Przed nagłą śmiercią łóżeczkową drżą wszyscy świadomi tego zagrożenia rodzice malutkich dzieci. Czym jest i czy grozi dziecku także w foteliku samochodowym?
Czym jest nagła śmierć łóżeczkowa?
Nagła śmierć łóżeczkowa, zwana też zespołem nagłego zgonu niemowląt, to nagła śmierć niemowlęcia, które wydaje się zdrowe, w trakcie snu. Przyczyny takich sytuacji nie są do końca poznane, chociaż lekarze odkryli już szereg czynników, które mogą zwiększać ryzyko takiego zgonu. Zaliczamy do nich m.in.: układanie dziecka do snu na boku lub brzuchu, na miękkiej poduszce, bierne palenie, wystąpienie nagłej śmierci łóżeczkowej u rodzeństwa, a także nadużywanie u matki narkotyków i kawy, a także palenie papierosów, wcześniejsze poronienia oraz wiek poniżej 19. roku życia.
Niestety, rodzice często zapominają, że do takiego zgonu może u niemowlęcia dojść nie tylko podczas snu w łóżeczku, ale także w samochodowym foteliku.
Zespół nagłego zgonu niemowląt w czasie podróży
Aby zminimalizować ryzyko nagłej śmierci łóżeczkowej u malucha, powinniśmy przestrzegać kilku ważnych zasad.
Przede wszystkim zawsze używajmy oryginalnych części fotelika i akcesoriów – tylko w ten sposób będziemy mieli pewność, że dziecko siedzi w nim w odpowiedniej pozycji, która nie zagraża jego bezpieczeństwu. Ważne jest też, aby nie przegrzewać dziecka – przegrzanie bowiem jest uważane za jedną z przyczyn zespołu nagłego zgonu niemowląt. W czasie podróży jesienią czy zimą zdejmijmy więc maluchowi kurtkę, nie przykrywajmy go też dodatkowo kocykiem. Do snu powinien mieć na sobie przewiewne ubranko.
Eksperci radzą też nie dawać dziecku do spania dodatkowych poduszek czy pluszaków, gdyż one także mogą powodować ryzyko uduszenia się malca.
Pamiętajmy też, że spanie w foteliku samo w sobie zwiększa ryzyko uduszenia – usypianie malucha na siedząco nie jest dla niego bezpieczne. Jeśli to możliwe, w domu kładźmy dziecko spać na plecach.
Szokujące zdjęcie RTG ostrzega rodziców!