Zobacz : dowcipy o blondynkach - część 11
W sklepie tekstylnym:
- Chciałabym kupić materiał na sukienkę, najlepiej w modnym w kolorze kawy z mlekiem.
A ekspedientka pyta: - Z cukrem, czy bez?
Zdenerwowana blondynka krzyczy do boya hotelowego:
- Pan sobie myśli, że jak jestem ze wsi, to może mnie pan wsadzić do tak małego pokoju?!
- Ależ proszę pani, przecież to winda.
Na dworcu PKS blondynka podchodzi do kasy i prosi o bilet do Warszawy.
- Normalny - pyta kasjerka.
- A wygadam na idiotkę?
Przed automatem z wodą sodową stoi blondynka. Wrzuca monetę, czeka aż szklanka napełni się wodą, wypija, wrzuca monetę i tak bez końca. Ludzie stojący za nią w kolejce niecierpliwią się. - Niech się pani pośpieszy!
- Nic z tego. Ja cały czas wygrywam!
Po wynajęciu pokoju blondynka bierze bagaże i wchodzi z nimi do windy. Po chwili zwraca uwagę recepcjonistce: - Ależ ta winda jest nieczynna!
- To nie jest winda, tylko kabina telefoniczna.
Jedzie blondynka rowerem i zatrzymuje ją policjant.
- Przepraszam, ale nie ma pani powietrza w tylnym kole.
Blondynka spogląda na koło i mówi:
- Ale tylko na dole.
Rozmawiają dwie blondynki:
- Och, macie nowy stół.
- Tak, wczoraj mąż przyniósł od stolarza.
- Masz dobrego męża. Mój był wczoraj w konserwatorium i nie przyniósł do domu żadnej konserwy.
Mąż do blondynki: - Dlaczego ciągle nakręcasz budzik na dzwonienie?
- Bo chcę, żeby sąsiedzi myśleli, że mamy telefon.
Do sklepu wchodzi blondynka i zwraca się do ekspedientki:
- Poproszę episkopat.
- Chyba epidiaskop?
- Proszę pani, to ja podejmuję diecezje!
- Chyba decyzje?
- Niech pani się nie wymądrza! W szkole byłam prymasem!
Przychodzi blondynka do sklepu elektrycznego i mówi:
- Poproszę lotnika.
- Nie mamy lotników, ale chyba pani chodzi o pilota do telewizora.
- O tak, tak. Proszę się ze mnie nie śmiać. W tej dziedzinie jestem lajkonikiem.
Zobacz : dowcipy o blondynkach - część 13