Najważniejsze zasady w profilaktyce przed koronawirusem to mycie rąk i unikanie dotykania twarzy. Brzmi to banalnie - wystarczy wyrobić sobie jeden nawyk, a pozbyć się tego drugiego. Mało jednak kto zauważył, że do ryzyka zakażenia mogą przyczynić się także... włosy.
Grzywka oraz długie i średniej długości włosy często prowokują nas do poprawiania fryzury, a przez to - dotykania swojej twarzy. Jak temu zaradzić? To oczywiste: koniecznie spinać włosy.
Jaki związek mają włosy z koronawirusem?
Z przyzwyczajeniami ciężko walczyć, a jeszcze ciężej pozbyć się nawyku, którego nie jesteśmy nawet świadomi. Według badań, swojej twarzy dotykamy średnio 23 razy na godzinę. To częściej niż raz na dwie minuty. Czasem nie da się tego uniknąć, ale w większości przypadków po prostu bezwiednie kładziemy dłonie w okolicach ust, oczu lub na policzkach.
Długie włosy zdecydowanie nie ułatwiają tego zadania. Plączą się, wpadają do oczu i ust. Dlatego włosy w ciągu dnia powinny być spięte - szczególnie, gdy masz zamiar wyjść z domu w wietrzną pogodę.
Podobnie jest z grzywką. Wygląda uroczo i wiele osób nie wyobraża sobie jej nie mieć, ale na czas zagrożenia koronawirusem warto podpiąć grzywkę wsuwkami lub założyć opaskę. W ten sposób unikniesz nie tylko włosów wpadających do oczu (w końcu fryzjerzy nie przyjmują, a włosy wcale nie przestają rosnąć), ale przede wszystkim pocierania powiek i ich okolic.
Dotykanie twarzy to bardzo naturalny odruch, który sprzyja poczuciu bezpieczeństwa oraz wydzielaniu oksytocyny. Nie jest jednak w tym momencie wskazany. Jak się go oduczyć? Nie ma to naprawdę skutecznej metody. Najlepiej jest zająć czymś ręce i być świadomym każdego ruchu obok swojej twarzy.
Jeśli nie jesteś w stanie się powstrzymać, myj ręce jak najczęściej - nawet w domu. Gdy zaś musisz z niego wyjść, załóż ochronną maseczkę i okulary przeciwsłoneczne.
To też może cię zainteresować: