fot. Fotolia
Dziewczynki też się złoszczą
Przemiany dotyczące zachowań dewiacyjnych dzieci i młodzieży, zwłaszcza wzrostu ich agresji i demoralizacji, stosunkowo rzadko stają się w naszym kraju przedmiotem badań sondażowych.
W ostatnich latach dwa opracowania poświęcone tej problematyce zwróciły moją uwagę. Pierwsze z nich było komunikatem z przeprowadzonych przez Katarzynę Stadnik badań terenowych, a drugie – opartą na nich książką opublikowaną przez nią w 2009 roku wraz ze współautorką Anną Wójtewicz.
Wśród hipotez przyjętych przez K. Stadnik znalazło się założenie, że kultura, w której żyjemy, odmawia dziewczętom dostępu do otwartego konfliktu. Podlegają one odmiennemu niż chłopcy socjalizowaniu do ról płciowych. Różne są także oczekiwania wobec nich w związku z ich przyszłym funkcjonowaniem w szerszym kontekście społecznym.
Za poważne nieporozumienie i błąd autorka uznała jednak powszechne przekonanie o mniejszych skłonnościach płci żeńskiej do zachowań nacechowanych wrogością (rzadziej ujawniane przypadki przemocy fizycznej ze strony kobiet), stwierdzając: „Rozumowanie, że czego nie widać – nie istnieje, jest nieuzasadnione”. Dziewczęta, tak jak chłopcy, odczuwają potrzebę wyrażania niezadowolenia, złości, krzywdy czy zazdrości. Czynią to jednak w inny, bardziej wyrafinowany i zakamuflowany, sposób.
Powstała na podstawie własnych badań terenowych publikacja K. Stadnik i A. Wójtewicz odnosi się do zjawiska narastającej brutalizacji interakcji między uczennicami gimnazjum. Posługując się metodą etnograficzną, autorki ujawniają czynniki seksualizacji dziewcząt i przejawy ich agresywności na przykładzie szkoły gimnazjalnej w jednym z polskich miast średniej wielkości.
Badaniami dotyczącymi agresji wzajemnej K. Stadnik i A. Wójtewicz objęły dziewczęta między 15. a 16. rokiem życia. W tym wieku wkraczają one w nowy etap rozwoju psychofizycznego, który sprzyja zachowaniom agresywnym i bezpardonowej rywalizacji z innymi dziewczętami. Chodziło o to, aby ustalić, w jaki sposób, w jakich warunkach i z jakimi skutkami nastolatki stosują wobec siebie przemoc jako strategię rozwiązywania konfliktów. (…)
Stereotyp delikatnej dziewczynki
Podstawowym walorem książki K. Stadnik i A. Wójtewicz jest, jak się wydaje, zakwestionowanie głęboko zakorzenionego w opinii społecznej stereotypu, że dziewczęta od zawsze były istotami delikatnymi i bezgrzesznymi.
Nieprawdą jest, że to dopiero hedonizm wynikający z obecnej postaci kapitalizmu, szczególnie jego imperatyw dążenia do zaspokajania egoistycznych potrzeb, odczuwania przyjemności, życia w dostatku i luksusu, spowodował rozluźnienie obyczajów i zmusił dziewczęta do zachowań, które nie leżą w ich naturze. K. Stadnik uważa, że współczesna kultura konsumpcyjna wydobyła z nich to, co w poprzednich epokach skrzętnie ukrywano, „ubierając dorastające nastolatki w gorset niewinnego podlotka”.
Agresja u kobiet
Rezultaty badawcze autorki uprawdopodobniły radykalną tezę, że dziewczęta i kobiety są z natury agresywne. Jednak ich agresywność przybiera na co dzień inne postacie niż u chłopców i młodych mężczyzn. Na podstawie wywiadów z nastolatkami badaczka sformułowała wniosek, że obecne formy socjalizacji w grupach rówieśniczych odsłaniają wrodzoną agresję dziewczęcą.
Codzienna rywalizacja między objętymi badaniem gimnazjalistkami przybiera niezwykle zróżnicowane formy i przebieg. Z jednej strony jest to nieustanny i gremialny wyścig do zdobycia modnych ubrań i kosmetyków, z drugiej – zajadłe ataki słowne i przemoc fizyczna. (…)
Nie przebierając w środkach, potrafią też chronić swoje partnerskie relacje z koleżankami przed innymi dziewczętami, które traktują jak niebezpiecznych intruzów.
Zobacz też: Czy współczesne dziewczęta są zdemoralizowane?
