„Mąż nie tylko zdradził mnie z prostytutką, ale mógł zarazić się od niej HIV. Nie wiem jak mam dalej żyć”

Zdradzona kobieta fot. Adobe Stock
Alkohol to zło. To przez niego ludzie pakują się w kłopoty. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn.
/ 24.02.2021 14:20
Zdradzona kobieta fot. Adobe Stock

Targają mną sprzeczne emocje. Z jednej strony mam ochotę zabić męża, z drugiej – pochwalić go za odwagę i odpowiedzialność. Mógł przecież zataić przede mną prawdę i liczyć na to, że nie naraża mnie na żadne niebezpieczeństwo. A jednak wybrał znacznie trudniejsze rozwiązanie...

Wiedział, że po alkoholu głupieje...

Cały ten cyrk zaczął się dwa tygodnie temu. Darek oświadczył, że wyjeżdża na trzydniową firmową imprezę integracyjną. Skrzywiłam się, bo zawsze wracał z takich eskapad półprzytomny i śmierdzący wódą, ale machnęłam ręką. Przez ostatnie pół roku tyrał jak wół nad ważnym projektem, aż w końcu przyniósł do domu pokaźną premię, więc należała mu się jakaś rozrywka. Poza tym wiedziałam, że jeśli nie pojedzie, to u szefa narobi sobie tyłów.
– Jak znam życie, alkohol będzie się tam lał strumieniami. Uważaj na siebie. Po gorzale ci odbija... – pogroziłam mu palcem.
– Spokojnie, będę się pilnował. Przecież mnie znasz. – uśmiechnął się.
– I dlatego się boję – mruknęłam.
Gdy zamykałam za Darkiem drzwi, byłam przekonana, że jego jedynym problemem po powrocie będzie olbrzymi kac i niechęć do jedzenia. Wkrótce miałam się jednak przekonać, że sprawa jest o wiele poważniejsza...

Darek wrócił z imprezy w zaskakująco dobrej formie. Nie śmierdziało od niego alkoholem, pewnie stał na nogach. W ogóle wyglądał całkiem przyzwoicie. Mimo to od razu położył się do łóżka i przykrył kołdrą.

Mocno mnie to zdziwiło, bo w sypialni było duszno i bardzo gorąco.
– Co się dzieje, kochanie? Zimno ci?
– I to jak! – zatrząsł się. – Chyba złapałem na tym wyjeździe grypę. No wiesz, w dzień upał, w nocy prawie mróz. Wszystkich porozkładało... Mam tydzień z głowy.
– No to nie mam wyjścia, muszę cię rozgrzać. Zobaczysz, od razu zrobi ci się lepiej – mówiąc to, chciałam się do niego przytulić.
Daj spokój, jeszcze się zarazisz! – odskoczył ode mnie jak oparzony.

Zamurowało mnie. Normalnie w takiej sytuacji Darek błyskawicznie ściągał ze mnie ubranie i zabierał się do roboty. Uwielbialiśmy się kochać. Oboje mamy duży temperament i robiliśmy to praktycznie codziennie. Czasem nawet dwa razy dziennie. A tu taka niespodzianka! I to po trzydniowym poście.
– Zarażę się? Do tej pory jakoś nigdy się tym nie przejmowałeś – zauważyłam, patrząc na niego podejrzliwie. – Co jest grane?
Ta grypa jest wyjątkowo wredna. Dosłownie zwala z nóg. Po co masz cierpieć? Wystarczy, że ja się męczę – odparł zbolałym głosem i odwrócił się twarzą do ściany.

„Coś tu jest nie tak” – przemknęło mi przez głowę, ale szybko odpędziłam tę myśl. Darek był najlepszym mężem pod słońcem i nie miałam powodów podejrzewać, że coś kręci.
„Pewnie naprawdę fatalnie się czuje i boi się, że nie stanie na wysokości zadania. Jak wydobrzeje, to wszystko wróci do normy” – tłumaczyłam sobie. Tamtej nocy spałam jeszcze spokojnie. Potem już coraz gorzej.

Wynosi śmieci bez gadania? Wrzuca brudne skarpetki, gdzie należy? Przynosi prezenciki? On chyba ma kochankę!

