„Zaczęłam podejrzewać, że Jasiek mnie zdradza, gdy okazało się że ukrywa przed wszystkimi romans swojego kumpla”

zdenerwowana kobieta po kłótni z ukochanym fot. Adobe Stock
Gdy usłyszałam rozmowę Jaśka przez telefon, poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz. „Nie takie się numery kręciło?!”. Mój ukochany był bezczelnym kłamcą i do tego chyba też mnie zdradzał!
/ 12.12.2020 04:12
zdenerwowana kobieta po kłótni z ukochanym fot. Adobe Stock

Kiedyś na co drugiej ulicy znajdował się zakład zegarmistrzowski, a teraz trudno trafić na choć jeden… Prędzej człowiek znajdzie kwiat paproci, niż punkt naprawy czegokolwiek. Ale tacie nie dało się przetłumaczyć – on musiał mieć sprawny zegarek, bo to pamiątka po dziadku, i już. Ruszyłam więc na poszukiwania i nawet mi się poszczęściło – znalazłam zegarmistrza! Załatwiłam sprawę, wyszłam i… stanęłam jak wryta.

Tak, to z pewnością był Radek, najlepszy kumpel mojego narzeczonego. Ciemne włosy, skórzana kurtka, którą uważał za kultową, martensy… Wszystko się zgadzało, z drobnym wyjątkiem – wysoka blondyna uczepiona jego ramienia nie była Anią, z którą dwa miesiące wcześniej wziął ślub! Powiedziałabym nawet, że dziewczyna prezentowała całkiem inny typ urody. Ania to myszka, ta natomiast… „Gorący towar”, jak mawia mój brat.

Zastanawiałam się gorączkowo, jak się zachować

Udać, że nic nie widziałam, i iść w swoją stronę? Radek mnie chyba nie zauważył, więc mogłam tak zrobić. A może lepiej podejść i zagadać? Tylko co powiedzieć? „Hej, Radziu, czy twoja żona wie, że prowadzasz się po mieście z jakimiś blondynkami?”. Bez sensu… No, ale nie mogę też tutaj sterczeć w nieskończoność!

W końcu Radek i jego tajemnicza przyjaciółka wybawili mnie z kłopotu. Zatrzymali taksówkę i odjechali.
Ciekawe dokąd… Cały czas myślałam o tym zdarzeniu i mało nie pękłam z emocji. Czy Ania wie, że jej mąż obściskuje się z biuściastymi blondynami?! Nie znałam jej za dobrze, w końcu ledwo pół roku temu wróciła ze stażu w Oslo. Raz byliśmy u nich na grillu, raz bawiliśmy się razem w klubie, no i jeszcze na weselu, bo mój Jasiek na ślubie był świadkiem. Miła dziewczyna.

Nie wiedziałam, czy mówić Jaśkowi o moim odkryciu, ale nie wytrzymałam i palnęłam od razu, gdy tylko wieczorem spotkaliśmy się pod kinem.

– Nie zgadniesz, kogo dzisiaj widziałam… Nie ma szans!
– Pewnie tego faceta, który wygrał „Voice of Poland”! – roześmiał się. –  Zdaje się, że jest z naszego miasta. I co, wzięłaś od niego autograf?
– Radka widziałam, twojego kumpla – wypaliłam. – Z jakąś panną w czułych uściskach, wyobrażasz sobie?!
Jasiek zrobił dziwną minę.
– Pewnie ci się pomyliło – zareagował z opóźnieniem. – O ile wiem, Radek wyjechał do Krakowa w delegację.
– Co za bzdura! – parsknęłam. – Sugerujesz, że zmyślam? Po co miałabym to robić? Jak mówię, że go widziałam, to znaczy, że go widziałam!
– I po co się denerwować? – mruknął Jasiek, wzruszając ramionami.

Coś mi tu nie pasowało. Te Jaśkowe uniki, ta mina, ten zmieszany ton…
– Wiedziałeś o tej blondynie! – strzeliłam w ciemno i trafiłam.
Mój narzeczony zaczął tłumaczyć, że Beata to nic ważnego. Poznali się z Radkiem na jakiejś imprezie, gdy Ania jeszcze była w Norwegii, a że chłopak wyposzczony, to poszli do łóżka. Przecież to młody chłop; sorry, ale trzydziestolatkowi nie wystarczy seks co trzy miesiące! A teraz dziewczyna nie chce się odczepić i już. Prosta sprawa, w dodatku nie nasza.

