Sponsoring to prostytucja

"Sponsoring jest quasi-prostytucją skupioną bardziej na więzi z jednym (dwoma, trzema) stałym partnerem z większą możliwością dyktowania warunków"/ fot. Fotolia
Stały partner, z którym nie wiąże Cię nic oprócz seksu i pieniędzy, obrzuca cię prezentami i płaci za czesne, czasem zabiera cię na dyskotekę i do pubu. W zamian wymaga tylko wierności. Czy taki związek można uznać za prostytucję?
/ 31.10.2011 14:51
"Sponsoring jest quasi-prostytucją skupioną bardziej na więzi z jednym (dwoma, trzema) stałym partnerem z większą możliwością dyktowania warunków"/ fot. Fotolia

Najstarszy zawód świata

Sponsoring to kolejna forma tzw. najstarszego zawodu świata, tyle że w ładniejszym opakowaniu. Ozdobiona wydaje się atrakcyjniejsza i mniej szkodliwa. Dlatego niektórym łatwiej jest może żyć, mając świadomość bycia utrzymanką/utrzymankiem, a nie prostytutką, a socjologowie chętnie temu przytakują, twierdząc, że sponsoring jest quasi-prostytucją skupioną bardziej na więzi z jednym (dwoma, trzema) stałym partnerem z większą możliwością dyktowania warunków.

Twierdzi tak między innymi Jacek Wódz: sponsoring jest ukrytą formą takiej quasi-prostytucji, nie nazwałbym jej jednakże wprost prostytucją. Przeważnie prostytucja kojarzy się jednocześnie z brakiem możliwości wyboru partnera. Sponsoring jest to forma bardziej trwała i dziewczyny mają możliwość wdrażania swoich preferencji.

Przeczytaj: Przykre skutki sponsoringu

Prostytucja ma swoje podstawy w przykrych doświadczeniach

Według Anety Leś ze Stowarzyszenia im. Marii Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom, prostytucja rzadko związana jest tylko z potrzebami materialnymi, wejście w prostytucję jest pewnym procesem. W życiu człowieka mają bowiem miejsce pewne wydarzenia, które go przygotowują do zdecydowania się na sprzedawanie własnego ciała. Najczęściej są to doświadczenia przemocy, przekraczania granic, braku więzi emocjonalnych, poczucia bezpieczeństwa, tzw. zła wróżba.

Przeczytaj: Zawód prostytutka - nie warto!

Prostytucja wśród studentów

Inne spojrzenie na zjawisko sponsoringu ma Zbigniew Izdebski. Jego zdaniem, szerzy się ono głównie w środowisku studenckim. zalicza zjawisko sponsoringu do prostytucji,

bo chociaż za usługi seksualne sponsor każdorazowo nie płaci, to ponosi koszty wyższego standardu życia swego partnera lub partnerki, opłacając studia, mieszkania, kupując modne ubrania i biżuterię.

Joanna Meder uważa, że trudno w zjawisku sponsoringu doszukać się jakiejkolwiek korzyści, no chyba że tych doraźnych – finansowych. Koszty psychiczne są tu jednak tak duże, że do końca życia będą stanowiły rys na myśleniu i odczuwaniu takiej młodej dziewczyny. Już teraz pozbawia się ona wolności – staje się „poniekąd” własnością mężczyzny, który płaci za jej czas, i niewolnicą pieniądza. W przyszłości zaś pozbawia się szansy na uczciwą, prawdziwą miłość. Nawet jeśli pozna kogoś jedynego, przeszłość położy się cieniem na ich związku. Kobieta nie będzie sobą, nie opuści jej lęk, że partner dowie się o niechlubnej przeszłości.

Fragment pochodzi z książki  „Zjawisko sponsoringu jako forma prostytucji kobiecej” Renaty Gardian (Impuls, 2010). Publikacja za zgodą wydawcy. Bibliografia dostępna w redakcji.

Redakcja poleca

REKLAMA