Do tego wpisu zainspirowała mnie ciekawa książka „Bzdiety. Czego nie powie ci dietetyk?”. Traci Mann, autorka książki, od lat prowadzi badania nad zwyczajami żywieniowymi, samokontrolą, postrzeganiem wizerunku ciała. Zajmuje się także optymalizacją żywienia astronautów.
Kosmiczne jedzenie, kosmiczne badania
Kosmiczne jedzenie nie jest smaczne, odwodnione, suche, mało aromatyczne. W efekcie astronauci w trakcie misji kosmicznych chudną. To mocno problematyczne, z punktu widzenia planowanej w przyszłości długiej misji na Marsa.
Rozważania dietetyka. Twój koszyk sklepowy jest jak twoja opinia
Pomysł był taki, by w związku z ogromnym stresem w kosmosie, podawać astronautom żywność, która poprawia im humor, by jedli więcej i nie chudli. Teoretycznie proste prawda? No cóż…
Pierwszym etapem badań były eksperymenty „naziemne” z osobami niezwiązanymi z NASA. Najpierw, w obszernej ankiecie, uczestnicy badań wskazywali dania, które wprawiają ich w dobry nastrój. Następnie pokazywano im przygnębiające filmy, a po ich obejrzeniu proponowano produkty „poprawiające humor”. Okazało się, że uczestnicy badania wcale nie czuli się dużo lepiej po zjedzeniu pocieszacza.
Pocieszacz poprawiał nastrój tylko nieznacznie, ale co ciekawe, podobnie działały pokarmy neutralne (nie zostały wskazane w ankiecie jako pocieszacz) i…czas. Czas leczy rany, ale też poprawia nastrój. Taki sam efekt uzyskano za pomocą pocieszacza, neutralnego jedzenia i niejedzenia w ogóle!
Biedni astronauci!
Poza laboratorium, czyli życie w praktyce...
Jak jest w normalnym życiu, nie w laboratorium? Często jeszcze gorzej. Gdy jesteś na diecie, ale zastosujesz pocieszacz łamiąc swoje postanowienia, zaczynasz mieć wyrzuty sumienia. W efekcie możesz zjeść jeszcze więcej pocieszacza i zadręczać się jeszcze silniej. Samonakręcająca się spirala gorszego nastroju! Czy to oznacza, że nie powinnaś się w ogóle łamać?
Nie! Jesteś człowiekiem i to ludzkie, masz prawo, od czasu do czasu, zjeść produkt, który lubisz, a który nie jest uznawany za kanon zdrowia. Proszę cię tylko o jedno, nie rób tego, gdy masz podły nastrój. By w pełni docenić doznania zmysłowe płynące z jedzenia, musisz mieć otwarty umysł i uśmiech na twarzy.
Wracając do książki Traci Mann „Bzdiety. Czego nie powie ci dietetyk?” Muszę ci przyznać, że nie jestem dietetykiem z tego tytułu. O wszystkich niuansach behawioralnych związanych z żywieniem mówię moim pacjentom. Zdarza mi się radzić im, by chowali ciastka (jeśli już muszą być w domu) na najwyższe półki, tak, by ich wyjęcie wymagało wejścia do krzesło. Często to wystarcza, by powstrzymać się przed zjedzeniem słodkości. Silna wola, silną wolą, a życie, życiem :).
Rozważania dietetyka. Zastanów się - czym odżywiasz umysł?