– A tak w ogóle to co robimy, idziemy na ten film czy nie? – spytał.
Poszliśmy, ale nie mogłam skupić się na akcji, bo cały czas myślałam o tamtym… Czy Radek wyglądał, jakby chciał tę dziewczynę spławić? Na pewno nie. Czułam, że coś tu mocno nie gra. Diabli nadali ten ojca zegarek, mogłam o niczym nie wiedzieć!

Nie zostałam u Jaśka na noc, bo jakoś nie byłam w nastroju na figle. Było mi tak szkoda tej Ani! Dziewczyna dopiero co wyszła za mąż, widać, że Radka kocha, a on ją robi w balona. Czy powinnam ją uświadomić? Nie, tu Jasiek ma rację, to nie nasza sprawa.

– Naprawdę nie zostaniesz? – namawiał mnie jeszcze mój facet, gdy czekałam na autobus. – No zostań, Iwuś.
– Zmęczona jestem – wzruszyłam ramionami, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie dodać: – Mam nadzieję, że nie będzie ci na tyle brakować seksu, żeby zaraz szukać jakiejś chętnej.
Akurat przyjechała „trójka” i nie doczekałam się odpowiedzi.

Na drugi dzień mój narzeczony czekał na mnie przed biurowcem z kwiatami i chociaż byłam wykończona, bo przez kilka ostatnich godzin dopracowywaliśmy w robocie trudny projekt, od razu poczułam się lepiej. Czego ja właściwie od tego chłopaka chcę? Przecież, do diabła, to nie on obmacywał piękną Beatkę na środku ulicy…
Jasiek powiedział, że przemyślał sprawę i uważa, że nic nie usprawiedliwia postępowania jego kumpla.
– Palnąłem głupstwo! Mam nadzieję, że mi wybaczysz, kochanie – przymilał się. – Odruchowo zareagowałem jak każdy facet: chciałem być lojalny wobec przyjaciela. Ale dzisiaj zadzwoniłem do Radka i objechałem go za to, że nadal kręci na boku.
– Powiedziałeś, że ich widziałam?!
– Oczywiście, może to go zmotywuje do zakończenia tego idiotycznego romansu – pokiwał głową.

Poczułam ogromną ulgę. W końcu głównie za to kochałam Jaśka: za jego prostolinijność i szczerość. Może mogłabym trafić na mądrzejszego lub przystojniejszego, ale gdy się planuje spędzić z kimś całe życie, najważniejsze jest zaufanie – trzeba mieć obok siebie przyjaciela, który nie ma przed tobą żadnych tajemnic.
– Kocham cię, Iwuś – powiedział Jasiek, gdy umawialiśmy na weekendowy wypad za miasto. – Pojedziemy do tego muzeum, które tak chciałaś zobaczyć, a potem wyskoczymy na Hel, chcesz? Tylko już się nie bocz, dobrze?

Uwielbiam morze, od dawna namawiałam Jaśka, żeby się tam wybrać, ale jakoś nie pałał do tego entuzjazmem. Nie zamierzałam więc psuć tego cudownego weekendu strojeniem fochów. Tym bardziej że dłuższy urlop należał mi się dopiero jesienią.

Postanowiłam, że wynagrodzę Jaśkowi tę awanturę

Niech nie myśli, że zaręczył się z kobietą, która ma pretensje o każdą bzdurę!

Wyjechaliśmy w sobotę rano. Tuż za Słupskiem poprosiłam, żeby Jasiek zatrzymał się na stacji benzynowej, bo zapomniałam wziąć z domu czegoś do picia, a słońce grzało już mocno.

– Nie ma problemu, Iwuś, przy okazji zatankuję – zgodził się wesoło.
– Kup mi jakiś batonik, dobrze?
Zaparkował przy dystrybutorze, ja poszłam zrobić zakupy, a potem jeszcze skorzystałam z toalety. Kiedy wróciłam, samochód stał już w zatoczce, a Jasiek, oparty o maskę, rozmawiał z kimś przez telefon. Nie widział mnie, więc zakradłam się, żeby go wystraszyć, i usłyszałam strzępy rozmowy.

