Zagraniczne media są zachwycone debiutem polskiej reżyserki. Choć w Polsce ten film nie ciszył się zbytnio uznaniem widowni, zagranicą traktowany jest jako ciekawe zjawisko. Film z udziałem Kingi Preis może liczyć na bardzo dobre recenzje!
Polskie filmy 2017, o których warto wiedzieć
Polska produkcja w reżyserii Agnieszki Smoczyńskiej "Córki dancingu", przetłumaczona na "The Lure" (tłum. 'wabik, przynęta'), zadebiutowała w zeszły piątek w jednym z amerykańskich kin i zaskoczyła twórców wynikiem. Wpływ wyniósł 6,5 tysiąca dolarów. Oczywiście nie jest to kwota, która przyprawia o zawrót głowy, nie mniej jednak robi wrażenie i napawa dumą - aktualny bum na oscarowe produkcje skutecznie dociąga uwagę od niszowych obrazów. Możemy mówić o dużym sukcesie?
5 komedii romantycznych, które pojawią się w 2017 roku
Jeszcze nie, ale nawet najmniejszy polski akcent w dystrybucji zagranicznej jest niemałym osiągnięciem dla naszej kinematografii. Zwłaszcza, że mówimy o debiucie, a nie "Powidokach" Wajdy. Co ciekawe, szum wokół "Córek dancingu" robią amerykańskie media. Świat zachwyca się "La La Land", a odpowiedzią na to zjawisko są kontrrecenzje o mniej komercyjnych produkcjach, takich właśnie jak "The Lure".
"Serce mają wszyscy, a cipkę tylko połowa społeczeństwa". Maria Sadowska o "Sztuce kochania" dla Polki.pl
- "La La Land" nie jest dla wszystkich – czytamy na Esquire.com. Może potrzebujecie innego typu musicalu? – zachęcają amerykańscy dziennikarze. (...) Ten film [The Lure - przyp.red.] ma zabawne czapki, kły i napisy. Chcecie dawkę dającego kopa polskiego synthpopu zamiast jazzu białych ludzi? Ten film jest zdecydowanie dla was – reklamuje obraz Smoczyńskiej Esquire.com.
W Polsce "Córki dancingu" nie doczekały się wysokich ocen, glorii i chwały, ale w USA bije rekordy zainteresowania, jak na polski debiut. Może to kwestia zwiastunu, który w Polsce wprowadzał niejako w błąd, omijając fakt, że to musicalowa wariacja o syrenach?
Widziałyście już "Córki dancingu"?