„Znajomi umówili mnie na randkę w ciemno, i to dosłownie. Gdy zobaczyłem z kim mam zjeść kolację, pociemniało mi przed oczami”

zdumiony mężczyzna na randce fot. Adobe Stock, Chalabala
„Wciąż też nie mieli pojęcia, że dotychczas byliśmy największymi wrogami. Chociaż słowo „byliśmy” jest tu trochę nie na miejscu. W pracy bowiem bez przerwy toczyliśmy ze sobą zażarte boje, w których jedno nie miało zamiaru ustąpić drugiemu”.
/ 13.09.2023 12:00
zdumiony mężczyzna na randce fot. Adobe Stock, Chalabala

Miała być ładna i sympatyczna. Tak mówili mi znajomi, którzy umówili mnie z nią na randkę. Poszedłem, zobaczyłem ją i... serce mi stanęło!

To… ty? – spojrzała na mnie ze zdziwieniem Ania.
– A to… ty? – odpowiedziałem jej nie mniej zdziwiony.
– No to niezła jazda…

Randka w ciemno to w teorii takie spotkanie, podczas którego poznają się dwie zupełnie obce osoby. Ale co zrobić, kiedy nagle się okazuje, że znasz tę drugą osobę, a w dodatku znasz jak zły szeląg? Że jej nie cierpisz, nie znosisz i byłbyś najszczęśliwszym człowiekiem, gdybyś jej już więcej nie musiał spotkać? Tak było właśnie w tej chwili.

Znajomi postanowili mnie umówić z superdziewczyną

Dziewczyna nie ma lekko, zostawił ją mąż z dwuletnim dzieckiem. Na dodatek w pracy prześladuje ją jakiś maniak, idiota, z którym musi toczyć spory o niemal wszystko. Poza tym jest miła i sympatyczna i jeśli nawet randka nam się nie uda, to na pewno ją polubię.

Pomyślałem, czemu nie? Ostatnio moja wiara w istnienie miłych, sympatycznych i ciepłych kobiet została podkopana przez to, że musiałem w pracy toczyć ciągłe boje z jakąś feministyczną zołzą, która nienawidzi facetów. Dlatego z chęcią zgodziłem się na to zaaranżowane spotkanie. A teraz ja, maniak i idiota, stałem przed tą feministyczną zołzą, z którą miałem pójść do kina i na kolację, bo tak nas umówili znajomi…

– Niezłe masz o mnie zdanie – powiedziała z ironicznym uśmiechem Ania.
– Ty też raczej nie malujesz mnie w ciepłych barwach.
– I kto by pomyślał, że mamy wspólnych znajomych, którzy uważają nas za świetne partie, miłych i sympatycznych ludzi…
– Widocznie nie znają się na ludziach! Inaczej…
– Masz zamiar kłócić się przez całą randkę?
– Jaką randkę? Zaszła pomyłka, przecież nie będziemy w to brnęli!
– Zapłaciłam opiekunce do dziecka. Wydałam pieniądze na fryzjera i kosmetyczkę po to, żeby po raz pierwszy od dawna spędzić miły wieczór poza domem. Ale jeśli chcesz to zepsuć, to nic na to nie poradzę. Tylko nie zdziw się, jak powiem o tym znajomym – uśmiechnęła się zjadliwie.
– Co?! Szantażyk?! W sumie mogłem się tego spodziewać po kimś takim jak ty.
– Czyli co, mam wracać do domu i…
– Nic z tego, nie dam ci tej satysfakcji. Kupiłem już bilety i chcę zobaczyć ten film. Idziemy!

W milczeniu poszliśmy do kina

Zajęliśmy miejsca obok siebie. Teraz żałowałem, że kupiłem bilety na komedię romantyczną, a nie na jakiś horror, w którym krew leje się strumieniami. Taki seans bardziej odpowiadałby mojemu obecnemu nastrojowi. Ale cóż, któż mógł przewidzieć, że sympatycznie zapowiadająca się randka zmieni się w coś tak okropnego?

Zresztą, obejrzenie filmu to był mały pikuś. Mogłem po prostu patrzeć na ekran i nie zwracać uwagi na siedzącą obok Anię. Ale potem przecież mieliśmy pójść na kolację. A trudno wysiedzieć przy stoliku w milczeniu przez godzinę.

– I jak, podobał ci się film? – zapytała Ania, gdy wyszliśmy z kina.
– Powiedzmy, że nie miałem na niego nastroju.
– Tak czułam, że interesowałyby cię bardziej mordercze klimaty.
– Dziwisz się? Może lepiej przerwijmy tę farsę, zamiast dalej się wygłupiać!
– Dałam ci wolną rękę od razu – Ania zrobiła słodką minkę.
– Przecież nie trzymam cię tutaj na siłę…

Zbyłem jej ironię milczeniem i zaprosiłem gestem ręki do mojego auta. Pojechaliśmy do restauracji. Starałem się zachować chłodny dystans do całego wydarzenia, choć najchętniej „wygarnąłbym jej po całości” i wrócił do siebie. Ją chyba bawiło właśnie to, że na tej randce tak bardzo musiałem się opanowywać i dlatego kontynuowała nasze spotkanie.

– To co, skoro wreszcie mamy chwilę tylko dla siebie, to może pogadamy? – zapytała Ania, kiedy zamówiliśmy jedzenie w restauracji.
– Naprawdę uważasz, że mamy sobie coś ciekawego do powiedzenia?
– Tego nie wiem. Ale chętnie poznałabym tę lepszą stronę twojego „ja”, którą tak zachwalali znajomi.
– Mnie wystarczy to, że znam tę gorszą stronę twojego ja. Reszty jakoś nie jestem ciekawy!
– Przyznaj, że to jednak zabawne, że my się tak serdecznie nie znosimy, a nasi wspólni znajomi uznają nas za bardzo fajne osoby?
– To rzeczywiście zabawne – prychnąłem ironicznie. – Ale widać kiepsko nas znają…
– A może to my się kiepsko znamy i stąd te wszystkie nieporozumienia między nami?

