Lizus - czy ludzie lubią lizusów?

dzieci w szkole fot. Fotolia
Każdy z nas chociaż raz w życiu był wzorcowym przykładem lizusa. Z natury nie zauważamy jednak swoich wad i bywamy całkiem niezłymi hipokrytami.
dzieci w szkole fot. Fotolia
Zawsze w pierwszej ławce. Zawsze miłe. Zawsze słuchają, przytakują, robią notatki. Ale w tej słodkiej biografii pojawiają się i niegodne występki. Czasem "kablują" na niegrzeczne dzieci z klasy. Tak, to uczniowie - lizusy. Wielu nauczycieli ich kocha, bo żyją w pewnej symbiozie, komitywie nie do zniszczenia. Ale są i tacy, którzy licząc do trzech w myślach, zastanawiają się, skąd na boga biorą się TAKIE dzieci?! Gdy te same dzieci dorastają, swoje zachowania przenoszą na uczelnie wyższe, a potem do pracy. Straszne. Pewnie myślisz sobie "Ależ skąd, ja tak nie mam". Serio?
 

Idealne dzieci zbyt ambitnych rodziców - czy warto podwyższać poprzeczkę?

 
Nie oszukujmy się. Każdy z nas chociaż raz w życiu (czasem częściej) był wzorcowym przykładem lizusa. Każde dziecko bywa grzeczne, by "wymusić" na rodzicach zakup nowej zabawki lub jakieś inne profity. Pamiętasz czasy przedszkola i to jak wszystkie dziewczynki chciały przymilić się do pni wychowawczyni? A może okres szkoły lub studiów, kiedy nagle zamieniałaś się w typową "Pandę", prosząc wykładowcę o 3 (słynnym zwrotem "Pan da 3")? A może bliższe ci są rozmowy z szefem, do którego uśmiechasz się, często przybierając wymuszoną pozę radości? A jednak. Każdy z nas kiedyś lizusem był i nie da się tego zmienić. Ale człowiek jest tylko człowiekiem. Z natury nie zauważamy swoich wad i bywamy całkiem niezłymi hipokrytami. Co więcej, z reguły lizusów raczej nie lubimy, jednak często tolerujemy.
 

 

Za fałszywość i brak wyrazu!

Non stop sypie same komplementy. Nie stać go na słowa krytyki. Przymila się na każdym kroku. Zawsze zgadza się z twoim zdaniem, nawet wtedy, gdy myśli, że to, co mówisz i robisz jest po prostu do bani. Po co ten cały cyrk? Żeby zdobyć jakieś profity. Nie tylko materialne. Czasem chodzi o relacje, pomoc w znalezieniu pracy, wystawienie dobrej oceny na zakończenie roku, podwyżkę, czy pożyczenie stówki. Nie lubimy ich za fałszywość. A lizusa w gruncie rzeczy łatwo jest rozpoznać. Mowa ciała, oczy i sposób wypowiadania się zdradzają wszystko. A przecież nikt nie lubi, gdy ktoś inny robi go w konia! Za lizusami nie przepada się też z innej przyczyny. Są niewyraźni, nigdy nie wiesz, co tak na prawdę dzieje się w ich lukrowanej głowie. 
 

Wszystkie jesteśmy złymi matkami. Dlaczego to sobie robimy? 

 

Lepszy lizus w garści niż wróg na dachu?

Niby jednak ich nie lubimy, ale ... każdy z nas woli, gdy się mu słodzi. Bo przecież lepiej jest usłyszeć zdanie: "O jak pięknie dziś wyglądasz" niż gorzką prawdę. Bardziej cenimy ludzi miłych, którzy nie kładą nam kłód pod nogi. W dzisiejszym świecie trochę jest tak, że jeśli nie jesteś miły, a więc nie jesteś po tej "dobrej stronie mocy", to stajesz się wrogiem, wredną babą, której brakuje kultury, która nie wie, jak się zachować. Dodatkowo brakuje nam odwagi cywilnej, by wyrazić swoje emocje do lizusa, który sztucznie się do nas przymila. Bo niby jak? W konsekwencji koło się zamyka, a my żyjemy w cukierkowym świecie. 

Redakcja poleca

REKLAMA