fot. Fotolia
W niewinnie wyglądającej gąbce kuchennej może być aż 1,5 mln bakterii na centymetr kwadratowy, a używanie jednej deski do krojenia surowego mięsa i warzyw może być przyczyną zatruć pokarmowych. Eksperci z Fundacji BOŚ ostrzegają: brak higieny podczas przygotowania posiłków może być groźny dla naszego zdrowia.
Deska do krojenia jest bardziej brudna niż toaletowa?
Jak myślisz, co jest czystsze: deska klozetowa czy deska kuchenna używana do krojenia produktów spożywczych?
– Badania amerykańskich naukowców z Uniwersytetu w Arizonie pokazały, że na jednym calu kwadratowym (6,45 cm2 ) deski toaletowej jest zaledwie 50 bakterii fekalnych, z kolei na desce do krojenia może być ich aż 200 razy więcej – ostrzega Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji Banku Ochrony Środowiska.
Jak pokazały badania przeprowadzone w tym roku przez TNS Global, na zlecenie Fundacji Banku Ochrony Środowiska w ramach kampanii „Higieniczna Kuchnia”, mało też wiemy na temat podstawowych zasad higieny, jakich należy przestrzegać podczas przygotowywania domowych posiłków. Blisko połowa ankietowanych (48 proc.) przyznaje, że kroi surowe mięso na tej samej desce co warzywa na surówkę, a aż 64 proc. respondentów nie myje lodówki przynajmniej raz w miesiącu. Mimo to aż 83 proc. z nas jest przekonana, że szybciej zatruje się w restauracji niż we własnej kuchni.
Uwaga na zatrucia pokarmowe!
Świeżą, surową rybę myjemy, następnie przygotowujemy na jednej z naszych kuchennych desek. Potem czas na surówkę. Płuczemy deskę i kroimy warzywa. Tym sposobem możemy sprezentować sobie i wszystkim uczestnikom kolacji zatrucie pokarmowe. Niestety, według badania TNS Global przeprowadzonego dla Fundacji BOŚ, blisko połowa Polaków używa tej samej deski do krojenia różnych produktów.
– Często wydaje nam się, że powierzchowne przetarcie czy opłukanie deski wystarczy, by pozbyć się groźnych dla zdrowia drobnoustrojów, które zostały po krojeniu surowego mięsa czy ryb. Jednak bakterie utrzymują się na powierzchni i mogą łatwo trafić do przygotowanych później i spożywanych bez obróbki termicznej warzyw czy owoców. Warto kupić sobie kilka desek do krojenia, najlepiej w różnych kolorach. Jedna do mięsa, kolejne do ryb, pieczywa, warzyw i owoców. Nie zapominajmy też o dokładnym myciu i wysuszeniu rąk, jednak nie tylko przed przygotowywaniem posiłku, ale również w jego trakcie, np. po krojeniu surowego mięsa. Drobnoustroje takie jak bakterie E. coli czy Salmonelli z o wiele większą łatwością przyklejają się do wilgotnej skóry, skąd mogą przedostać się do naszego pokarmu. – mówi Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji BOŚ.
A jakie dokładnie zagrożenia dla zdrowia może nieść stosowanie jednej deski w kuchni?
– Najczęściej prowadzi to do zatruć pokarmowych. Dla przykładu, zaledwie 500 komórek bakterii Campylobacter jejuni, rozwijającej się w surowym mięsie drobiowym wystarczy, aby wywołać ostrą biegunkę i gorączkę 40 st. C. W najgorszym razie może wystąpić zapalenie opon mózgowych. Z kolei w surowej rybie może na nas czyhać Vibrio parahaemolyticus, czyli bakteria wywołująca silne zatrucia pokarmowe – ostrzega Maria Jakubowska.
Gdzie w kuchni jest najwięcej bakterii?
Największym siedliskiem bakterii w kuchni są gąbki do mycia naczyń i ścierki. Na gąbkach może być nawet 1,5 mln bakterii na centymetr kwadratowy, z kolei na niewinnej kuchennej ściereczce może być ich milion.
– Bakterie szybko się mnożą w miejscach, gdzie jest dużo wilgoci i wody. Dlatego pamiętajmy, aby zmywaki dokładnie i często płukać, a ścierki po użyciu suszyć. Pamiętajmy też o ich regularnej wymianie, najlepiej raz w tygodniu, a nie tylko od święta. Brudne pierzmy w temperaturze 90 st. C. Aby mieć większą pewność, że są czyste i wolne od drobnoustrojów, jak już wyschną, wyprasujmy je. Najbardziej higienicznym rozwiązaniem do wycierania rąk i blatów są ręczniki papierowe, które po użyciu wyrzucamy do kosza – radzi Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji Banku Ochrony Środowiska.
Zobacz też: Które tłuszcze są najlepsze do smażenia, smarowania i pieczenia?
Jak uniknąć marnowania żywności?
Według szacunków Banków Żywności, rocznie wyrzucamy do kosza ponad 2 mln ton żywności. To więcej niż 3 Pałace Kultury i Nauki w Warszawie. Z tego lwia część przypada na święta. Wtedy kupujemy zdecydowanie więcej, niż możemy faktycznie zjeść i przetworzyć. Jak uniknąć marnowania żywności, ale też pieniędzy, które wydaliśmy na jej zakup?
– Kluczem jest rozsądne planowanie zakupów, nie kupowanie na zapas, pilnowanie terminów ważności oraz odpowiednie przechowywanie zakupionej żywności. W kuchni warto zaadaptować zasadę „pierwsze weszło, pierwsze wyjdzie”. Ustawiając w lodówce np. jogurty, zróbmy to tak, żeby te z krótszym terminem przydatności do spożycia stanęły z przodu, a te dopiero co kupione z tyłu. Tak samo układajmy produkty w szafkach. Proste, a zaoszczędzimy sobie bólu wyrzucania przeterminowanej żywności – podpowiada Maria Jakubowska.
Oczywiście nadpsute owoce i warzywa należy bezwzględnie wyrzucić. Jednak jak się okazuje, robi tak zaledwie połowa z nas. Aż 51 proc. Polaków deklaruje, że odkrawa nadpsuty kawałek warzywa czy owocu, a resztę zjada. Chcąc oszczędzić, ryzykujemy w ten sposób własne zdrowe. Tymczasem to co widzimy na wierzchu jabłka to tylko widoczna dla nas część grzybni. W rzeczywistości cały owoc jest zainfekowany bardzo szkodliwą dla zdrowia pleśnią.
– Dla naszego organizmu szczególnie niebezpieczne są wytwarzane przez pleśnie mykotoksyny (np. patulina), które uszkadzają wątrobę i nerki oraz mogą być przyczyną powstawania nowotworów. Choć działają „po cichu” i nie wywołują szybkich, widocznych objawów jak bakterie, jednak są dla nas bardziej niebezpieczne. Najlepiej więc dbać o to, aby zakupione warzywa i owoce się nie psuły, szybko je konsumować i przetwarzać, a spleśniałe czy nadgniłe już jabłko po prostu wyrzucić – mówi Maria Jakubowska, specjalista ds. żywienia z Fundacji Banku Ochrony Środowiska.
Zobacz też: Przepisy na zdrowe jesienne kanapki!
Źródło: materiały prasowe/mn