fot. Fotolia
Mężczyzna – ofiara przemocy
W nielicznych polskich opracowaniach poruszających problematykę dyskryminacji mężczyzn nie ukrywa się, że większość zarejestrowanych przez jednostki terenowe policji zdarzeń dotyczących przemocy w rodzinie to przestępstwa popełniane przez mężczyzn na kobietach. Stąd nasze społeczeństwo, chociaż świadome istnienia zjawiska, à rebours traktuje je bez należytej powagi, często jako komiczną sytuację lub ciekawostkę obyczajową.
Tymczasem z obserwacji niektórych autorów wynika, że mężczyzna będący ofiarą przemocy w rodzinie jest człowiekiem z silnym poczuciem alienacji społecznej, naznaczonym stygmatem słabości i podporządkowania. Z upływem czasu w takim mężczyźnie ugruntowuje się świadomość, że odbiega od stereotypowego wizerunku płci męskiej, a to sprzyja pozostawaniu w długotrwałym stresie i poczuciu poniżenia. To wszystko może skutkować wyuczoną bezradnością sytuacyjną i mniej lub bardziej poważnymi zaburzeniami zdrowia.
Dlaczego tak się dzieje? Oto kilka odpowiedzi na to pytanie sformułowanych przez Stanisława Mielnika – przedstawiciela ruchu ojcowskiego:
Pod względem prawnym mężczyzna staje się wobec dwóch zasadniczych przeszkód: po pierwsze – niezwykle trudno jest mu udowodnić, że jest ofiarą, a po drugie – nikt mu nie zapewni, że on i jego dzieci będą we właściwy sposób chronione. [...] Mężczyźni bardzo często pozostają świadomie w roli ofiar ze względu na dzieci. [...]
Większość mężczyzn nie reaguje na przypadki przemocy wobec nich. Często ta cisza jest spowodowana lękiem przed ośmieszeniem oraz przekonaniem, że jego partnerka nie będzie ukarana, a jemu samemu nie będzie udzielona pomoc. Nawet kiedy mężczyzna udowodnił, że jest ofiarą, to i tak musi postąpić według niepisanej zasady, że to on ma opuścić dom. Jest więc oddzielony od dzieci i często ma trudności w utrzymywaniu z nimi regularnego kontaktu. Faktycznie to on jest traktowany jako sprawca, a nie jako ofiara.
W opinii autora mężczyźni będący ofiarami przemocy domowej pochodzą ze wszystkich sfer społecznych, co oznacza, że tego rodzaju przemoc nie występuje tylko w rodzinach patologicznych lub dysfunkcjonalnych.
Tę kategorię mężczyzn łączy kilka wspólnych cech. Przede wszystkim czują się oni społecznie potępieni, gdyż nie potrafili dostosować się do stereotypu macho. Dlatego wcale nierzadko postrzegani są przez rodzinne i towarzyskie otoczenie jako ludzie o labilnej psychice i miękkim charakterze.
Z reguły ukrywają fakt, że doznają przemocy ze strony żony lub partnerki, ponieważ sądzą, iż inni mężczyźni nie mają takich kłopotów jak oni; wykazują skłonność do umniejszania znaczenia przejawów używanej wobec nich agresji, a także żyją w przekonaniu, że nie należy im się pomoc z zewnątrz. Często w rezultacie zamykania się w sobie popadają w stany depresyjne, czego przejawem są myśli i zamiary samobójcze oraz pogrążanie się w poczuciu osamotnienia i bezradności.
Wielu takich mężczyzn ma głębokie przeświadczenie, że nie mogą liczyć na zrozumienie ich sytuacji przez kogokolwiek, nie oczekują też żadnej formy wsparcia ze strony instytucji działających na rzecz ofiar przemocy, które zazwyczaj koncentrują się na kobietach. Na ogół odmawia się im statusu ofiary, chociaż w wielu przypadkach są to troskliwi i wrażliwi małżonkowie oraz dobrzy ojcowie, którzy starają się dbać o rodziny, łożyć na ich utrzymanie i pomagać żonie w jej obowiązkach domowych.
Często odczuwają zniechęcenie z powodu powszechnej obojętności wobec ich sytuacji, a także sposobu, w jaki zostali potraktowani przez instytucje zajmujące się przemocą w rodzinie, kiedy próbowali zainteresować je swoim krytycznym położeniem.