Mijały kolejne dni. Darek zachowywał się dziwnie. Przynosił mi kwiaty, drobne upominki. Pomagał w domu. Bez przypominania wynosił śmieci i wrzucał skarpetki do kosza na brudną bieliznę. Wcześniej zdarzało mu się kupować mi prezenciki, nigdy też nie był totalnym leniem, ale teraz przechodził samego siebie.

Teoretycznie powinnam być zachwycona, jednak nie byłam. Bo jak lądowaliśmy wieczorem w łóżku i próbowałam zachęcić go do działania, to od razu zaczynał przeraźliwie kichać i prychać. Patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem, mówił: „Dobranoc” i natychmiast odwracał się plecami.

Po tygodniu miałam dość tej zabawy.
– Dlaczego nie chcesz się ze mną kochać? Znudziłam ci się czy co? – spytałam wprost.
– Oczywiście, że nie! Jesteś najbardziej pociągającą i seksowną kobietą pod słońcem – zapewnił mnie z zapałem.
– No to dlaczego się ode mnie odsuwasz?! – ryknęłam.
– Bo nie jestem w formie. Ta grypa kompletnie mnie wykańcza... Nie chcę żebyś czuła się zawiedziona – tłumaczył.
Wyglądasz na zupełnie zdrowego – przerwałam mu.
– To tylko pozory. Uwierz mi. Zupełnie brakuje mi sił. Jak dojdę do siebie, to przez tydzień nie będziemy wychodzić z łóżka – obiecał i zniknął pod kołdrą.

Chciałam mu wierzyć. Naprawdę... Ale nie jestem naiwna. Darek za bardzo lubił seks, by rezygnować z niego z powodu zwykłej grypy. I to przez tyle dni! Czułam, że coś, a właściwie ktoś jest na rzeczy. Czyżby mój mąż... znalazł sobie kochankę?!

Byłam zdruzgotana. Darek był i jest moją największą miłością. Nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Na samą myśl, że jakaś larwa miałaby mi go zabrać, robiło mi się słabo. Czułam się tak rozbita i załamana, że musiałam się wygadać. Umówiłam się na spotkanie z Małgośką, moją najlepszą przyjaciółką. Nigdy nie rozmawiałam z nią o sprawach łóżkowych, ale tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Chciałam wylać z siebie żal.

Gadałam i gadałam chyba z godzinę. Wszystko Małgosi opowiedziałam, z najdrobniejszymi szczegółami. Gdy wreszcie skończyłam, miała niewesołą minę.
– Wolałabym ci powiedzieć, że jesteś za bardzo podejrzliwa i przewrażliwiona, bo Darek jest ci wierny jak pies, ale nie mogę. Jak nic ma kochankę. Te prezenciki, pomoc w domu... Faceci w ten sposób zagłuszają wyrzuty sumienia. Zresztą, sama wiesz... – patrzyła na mnie ze współczuciem.
– Wiem, wiem... – westchnęłam. – No to co mam, do cholery, robić?! Nie chcę, żeby mnie zostawił... – prawie płakałam.
– Hm... Może zabaw się w detektywa? Zajrzyj mu do komórki, na mejla. A nuż uda ci się namierzyć tę panienkę? Faceci bywają nieostrożni – zastanawiała się na głos.
– A jak ją namierzę, to co?
To wybij jej ten romans z głowy. Jak trzeba będzie, pięścią i kopniakiem. Bardzo chętnie ci pomogę. Nienawidzę bab, które pakują się do łóżek cudzych mężów – zapewniła.

Posłuchałam rady przyjaciółki. Gdy Darek był w łazience, przeczytałam jego esemesy i wiadomości z ostatniego tygodnia. Nie znalazłam niczego podejrzanego. Zamknęłam się w kuchni i zadzwoniłam do Gośki.

– Kompletna klapa. Żadnych całusków, propozycji spotkania... Tekstów typu „Jesteś cudowny, kochanie”. Nic! Zero ! Tylko jakieś wiadomości z pracy i od naszych wspólnych znajomych – opowiadałam.
– Cholera! Albo twój mąż jest bardzo sprytny, albo cię nie zdradza... Sama już nie wiem, co o tym myśleć – westchnęła.
– To zupełnie tak jak ja! – jęknęłam.
– Nie masz wyjścia, musisz z nim pogadać. Przycisnąć go muru tak, żeby sam wyznał prawdę. Inaczej zwariujesz – stwierdziła.