Poczułam się tak, jakby ktoś uderzył mnie w twarz

– Jasne, nie ma problemu, stary… Tak, jakby co, to jesteś z nami do jutra. Gdzie? A, jakieś muzeum emigracji, w Gdyni chyba, potem Hel.

Stanęłam jak wryta. To co mówił mój narzeczony, zdecydowanie mi się nie podobało. Tymczasem on ciągnął:

– To już sam wymyśl, po co Hel, Radziu, my jedziemy się miziać. Coś wykombinujesz, nagła reklamacja u kontrahenta czy coś. Nie takie się numery kręciło! – roześmiał się.

Jakby mi ktoś w twarz dał… Czy mogłam się tak pomylić co do Jaśka?! Spotykaliśmy się dwa lata, od trzech miesięcy byliśmy zaręczeni i wydawało mi się, że dobrze go znam. Czy miłość może aż tak zaślepiać? No cóż, jeśli tak, to klapki właśnie spadły mi z oczu. Zobaczyłam wszystko wyraźnie. Mój narzeczony był paskudnym kłamcą. Mnie też pewnie oszukiwał…

Jasiek wreszcie przerwał połączenie, po czym odwrócił się i zbladł

Staliśmy tak chwilę, mierząc się wzrokiem. Oboje milczeliśmy.
– Gotowa? Jedziemy? – zapytał wreszcie jakby nigdy nic.
– Tak, ale z powrotem – odparowałam i wsiadłam do auta.

Nie chciałam słuchać żadnych wyjaśnień, więc, kiedy zaczął, zapytałam tylko, czy mnie odwiezie, czy mam szukać innego środka transportu. Wróciliśmy w ciszy. Pod domem nawet się z nim nie pożegnałam.

Rodzice się zdziwili, ale o nic nie pytali. Wiedzieli, że gdy coś się dzieje, lepiej zostawić mnie w spokoju. Kiedy będę gotowa, sama im powiem. Poszłam prosto do łóżka. Czułam, że muszę to przespać, jeśli kiedykolwiek mam jeszcze normalnie funkcjonować. Nie miałam pojęcia co dalej, życie rozsypało mi się w jednej chwili jak domek z kart. To jedno kłamstwo zniszczyło idealny obraz Jaśka…

Rozwiązywanie spraw zaczęłam od najbardziej oczywistego – pojechałam do Ani. Nie powiedziałam jej o Radku; udawałam, że przechodziłam obok i wpadłam tylko po namiary na fryzjera. Jeśli mąż zadeklarował, że wyjeżdża z nami, sama wyciągnie wnioski. 

W tygodniu odesłałam Jaśkowi pierścionek

Dzwonił, próbował się spotkać, ale to co było między nami, bezpowrotnie zniknęło. O dziwo, kiedy już podjęłam decyzję, zrobiło mi się lżej i zaczęłam myśleć o naszym niedoszłym małżeństwie jak o błędzie, którego udało mi się uniknąć.

Chciałabym napisać, że dobrze wyszłam na tej historii, poznałam kogoś lepszego i żyliśmy razem długo i szczęśliwie, ale to nieprawda. Może nigdy nie znajdę mężczyzny, który spełni moje oczekiwania? Bo, jak stwierdził Jasiek, nie posiadłam niezbędnej w życiu umiejętności kompromisu…

Wciąż jednak nie tracę nadziei, że gdzieś krąży moja druga połówka, facet mi przeznaczony, pewnie równie sfrustrowany jak ja. I jeśli się poddam, zmarnuję nie tylko swoje życie...

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Moja córka trafiła do tureckiego więzienia
Mój narzeczony jest na każde zawołanie szefowej
Chciałem z nią stworzyć rodzinę, okazało się że jest mężatką
Były mąż mnie prześladował, bo nie mógł mnie mieć
Tydzień po narodzinach dziecka dotarło do mnie, że nie kocham partnera

Redakcja poleca

REKLAMA