Powiedziała to lekko

Bez odrobiny ironii. Tak jakby mówiła to po prostu z ciekawością. Trochę mnie to ujęło. Pomyślałem, co mi szkodzi pogadać chwilę, dowiedzieć się czegoś o niej. W końcu rzeczywiście nie znałem jej zbyt dobrze i dopiero dziś dowiedziałem się, że ma małe dziecko i męża, który ją zostawił. Dlatego reszta kolacji przebiegła we w miarę poprawnej atmosferze. Potem odwiozłem Anię do domu i wróciłem do siebie.

Przez kilka dni po tej randce w ciemno, zapanowało w pracy między nami zawieszenie broni. Ale potem znów wybuchła awantura i wszystko wróciło do normy. Dlatego kiedy po tygodniu Ania weszła do mojego gabinetu, byłem gotowy na kolejną spektakularną kłótnię. Tymczasem ona…
– Wiesz, nasi wspólni znajomi dopytują się, jak nam poszła randka.
– Nie powiedziałaś im prawdy?
– Ty też tego nie zrobiłeś. Dlatego pomyślałam, że może wybierzemy się w ten weekend do teatru i na jakąś sympatyczną kolację?
– Po co?
– Powiedziałam znajomym, że nie było tak źle na tej randce. Ale żeby się zorientować dokąd to zmierza, musimy pójść na kolejną…
– Ania, to nic nie da. W pracy…
– Dobry i odpowiedzialny menadżer potrafi oddzielić życie prywatne od zawodowego.

Mogłem jej odpowiedzieć jakąś złośliwością, ale nie zdecydowałem się tego zrobić. Zamiast tego zacisnąłem zęby i… umówiłem się z nią do teatru i na kolację. A potem na wspólny wypad do lasu za miasto, na narty biegowe. I na parę kolejnych spotkań. Nasi znajomi byli szczęśliwi, że udało im się dzięki randce w ciemno „sparować” takich fajnych ludzi.

Wciąż też nie mieli pojęcia, że dotychczas byliśmy największymi wrogami. Chociaż słowo „byliśmy” jest tu trochę nie na miejscu. W pracy bowiem bez przerwy toczyliśmy ze sobą zażarte boje, w których jedno nie miało zamiaru ustąpić drugiemu. Gdyby ktoś wiedział o wszystkim i obserwował nas z boku, mogłoby się mu to wydać nawet zabawne. Ale mnie ta pewna schizofreniczność kontaktów z Anią nużyła. Dlatego postanowiłem to zmienić.

Sposób na to mógł być tylko jeden

– Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna? – zapytałem, gdy poszliśmy któregoś wieczoru na kolację.
– Przestań mnie straszyć. Mówisz to takim głosem, jakbyśmy się mieli zaraz rozstać.
– Bo tak… w pewnym sensie jest.
– Krzysiek… dlaczego?
– Ja już nie mogę wytrzymać. Tu się kochamy, tam się kłócimy…
– Ale to można zmienić. Ja już nawet o tym myślałam i... złożyłam CV w dwóch firmach… Przecież wcale nie musimy się rozstawać!
– Ale Aniu – spojrzałem na nią rozbawiony. – Ja też chciałem tylko zmienić pracę.
– Naprawdę byś to dla mnie zrobił? – spojrzała na mnie tak ciepło, że cały się rozpłynąłem. A ona musiała obetrzeć łzę, która zaczęła spływać po jej policzku.
– Tak. To przecież nie jest nic wielkiego… Nie rozumiem, dlaczego…
– Bo to zawsze ja się musiałam poświęcać dla facetów. A potem i tak zwykle dostawałam od nich za to po głowie. Dlatego w tej naszej firmie byłam tak wojownicza, asertywna i nie dawałam sobie dmuchać w kaszę – całkiem by się pewnie rozkleiła, ale chwyciłem jej dłoń pomiędzy swoje, pocałowałem i to ją trochę uspokoiło.

Po dłuższej debacie ustaliliśmy, że to ja zmienię jednak pracę, a ona zostanie w naszej starej firmie. Złożyło się na to wiele przyczyn. Jedną z nich był fakt, że chcieliśmy jak najszybciej dostarczyć jej córeczce uroczego braciszka, a w nowej firmie, wiadomo, Ani „nie wypadałoby” zbyt szybko zajść w ciążę.

Znajomym przyznaliśmy się w końcu, że zanim zaczęliśmy być parą, to „darliśmy ze sobą koty” w pracy. Byli całkowicie zszokowani i chyba niektórzy z nich wciąż wątpią w to, że powiedzieliśmy im prawdę. Ale cóż, nie jest łatwo uwierzyć, że randka w ciemno może zdziałać takie cuda.

Czytaj także:
„Mąż zdradzał mnie z tabunem kochanek, które rodziły mu dzieci, a ja nie potrafiłam od niego odejść. Byłam chora z miłości”
„Mąż od początku mnie zdradzał. Chce zabawiać kochanki? Śmiało, ja zabawię się z jego biznesem”
„Córka nie dość, że zdradza męża, to jeszcze rozbija inne rodziny. Wstyd mi, że wychowałam ją na złodziejkę i kłamczuchę”

Redakcja poleca

REKLAMA