Organizacja ślubu na odległość - krok po kroku
Dla niektórych osób już sama świadomość, że będą miały organizować swój ślub na odległość, jest wielkim stresem. Zadają sobie pytania: czy podołają wszystko załatwić w terminie, czy będą mogły polegać na swoich bliskich i przyjaciołach, którzy za nich podpiszą umowy, wpłacą zaliczki, obejrzą salę, etc. Dodatkowo przecież wszystkich spraw nie da się załatwić za pomocą Internetu i trzeba przyjechać do Polski chociaż na kilka dni. A to, jak wiadomo, też jest dodatkowym obciążeniem.
Realizacja Perfect Moments, fot. Wiktor Franko
Jak podołać organizacji wesela na odległość?
„Razem z moim narzeczonym mieszkamy pod Londynem od 3 lat. W święta Marcin mi się oświadczył i zamiast cieszyć się z tego faktu, nagle zdałam sobie sprawę, że muszę przecież teraz zorganizować swój ślub. Mieliśmy na to mało czasu, bo chcieliśmy w przeciągu roku od zaręczyn wziąć ślub, co oznaczało w praktyce, że prawdopodobnie będzie problem ze znalezieniem wolnej sali. Był przecież grudzień.” Takich par jak Marcin i Iza znamy wiele. Organizacja ślubu na odległość oznacza wiele godzin spędzonych w Internecie, a potem trzeba liczyć, że ktoś w Polsce zajmie się sprawdzaniem sal, które się wybrało, podpisaniem umów z fotografem i zespołem. Stres przychodzi w momencie, gdy na forach zdarzają się sprzeczne informacje na temat sali – jedni wychwalają, inni odradzają.
Internet - pomocny czy szkodliwy w organizacji?
„Początkowo korzystałam z Internetu. Nie ukrywam, że bez niego pewnie byłoby mi ciężej podjąć decyzję o wielu sprawach. Fora okazały się być pomocne, ale też wprowadzały ogromny mętlik w głowie. Sala, którą wstępnie zarezerwowałam u jednych cieszyła się niezwykle dobrą opinią, a inni zarzucali jej, że podaje się mało jedzenia, że kelnerzy się ociągają i dodatkowo właściciel, który obiecał dać nieodpłatnie pokój dla nowożeńców, przed weselem powiedział, że pokój jest w remoncie.”
Dziś już nie wyobrażamy sobie życia bez Internetu, a opinie na forach często towarzyszą nam przy podejmowaniu decyzji. Trzeba być jednak przy tym bardzo ostrożnym - często to tylko subiektywne odczucia innych.
Polecamy: Candy bar na przyjęcie weselne - krok po kroku
Nieocenieni krewni na miejscu
Iza i Marcin w końcu zdecydowali się na salę. Mama Izy, która była na miejscu, zajmowała się każdym elementem przygotowań. Jeździła na salę, robiła zdjęcia, przysyłała informacje od fotografów, kamerzystów, zespołów, przesyłała ich portfolio i demówki do narzeczonych. Załatwiła też część spraw urzędowo – kościelnych. Opisywała smaki tortów i szukała cukierni, która zrobi taki, jaki Iza znalazła na amerykańskiej stronie. Fryzjerkę i wizażystkę poleciła Izie przyjaciółka. Iza najdłużej wahała się z wyborem zespołu. Rozmawiała z kilkoma przez Skype, aby lepiej ich poznać i dokonać wyboru. W końcu wybrała, choć ciągle nie miała pewności co do swego wyboru. Na forach było mało informacji, zespół praktycznie zaczynał, ale dzięki temu dużo zaoszczędziła na jego usługach. Gorzej było z sukienką. Nie mogła znaleźć sukni w rozsądnej cenie, krawcowa także wydawała jej się za droga. W końcu zaryzykowała i postanowiła zostawić kupno sukni na przyjazd do Polski. Na 3 miesiące przed ślubem. Zaproszenia zamówiła przez Internet, mama wypisywała i wysyłała według wskazówek. Tylko niewielką część rozdali osobiście, kiedy przyjechali do Polski.
Niezbędny przyjazd do Polski
„Miałam całą listę spraw do załatwienia: co, kiedy i o której robimy. Miałam szczęście, że nauki przedmałżeńskie załatwiłam w polskim Kościele w Londynie, co znacznie ułatwiło nam życie. Przyjechaliśmy do Polski tylko na 3 dni i oczywiście musieliśmy być w tygodniu, bo w weekend to byśmy niewiele załatwili. Pracodawca zachwycony nie był, ale jakoś go ubłagałam. To był istny maraton – bieganina pomiędzy salą, kwiaciarnią, salonami sukien ślubnych, a gośćmi, którym mieliśmy rozdać zaproszenia. Jakoś udało się załatwić sprawę sukni, ale wszystkich do dnia dzisiejszego uprzedzam, żeby nie zostawiali tej sprawy na koniec, to duży stres.”
Organizacja ślubu i wesela na odległość to wyzwanie
Iza i Marcin mogli liczyć na swoją Mamę, Internet i trochę na własne szczęście. Po ślubie jednak byli zadowoleni, że mają go już za sobą. Iza świadomie nie chciała brać konsultantki ślubnej twierdząc, że sobie poradzi. I poradziła. Ale jak sama dziś przyznaje: „Polecam każdemu skorzystanie z usług konsultanta ślubnego. Moja przyjaciółka, która namawiała mnie do skorzystania z usług konsultanta, wiedziała co mówi. Sama zdecydowała się na niego i dzięki temu uniknęła stresu i tych drobnych wpadek, które mi się zdarzyły. Dowiedziałam się jednak o tym po fakcie, kiedy już jestem szczęśliwą mężatką.”
Organizacja ślubu na odległość okiem konsultanta ślubnego
Jako konsultantka ślubna często spotykam się z parami, które mieszkają za granicą i chcą organizować swój ślub w Polsce. Dla wielu takich par organizowaliśmy śluby i wesela, spotykając się na tydzień przed ich ślubem, czy nawet … na dzień. I wiemy, ile czasu zaoszczędzili, ile nerwów i stresów. Dostawali na maila propozycję wszystkich elementów organizacyjnych i decydowali sami, która z nich im się podoba. Wszystkie dopasowane do ich oczekiwań (często pisali – sala ma być z ogrodem, ale nie chcemy pałacyku, ma być różnorodne menu, sala klimatyzowana, kelnerzy pięknie ubrani, jedzenie rewelacyjne, na sali żadnych obrazów, tylko skromnie i elegancko – i dostawali tylko takie oferty, które spełniały ich oczekiwania). Parom zawsze powtarzamy, że my konsultanci ślubni bierzemy ślub po raz setny i dlatego nasze doświadczenie sprawia, że wiemy jak pomóc im go przygotować, by jednocześnie nie pozbawić ich przyjemności w jego organizacji i wyeliminować niepotrzebny stres.
Zobacz także: Ślubne księgi wpisów - nietypowe pomysły