Polacy jedzą za dużo wysokoprzetworzonych produktów rybnych – alarmują eksperci. Dlaczego tak je lubimy? Mają niską cenę, a w reklamach są przedstawiane jako smaczne i zdrowe. Tymczasem wiele z nich to tak naprawdę artykuły „rybopochodne” albo „rybopodobne” o bardzo niskiej jakości i prawie bez wartości odżywczych.
Poznaj prawdę na temat zawartości ryby w przetworach rybnych!
Rybne paluszki
W sklepach możemy kupić 2 rodzaje paluszków rybnych. Najlepsze (i nie najtańsze) są te cięte z bloków rybnych. Najpopularniejsze – z ryby mielonej wymieszanej z dodatkami (ryby, ości, skóra), bułką tartą i wzmacniaczami smaku. Paluszki rybne powinny zawierać min. 60% ryby, jednak najczęściej jest jej znacznie mniej, czasem tylko 36%. Reszta to chłonąca tłuszcz panierka ze spulchniaczami, konserwantami, barwnikami i wodą.
Paluszki surimi
W większość z nich kraba można szukać ze świecą w ręku. Jeśli wczytamy się uważnie w skład, zobaczymy, że zarówno w nazwie produktu („Paluszki o SMAKU kraba”), jak i w składzie mięsa krabowego de facto nie ma! Na liście składników znajdziemy za to miazgę rybną i liczne spulchniacze, aromaty, nawilżacze i konserwanty. Paluszki te można więc z powodzeniem przyrównać do rybnych parówek.
Pasty rybne
Kupujesz pastę z łososia, makreli lub z tuńczyka? Tak naprawdę w tego typu produktach jest ich tyle co nic. Najwięcej procentowego udziału w składzie zajmuje sos majonezowy, ocet, konserwanty i substancje słodzące. Ryba stanowi zaledwie ok. 23%.
Kabanosy łososiowe
W tym miejscu również cię rozczarujemy - te, które kupujesz w sieciach handlowych również zawierają ogrom konserwantów, barwników i polepszaczy smaku. W tym mnóstwo soli.
Paprykarz
Paprykarz to zmielone mięso rybie połączone z ryżem cebulą i koncentratem pomidorowym. Ryba stosowana w produkcji paprykarzu nie powala swoją jakością. I stanowi zaledwie ok. 40% produktu.
