetów – oznajmiła przez telefon.

Przystałam na tę propozycję. Domyślałam się, że po fazie skrytej batalii, mającej na celu psychiczne i emocjonalne zrujnowanie rywala, planuje obecnie przejść do bezpośredniego starcia. I całe szczęście, poczułam jak kamień spada mi z serca. Niech mi to zakomunikuje wprost, niech nareszcie da jasno do zrozumienia po czyjej jest stronie i niech napawa się odwetem. Mam już tego serdecznie dosyć, pragnę tylko, aby to wszystko dobiegło końca.

Czego ode mnie chciała?

Wybrałyśmy się do popularnej knajpki i zamówiłyśmy barwne napoje. Agnieszka zaczęła gadać o swojej robocie…

– Daj spokój – weszłam jej w słowo. – Skończmy tę szopkę. Po tylu latach wróciłaś, żeby się zemścić, mam rację?

– Zgadza się – potwierdziła bez ociągania, robiąc poważną minę. – Czekałam na ten moment całe wieki. Prawie żyłam tą myślą. Chciałam, abyś pojęła, jakie to uczucie.

– Czy ty go w ogóle jeszcze kochasz? A może zabawisz się nim i wyrzucisz jak niepotrzebną już zabawkę, bo tak ci się podoba? Przecież Bartek to nie przedmiot, on też coś czuje! – wykrzyczałam. – Nie chodzi mi o mnie, ale jak możesz mu to robić?! Zapomniałaś już, że byliście przyjaciółmi?

Agnieszka parsknęła śmiechem, ale nie był to ten wesoły, dźwięczny chichot, który słyszałam zdecydowanie za często w minionych tygodniach i który zdążył mi obrzydnąć. Na jej twarzy malowały się gorycz i… smutek?

– Nie ukradnę ci go, spokojnie. Mnie w ogóle nie interesują żadne związki. Nie pociągają mnie ani faceci, ani kobiety. Po prostu nie czuję tego.

Kompletnie mnie zatkało, w ogóle nie sądziłam, że sprawy mogą przybrać taki obrót. Aż oniemiałam z wrażenia!

– Gdy byłam nastolatką, życie było trudne. Teraz też nie jest łatwo, ale kiedyś to dopiero… – zaznaczyła cudzysłów w powietrzu – „inni” musieli się nieźle namęczyć. A przez ciebie straciłam swojego jedynego przyjaciela. Tę jedyną osobę, która mnie nie oceniała i brała mnie taką, jaka jestem. Nawet nie wiesz, jak strasznie cię wtedy nienawidziłam… – pokręciła głową. – Tego nie da się ująć w słowa. Gdyby było inaczej, już dawno dałabym sobie spokój z tą głupią zemstą z dzieciństwa…

– Nie interesują cię żadne związki? I Bartek jest tego świadomy? Czemu nic mi o tym nie wspomniał

Wykrzywiła usta

– No jasne, że o tym wiedział i nadal wie. A pewnie ci nie zdradził, bo to porządny facet i nie wygaduje sekretów innych ludzi. Może by się wygadał, gdybyś otwarcie przyznała, że jesteś o mnie zazdrosna, ale nie… ty wolałaś bawić się w te swoje podchody. No to ja też zagrałam w tę grę…

Poczułam, jak policzki mi płoną ze wstydu. Gniew na nią za to, że przez tyle czasu musiałam znosić zazdrość, niepokój i lęk, był mniejszy od zażenowania własnym zachowaniem. Pomyślałam, że od czasów młodości chyba niewiele się zmieniłam. Nawet po wielu latach udanego związku małżeńskiego wciąż nie umiałam otwarcie porozmawiać z ukochanym o moich obawach dotyczących Agnieszki. A już zwłaszcza przyznać się do tego, jak dawno temu wyrzuciłam ją z jego życia.

– Bardzo cię przepraszam – zaczęłam, ale ona szybko mi przerwała.

– Daj spokój, jesteśmy po równo. Skończ z tym, bo inaczej ja też będę zmuszona cię przeprosić, a wcale nie mam na to ochoty. Czuję się jak kretynka. Sądziłam, że ta zemsta da mi jakąś satysfakcję, ale tak naprawdę gnębienie innych wcale nie jest fajne. Przynajmniej dla mnie. Zmarnowałam tyle czasu na knucie, szykowanie się, strojenie… Żenujące. A jakby Bartek się o wszystkim dowiedział, w jego oczach wypadłabym naprawdę kiepsko. Teraz każda z nas ma na drugą jakiegoś haka. Wracaj do swojego faceta i nie piśnij ani słówka. Ja i tak jutro wyjeżdżam z kraju, na zawsze.

Podniosła się z miejsca i opuściła lokal, nie pozwalając mi na jakąkolwiek odpowiedź. Zresztą i tak nie miałabym pojęcia, co jej powiedzieć, oprócz tego, że to doświadczenie było dla mnie zarówno zawstydzające, jak i dające wiele do myślenia. Chyba czas, żebym poważnie się nad sobą zastanowiła i przemyślała parę spraw.

Zuzanna, 34 lata

Czytaj także:
„Wynajęłam mieszkanie córce znajomych. Zrobiła z niego ruderę, a i tak wyciągnęła łapska po kaucję”
„Mąż przywiózł mi z wakacji taką niespodziankę, że wygoniłam go z łóżka. Ostatni raz pojechał gdzieś beze mnie”
„Po śmierci matki znalazłam tajemniczy list od niej. Przyznała się w nim do czegoś, co zmieniło moje życie o 180 stopni”

Redakcja poleca

REKLAMA