Czy nowe obostrzenia dotyczące robienia zakupów włączyły myślenie u Polaków?

nowe obostrzenia w związku z koronawirusem - czy zmniejszyły tłumy w sklepach? Kolaż Polki.pl
Nowe obostrzenia rządu miały zmniejszyć tłumy w sklepach i tym samym pomóc w ograniczeniu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jak wyszło to w prawdziwym życiu? Niestety - nie najlepiej.
Urszula Wilczkowska / 09.04.2020 10:03
nowe obostrzenia w związku z koronawirusem - czy zmniejszyły tłumy w sklepach? Kolaż Polki.pl

Ograniczenie ilości klientów w sklepie, nakaz noszenia rękawiczek podczas zakupów, specjalne godziny, w których zakupy mogą zrobić jedynie osoby po 65. roku życia - te przepisy zostały wprowadzone w ostatnich tygodniach. Jak przestrzegają ich Polacy? Niestety różnie.

Wiele sieci spożywczych znacznie wydłużyło godziny otwarcia - w Lidlu zrobimy zakupy do 24 lub nawet przez całą dobę. W ostatnich tygodniu przed Wielkanocą Biedronka również otworzyła swoje sklepy na 24 godziny w ciągu dnia. Miało to przede wszystkich ograniczyć ilość osób czekających na wejście do budynku.

Niestety te wszystkie przepisy na niewiele się zdały. Przed dyskontami nadal gromadzą się tłumy, niezależnie od godziny.

Tłumy przed sklepami, ludzie z dziećmi na zakupach

Chociaż Minister Zdrowia jasno mówił, że zakupy powinniśmy robić teraz w pojedynkę, ludzie wcale się do tego nie stosują. W kolejce stoją w parach, czasem nawet z dziećmi. To nie tylko naraża kolejnych członków rodziny, ale i znacznie wydłuża czas oczekiwania przed sklepem.

Według ostatnich rozporządzeń do sklepu może wejść jedynie trzykrotnie więcej osób, niż w placówce jest wszystkich kas. Wliczają się w to także kasy, które nie są czynne. Do sklepu, w którym jest 7 kas, oprócz pracowników może wejść więc 21 osób.

Jeśli ludzie wchodzą dwójkami, zabierają dodatkowe miejsce, co sprawia, że w kolejce stoi się 2 razy dłużej. Ludzie się niecierpliwią, do czego mają pełne prawo.

W tym momencie nawet o 23 w kolejce w Lidlu można stać prawie godzinę. Niektórzy ludzie mają maseczki, inni stoją nawet bez rękawiczek, które zakładają dopiero po wejściu z wózkiem do sklepu.

tłumy przed Lidlem
fot. Archiwum prywatne

Nic się nie stanie, jak w tym wyjątkowy czasie będziemy chodzili na zakupy pojedynczo. Dzięki temu krócej będzie się stało w kolejce, a ryzyko zachorowania również zmaleje. Coraz częściej można odnieść wrażenie, że to nie nie przepisy są problemem, a ludzie.

Osoby z rękawiczką na jednej ręce, dotykające owoców i warzyw tą drugą to widok codzienny. To jednak większy problem, niż myślimy. Obecne zapotrzebowanie na jednorazowe rękawiczki znacznie przewyższa możliwości przerobowe fabryk w całej Europie. Pierwszeństwo w otrzymywaniu tych środków mają oczywiście szpitale i inne medyczne placówki.

Co z godzinami dla seniorów?

Te też nie do końca niestety spełniają swoją funkcję. Chociaż osoby po 65. roku życia, które są najbardziej narażone na infekcję koronawirusem, mogą bezpiecznie zrobić zakupy w godzinach od 10 do 12, tak czy siak decydują się wyjść do sklepu w zupełnie innych porach.

Czym to jest spowodowane? Prawdopodobnie głównie przyzwyczajeniem i lekceważeniem problemu. Niestety coraz częściej wychodzą z założenia, że już się nażyły i miały dobre życie - to jednak nie do końca tak działa.

Miejmy nadzieję, że ludzie pójdą po rozum do głowy i przestaną traktować zakupy jako jedyną rodzinną rozrywkę w ciągu tygodnia. Od tego w końcu zależy, jak potoczy się los epidemii w Polsce. Na dzień dzisiejszy na terenie kraju odnotowano ponad 5,3 tys. przypadków zakażenia koronawirusem. Tylko dzisiaj do południa pojawiło się 130 nowych pacjentów.

To też może cię zainteresować:

Redakcja poleca

REKLAMA