Szybka nauka a wiek

Potrzeba ciągłej nauki – nauki przez całe życie nie jest ideą nową. Jest to hasło głoszone od początku lat siedemdziesiątych. Wyraża ono potrzebę współczesnego człowieka do samodoskonalenia się i jest odpowiedzią na zmieniający się rynek pracy.
/ 27.08.2009 08:48

Człowiek uczy się przez całe życie, by lepiej rozumieć otaczający go świat, by starć się o bardziej satysfakcjonującą pracę, by poznawać ciekawych ludzi, by móc komunikować się z innymi mimo różnic kulturowych i językowych. Nauka jest mu również potrzebna by tworzyć nowe jakości – dokonywać odkryć, budować naukę, odkrywać własne możliwości. Zatem z jednej strony dostrzegamy motywację do zmian, a z drugiej obserwujemy młodych ludzi, którzy najchętniej wybraliby zawód – emeryt, ponieważ kojarzy się on z „nicnierobieniem”. A czy wiek może położyć kres samorozwojowi?

Oczywiście, jeśli damy sobie na to przyzwolenie – skończyłem już 50 lat, nic więcej się już nie nauczę, mój mózg nie pracuje już tak jak dawniej… Inni z kolei patrzą na baraszkujące dzieci i zazdrosną im beztroski, ale czy słusznie? W świadomości wielu osób pokutują właśnie te dwa błędne przekonania. Pierwsze dotyczy przemijającej sprawności mózgu i wiążącej się z nią bezradności osób starszych w kwestii nabywania nowej wiedzy. Drugi stereotyp to przekonanie o tym, że dzieci zaczynają naukę z chwilą pójścia do szkoły. Na szczęście coraz więcej młodych osób, którzy decydują się na bycie rodzicami sięga po fachową literaturę dotyczącą rozwoju ich dzieci. Towarzyszy im zwykle chęć zapewnienia dziecku jak najlepszego środowiska do rozwoju.

Młodzi rodzice bazują już nie tylko na rodzinnych mitach na temat wychowania i edukacji dzieci. Sięgają po literaturę fachową i w miarę możliwości starają się już od pierwszych dni życia dziecka stwarzać mu właściwe warunki do rozwoju. Podsuwają odpowiednie dla wieku zabawki, organizują czas dziecku w sposób przemyślany i zaplanowany, zwracają jego uwagę ku rzeczom, które skłaniają mózg do zastanowienia. Robią to wszystko w myśl zasady – na naukę nigdy nie jest za wcześnie.

Nie zawsze ta początkowa nauka przypomina szkolne uczenie się – i dobrze, bo przecież dwulatek to nie siedmiolatek. Inaczej będzie rozwijało się dziecko, którego rodzica zadbają o bogactwo doświadczeń, a inaczej takie, które pozostawione samo sobie będzie poruszało się w obrębie własnych możliwości. W tym pierwszym okresie życia dziecka rodzice powinni skłaniać dziecko do postawienia kolejnego kroku, motywowania do dalszego rozwoju. Bowiem to od doświadczeń wczesnego dzieciństwa zależy ilość połączeń między komórkami nerwowymi mózgu. Dalsza nauka i gimnastyka mózgu pozwala na zwiększanie ich ilości, co z kolei korzystnie wpływa na pamięć, umiejętność kodowania i dekodowania informacji, szybkość kojarzenia.

Można zatem snuć optymistyczne domysły na temat przyszłego pokolenia osób starszych. Jeśli będą one właściwie pokierowane w dzieciństwie i młodości, w taki sposób, że ich pęd do wiedzy będzie naturalna potrzebą, wówczas nie musimy obawiać się, że emerytura okaże się kresem ich aktywności. Wręcz przeciwnie, tak wychowani ludzie będą stale poszukiwać nowych doznań i doświadczeń, może nawet będą chętnie zmieniać pracę, by gromadzić różnorodne doświadczenia, a ich samokształcenie będzie sposobem czy stylem życia. Dlatego warto pamiętać, że na naukę nigdy nie jest za wcześnie, ani za późno.

Redakcja poleca

REKLAMA