Zwlekałam z tą rozmową jeszcze przez tydzień. Miałam cichą nadzieję, że zachowanie Darka w sypialni wreszcie się zmieni. Nic z tego! Po grypie przyszła kolej na korzonki...Jak mi wczoraj wieczorem zakomunikował, że potwornie bolą go plecy i nie może się ruszyć, nie wytrzymałam.
– Dość tego, kotku, przyznaj się. Masz kochankę! – wypaliłam bez ogródek.
– Nie mam, przysięgam. Kocham tylko ciebie – patrzył mi prosto w oczy.
– No to o co chodzi? Tylko nie wyjeżdżaj mi tu z grypą i korzonkami, bo zaraz mnie szlag trafi! – aż się zagotowałam.
Darek zastanawiał się przez chwilę.
No dobrze, powiem ci prawdę, bo i tak w końcu zabrakłoby mi pomysłów... – wykrztusił zrezygnowany.

Na razie jest w porządku. Został tylko HIV

Okazało się, że na wyjeździe integracyjnym szef zadbał nie tylko o alkohol i dobre jedzenie, ale także o doborowe towarzystwo. A konkretnie zaprosił na imprezę panienki z agencji towarzyskiej!
– Chłopaki rzucili się na nie jak wygłodniałe wilki na świeże mięso – opowiadał Darek.
– A ty nie – wpadłam u w słowo.
– Oczywiście, że nie... – zamilkł na chwilę. – Przynajmniej na początku – spuścił wzrok, jakby bał się spojrzeć mi w oczy.
Ciśnienie skoczyło mi do dwustu.
– A potem...? – ponaglałam go, starając się zachować spokój.
– A potem to już nic nie pamiętam. Film mi się urwał – przełknął głośno ślinę.
Już wiedziałam, co to oznacza...
– Obudziłem się następnego dnia w swoim pokoju. Obok mnie leżała taka jedna, ale nie była goła... – wykrztusił. – Po prostu...

Zrobiło mi się ciemno przed oczami.
– Zdradziłeś mnie! Ty świnio! Jak mogłeś! – rzuciłam się na niego z pięściami.
Złapał mnie za ręce.
– Błagam cię, uspokój się. Nie mam pojęcia, czy między nami do czegoś doszło. Byłem kompletnie zalany... – tłumaczył.
– Tralalala! Na pewno się z nią przespałeś. Nie przepuściłeś takiej okazji! – darłam się.
– No i dlatego na wszelki wypadek po powrocie do domu postanowiłem wziąć na wstrzymanie – powiedział.
– Co? Nie rozumiem...
– No tak, nie kocham się z tobą, bo nie chcę cię narażać. Kto wie, z kim ta panienka była. Badania na rzeżączkę, kiłę i te inne france już zrobiłem. Na razie jest w porządku. Został tylko HIV. Ale test można zrobić dopiero po trzech miesiącach. Tylko wtedy wyniki są wiarygodne – westchnął.

Muszę przyznać – zgłupiałam. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Wręczyłam mu więc poduszkę i kołdrę i kazałam się wynosić na kanapę do salonu. Muszę to sobie spokojnie przemyśleć. Bo z jednej strony mam ochotę go zabić, a z drugiej – pochwalić...

Więcej prawdziwych historii:
„Moja przyjaciółka oświadczyła mi, że jest w ciąży z moim mężem. Mieli romans od 3 lat”
„Mąż zostawił mnie z nieuleczalnie chorym synem. Ledwo wiążę koniec z końcem, a on próbuje wyrzucić mnie w domu”
„W małżeństwie trzyma mnie już tylko przyzwyczajenie. Nie kocham mojego męża i nawet tego nie ukrywam”
„Ojciec całe życie tuczył mnie jak świnię na rzeź. Nigdy mu nie wybaczę, że wyrosłam na zakompleksioną i szykanowaną grubaskę”

Redakcja poleca

REKLAMA