Przemoc fizyczna wśród dziewczynek
K. Stadnik przyjęła hipotezę, że agresja jest ściśle skorelowana z wiekiem (młodzi ludzie są bardziej agresywni niż starsi), stąd też uznała, iż uczennice gimnazjum będą skłonne do stosowania fizycznych form przemocy. Przeprowadzone z nimi wywiady potwierdziły słuszność tego przypuszczenia.
Każda respondentka uważała za „konieczność” i „naturalny obowiązek” podjęcie walki w momencie, gdy została podważona jej godność. Użycie przez koleżankę wyzwisk w rodzaju „dziwka”, „suka” czy „szmata” było wystarczającym powodem wszczęcia rękoczynów („solówka”), a nawet bójek z dziewczętami z konkurencyjnej grupy. Równie uzasadniony był atak fizyczny w sytuacji obrażenia najlepszej przyjaciółki, rywalizacji o chłopaka czy naruszenia pozycji w grupie odniesienia.
Przykład takiej formy zachowań nastolatek zawiera wypowiedź jednej z respondentek: „[...] No i one stanęły za nami i zaczęły nas wyzywać: „ale wieśniary, dziwki, ale ubrane!” No i oczywiście musiałyśmy zareagować. Tyle ludzi i ktoś ma nas wyzywać, nie ma mowy! No i umówiłyśmy się na bójkę za ratuszem, ale tamte stchórzyły. [...] W moim otoczeniu jest normalne, że się wyzywa, z biciem jest podobnie. Mam koleżankę, która opowiada mi, jak się biją nawzajem z dziewczynami, umawiają się nawet „laski” z różnych szkół”.
Granie na emocjach
Innym ważnym rezultatem przywołanych badań jest ustalenie, że dorastające dziewczęta stosują częściej niż pośrednie formy przemocy niż bezpośrednie, czyli fizyczne. Owe pośrednie formy agresji polegają na wykorzystywaniu związków emocjonalnych z innymi osobami. Przyjmują najczęściej postać intryg, „walk podjazdowych” i zakamuflowanego tworzenia układów dominacji lub wzniecania konfliktów (na przykład przez prowokację czy manipulację). Dla nastolatek charakterystyczne jest wyrażanie wrogości lub pogardy za pomocą języka ciała (gestów, min, spojrzeń).
W świetle przywołanych wyników badawczych te właśnie postacie agresji mają być najczęstszą formą wrogich zachowań dziewcząt. Autorka nazywa je agresją nie wprost, która stanowi – jej zdaniem – sedno kultury agresji dziewcząt ukrytej przed obserwatorami spoza środowiska uczniowskiego. Agresje werbalna i fizyczna odgrywają w niej rolę pomocniczą i mniej istotną niż u chłopców. Agresja nie wprost ma służyć temu, aby nie zostać wskazanym jako sprawczyni, inicjatorka lub prowokatorka ataku i tym samym nie narazić się na zemstę rywalki.
Dziewczęta rozstrzygają konflikty między sobą przy użyciu złożonego repertuaru technik agresji nie wprost. Obgadywanie, preparowanie oszczerstw i insynuacji, ośmieszanie, ignorowanie, upokarzanie lub wykluczanie wydają się codziennością wśród gimnazjalistek. Jednak żadna z respondentek nie uznawała tych zachowań za agresję czy stosowanie przemocy psychicznej. Skutecznym narzędziem w napastliwych zachowaniach dziewcząt wobec koleżanek bywają sprytnie obmyślone kłamstwo, wprowadzenie w błąd, użycie podstępu i działanie z ukrycia, o czym świadczy wypowiedź jednej z uczennic: „Dziewczyny rywalizują między sobą o chłopaków, rozpowiadają wtedy plotki, fałszywe plotki; najczęściej, że się puszczają, tak żeby ten chłopak to usłyszał. Taka dziewczyna nie ma szans się obronić”.
W opinii autorek książki „Anielice czy diablice?” wśród dorastających dziewcząt – uczennic gimnazjów obserwuje się niebezpieczną eskalację agresji i seksualizacji, „co zaczyna zakrawać na trudną do powstrzymania epidemię społeczną [wyr. moje]”. W konsekwencji dziewczęcy świat i sposób jego postrzegania przez same nastolatki ulegają – w przekonaniu badaczek – głębokim i społecznie groźnym przeobrażeniom, które w dłuższej perspektywie mogą skutkować zjawiskiem zaniku dziewczyństwa.
Zobacz też: Druga płeć, czyli jak dawnej traktowano kobiety?
Fragment pochodzi z książki „Przemoc stosowana przez kobiety” autorstwa M. Cabalskiego (Impuls 2014). Publikacja za zgodą wydawcy.