Kompletuj informacje. Napisz książkę. Staraj się, by została wydana i sprzedana. Potem otwórz drzwi znanym producentom, by zgodzić się, by na podstawie twojej pracy powstał film. Radość? Ekscytacja? Duma? Tak, ale do czasu. Bo twórcy filmu o Wisłockiej zapomnieli wspomnieć o... autorce książki, na podstawie której powstał scenariusz, czyli Violetcie Ozminkowski.
Nazwać to wpadką, to mało powiedziane. W swoim niechlujnym przemówieniu podczas premiery "Sztuki kochania", Piotr Woźniak-Starak, "twarz" produkcji głośnego hitu, zapomniał wspomnieć, jak powstał film, o którym mowa już od miesięcy - w prasie, telewizji, radiu czy internecie. Zapomniał czy "zapomniał"? Trudno powiedzieć, ale całe zamieszanie doprowadziło do tego, że autorka opisała sytuację na swoim profilu na Facebooku.
To, że zapomniano mi wysłać zaproszenie na premierę "Sztuka Kochania- historia Michaliny Wisłockiej" było przykre - błąd naprawiono po tym, jak oburzył się prof. Izdebski. To, że w żadnym wywiadzie nie wspomniano o mojej biografii "Sztuka kochania gorszycielki" albo wspomniano nazywając książkę po prostu biografią - było jeszcze bardziej przykre - pisze pisarka i dodaje, z oznaczaniem w poście celebrytów, którzy przypisują sobie pełnię sukcesu przedsięwzięcia.
- Agnieszka Szulim osobiście powiedziała mi (w obecności jej męża), że moja książka zainspirowała Piotra Staraka do nakręcenia filmu. Oto, jak mówi Piotr Starak na premierze o mojej książce, do której prawa kupił, i na motywach której Krzysztof Rak napisał scenariusz:
"Ja chciałem powiedzieć, tak, moja żona czytała, ona to miała, ja to przejąłem jako producent i tak wyszło".
Niewiarygodne, a jednak. pani Violetta postanowiła skierować kilka słów prawdy do samego Woźniak-Staraka - może zareaguje i spróbuje chociaż naprawić błąd?
No więc jeszcze raz panie Piotrze Starak - nazywam się Violetta Ozminkowski, jestem autorką "Sztuki kochania gorszycielki", bez której pański film prawdopodobnie by nie powstał. Bo kiedy chodziłam z tematem po wydawnictwach, nikt się Wisłocką nie interesował, dopiero gdy razem z Prószyński i S-ka udało nam się pokazać jak barwną postacią była, oprócz pana, zainteresowało się nią kilku producentów. Całe szczęście, że się rozchorowałam i mnie na tej premierze nie było, bo weszłabym na scenę i pokazała wspólne zdjęcia z planu filmowego, gdyby pan nie mógł sobie przypomnieć skąd mnie zna.
Wiemy jedno: żaden krok producenta nie przywróci mu szacunku. To nieprawdopodobne, że osoba o takiej pozycji zataja szczegóły powstawania jednego z najgłośniejszych polskich filmów tego roku. Może i posprząta cały ten bałagan, ale jego opary pozostaną...
AKTUALIZACJA 26/01: Pani Violetta poinformowała na Facebooku, że Piotr Woźniak-Starak przeprosił ją za swój błąd - wysłał kwiaty i odręcznie napisany list z przeprosinami i obietnicą zadośćuczynienia!
Trzymamy za słowo!
Gwiazdy na premierze "Sztuki kochania" [wideo]