Rodzina wielodzietna - sylwetka ludzi, którzy bardzo chcieli mieć 6 dzieci

szczoteczki do zębów fot. Joanna Zabielska
W ciągu doby potrzebowali co najmniej 5-6 litrów mleka...
Weronika Kwaśniak / 31.08.2017 16:24
szczoteczki do zębów fot. Joanna Zabielska

Rodzina wielodzietna. Niektórym to określenie z góry przywodzi na myśl głodne dzieci, donoszące ubrania po starszym rodzeństwie i pijanych rodziców, którzy całymi dniami myślą tylko o tym, na co wydać pieniądze z programu 500+. Nie jest łatwo mieć kilkoro dzieci w czasach, gdy wzorcowy model rodziny to zazwyczaj 2+2. Coraz częściej 2+1. Albo 2 + pies. Za "wielodzietną" uważa się już opcję 2+3. A co z wersją 2+6? Nie mieści się w niczyich wyobrażeniach, bo przecież brakuje nawet dla niej miejsc w rodzinnym, siedmioosobowym samochodzie...

"Moim jedynym problemem był brak życzliwości innych i ciągłe pytania"

Jeszcze przed ślubem ustalili, że chcą mieć dużą rodzinę. Było to ponad 20 lat temu, ale już wtedy wzbudzali sensację wśród znajomych. Niektórzy mieli ubaw, inni wzdychali z politowaniem. Rodzina kiwała głowami: "Życie zweryfikuje ich plany, po trójce na pewno im się odechce". A oni... zaczęli swój plan wcielać w życie.

Najpierw, w 1996, urodziła się Kasia. Dwa lata później na świat przyszły... bliźniaki.

- Nawet mając już 6 dzieci, nie czułam się tak zmęczona jak przez pierwsze 2 lata życia bliźniaków. Wyobrażasz sobie, mieć w domu buntującą się dwulatkę i 2 niemowlaki z kolką?! To była dla nas taka szkoła życia, że potem już nic nie było straszne. Chcieliśmy mieć dwuletni odstęp pomiędzy dziećmi, ale jednak bliźniaków nie przewidywaliśmy... Najlepszy dowód na to, że nie wszystko w życiu da się zaplanować! - opowiada Ewa, mama szóstki dzieci.

Już przy trzeciej ciąży, która pojawiła się 4 lata po narodzinach bliźniąt, wszędzie spotykali się ze zdziwieniem albo wręcz wrogimi reakcjami.

- "Myślałam, że jednak wam się odechce..." - taki komentarz usłyszałam od swojej babci, którą poinformowałam o tym, że w drodze jest czwarte dziecko. Teraz już mnie to nie rusza, ale kiedy pierwszy raz koleżanka spytała mnie, czy nie potrafimy się zabezpieczać, przeżywałam to przez kilka tygodni. Ludziom nie mieści się w głowie, że ktoś zwyczajnie może CHCIEĆ licznej rodziny. Że wtedy najmniejszą radość mnoży się wielokrotnie. Kiedy byłam w ciąży z piątym, a potem szóstym dzieckiem, koleżanka nawet nic już nie komentowała - pewnie machnęła na mnie ręką. Gadali za to inni. Lekarze niby nie widzieli medycznych przeciwwskazań, ale i tak bez przerwy sugerowali, że mogą "pomóc" w problemie. A moim jedynym problemem był brak życzliwości innych i ciągłe pytania. W ostatniej ciąży powinnam chyba chodzić z transparentem i gotową odpowiedzią: "Tak, naprawdę chcieliśmy i nie był to przypadek"! - mówi Ewa.

Kto i dlaczego krytykuje Matkę Teresę?

"W tym okresie w ciągu doby szło u nas 5-6 litrów mleka"

Kasia ma teraz ponad 20 lat, Tomek i Janek w styczniu skończyli 18, Zuzia jest 14-latką, Julka ma 12 lat, a najmłodszy Michał lada dzień będzie obchodzić 10-te urodziny.

- Przynajmniej nikt nie może nam powiedzieć, że zdecydowaliśmy tak ze względu na 500+! - śmieje się Andrzej, głowa rodziny. - Chociaż wiele osób wylicza nam, albo pyta ile dostajemy. Szóstka dzieci to chyba ma być teraz taka gwarancja fortuny i możliwość życia na wysokim poziomie. A dostajemy... 1000 zł. Trójka dzieci jest pełnoletnia, więc świadczenie przysługuje nam tylko ze względu na dwoje. Czy naprawdę jest czego zazdrościć?

Pytam ich, czy mają jakieś inne przywileje. Karta Dużej Rodziny, zniżki na komunikację miejską. Ewa skrobie po lekko posiwiałej głowie.

- Przywileje? Tak! Jeszcze parę lat temu musieliśmy kupować ogromne ilości mleka, bo wszyscy na śniadanie jedli zupę mleczną. W tym okresie w ciągu doby szło u nas 5-6 litrów. I tak przez kilka lat. Sąsiadka, która ma rodzinę na wsi, jak o tym usłyszała, zawsze chciała nam przynosić za darmo butelkę mleka - śmieje się Ewa.

Czy Ewie nie brakuje pracy zawodowej? Była nauczycielką i przed urodzeniem dzieci pracowała, po pierwszym macierzyńskim wróciła do zawodu, potem jednak obowiązków domowych było już zbyt wiele. Nie odpowiada jednoznacznie na to pytanie, twierdząc że rodzina zawsze dawała tak dużo radości, że nie brakowało jej pracy.

- Zresztą... mam wystarczająco dużo swoich dzieci, nie muszę spędzać jeszcze czasu z cudzymi! - żartuje Ewa.

Polski medalista paraolimpijski Piotr Grudzień

fot. Joanna Zabielska

Bardzo ciekawi mnie, jak wygląda codzienność tak licznej rodziny. Wiem, że Kasia już studiuje, ale przecież między najstarszym a najmłodszym dzieckiem jest tylko 10 lat różnicy.

- Tak, kiedy Kaśka miała 10 lat, można powiedzieć że mieliśmy w domu szóstkę małych dzieci. Było ciężko, ale też wesoło! A teraz... żałuj, że nie widzisz naszych wypraw do supermarketu. Pewnie nasze tygodniowe zakupy spokojnie wystarczyłyby ci na 2 miesiące. Dziennie zjadamy co najmniej 2 bochenki chleba. Z duuużym naciskiem na "co najmniej"... - śmieje się Andrzej.

W rozmowę wtrąca się mały Michał, który chyba jest trochę zdziwiony tym, o czym rozmawiamy.

- Napisz tam, że jest super, jak się ma dużo rodzeństwa. Chciałbym mieć jeszcze więcej, bo nie lubię być zawsze najmniejszy. Zawsze ci też ktoś pomoże. I wszyscy w szkole mi zazdroszczą. Bo każdy ma tylko jednego brata, albo jedną siostrę, a to przecież tak mało. Każdy chce do mnie przyjść. I tak jest najfajniej.

Redakcja poleca

REKLAMA