Zobacz też: Czy mężczyzna może być ofiarą przemocy domowej?
Niechęć do ślubów
W innym opracowaniu S. Mielnik wyraził pogląd, że sytuacja panująca obecnie w polskich rodzinach może prowadzić do jeszcze większej niż dotąd niechęci mężczyzn do zawierania związków małżeńskich, a tym samym wzrostu liczby związków nieformalnych.
Już teraz małżeństwo dość powszechnie bywa postrzegane przez mężczyzn jako kłopotliwa sytuacja prawno-obyczajowa, niosąca dla obu stron wiele trudności i zagrożeń. Jednym z nich ma być silna presja, aby mężczyzna, bez względu na okoliczności, wypełniał obowiązki głównego żywiciela rodziny.
Niewystarczająca wysokość zarobków i podwyższone ryzyko utraty pracy mogą być przyczynami załamań nerwowych i samobójstw wśród rozwiedzionych mężczyzn, szczególnie narażonych na oddziaływanie tych czynników.
Zbyt wygórowane oczekiwania wobec byłych mężów „[...] bywają przyczyną bezdomności, zwłaszcza tych, którym zasądzono wysokie alimenty na podstawie nie faktycznych, ale potencjalnych możliwości zarobkowych, nieodpowiadających sytuacji na danym rynku pracy w danym czasie”.
Zobacz też: Przemoc w rodzinie - czy kobieta jest zawsze ofiarą?
Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca
O tym, jak olbrzymia jest siła bezwładu utrzymującego niewydolny system przeciwdziałania przemocy w rodzinie, przekonuje Marek Borkowski – jeden z inicjatorów i liderów ruchu samotnych ojców w Polsce.
Przez całą dekadę lat dziewięćdziesiątych wielu mężczyzn mających poczucie skrzywdzenia w swoich sprawach rozwodowych podchodziło do działalności Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca z wielkimi oczekiwaniami. Jednak wraz z upływem czasu ich zapał do zrzeszania się i działalności statutowej stopniowo osłabł. Był to rezultat splotu okoliczności, wśród których istotną rolę mogły odegrać takie czynniki, jak:
- nieprzychylna postawa sędziów sądów rodzinnych (mocno sfeminizowanej części sądownictwa powszechnego), którzy działania stowarzyszenia uznali za pewnego rodzaju próbę podważania niezawisłości sędziowskiej w prowadzonych przez siebie sprawach, jednocześnie powszechnie wyznając pogląd, że jedynie matka może być opiekunką dziecka, i to abstrahując od tego, jakie ma w konkretnym przypadku predyspozycje i umiejętności potrzebne do sprawowania opieki i wychowania;
- narastające zniechęcenie członków stowarzyszenia, którzy z powodu nieskuteczności podejmowanych działań prawnych w ich własnych sprawach tracili zaufanie, że organizacja pomoże im w przezwyciężeniu newralgicznych problemów życiowych;
- brak jakichkolwiek pozytywnych reakcji organów państwowych na propozycje stowarzyszenia, aby sukcesywnie wprowadzać w życie nowe rozwiązania prawne, gwarantujące lepszą ochronę interesów ojców i dzieci. Zazwyczaj najczęstszą odpowiedzią na projekty legislacyjne stowarzyszenia było wymowne zaprzeczenie: „panom się przywidziało, niezawisłe sądy czuwają nad dobrem dziecka”.
Tego rodzaju przesłanki spowodowały, że pierwsze w kraju stowarzyszenie ruchu ojcowskiego rozpadło się już po kilku latach działalności. Jednak od kilku lat lokalne i regionalne organizacje dokonują reintegracji, aby wspólnie i w sposób skoordynowany działać na rzecz równych praw obojga rodziców.
Przyszłość pokaże, na ile działania programowe i organizacyjne powstałego w 2008 roku Forum na Rzecz Odpowiedzialnego Ojcostwa okażą się skuteczne (…).
Zobacz też: Druga płeć, czyli jak dawnej traktowano kobiety?
Fragment pochodzi z książki „Przemoc stosowana przez kobiety” autorstwa M. Cabalskiego (Impuls 2014). Publikacja za zgodą wydawcy.