Niektórym rodzicom wychodzi albo bycie surowymi, albo bycie nadmiernie pobłażliwymi. Ci pierwsi są surowi (starają się kontrolować swoje dzieci, karzą je i upominają), wierząc, że dziecko potrzebuje dyscypliny i bez tego stanie się rozwydrzonym bachorem.
Ci drudzy starają się być mili, nie wyciągają obiecanych konsekwencji, ratują dzieci, gdy na własne życzenie wpakują się w tarapaty, i często je nagradzają, sądząc, że to pozwoli wychować szczęśliwe dziecko, które będzie miało wysoką samoocenę. Niestety, żadne rodzicielskie ekstremum nie przynosi dobrych efektów.
Twarda ręka w stosunku do chłopców
Niestety, naukowcy odkryli, że rodzice i nauczyciele często są dużo surowsi w stosunku do chłopców niż do dziewczynek, często dlatego, iż starają się ich wychować na „twardzieli”, czego nawet sobie nie uświadamiają.
Dr Dan Kindlon i dr Michael Thompson piszą w książce Sposób na Kaina. Jak chronić życie emocjonalne chłopców (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2004): „Surowa dyscyplina ma w założeniu sprawić, że chłopiec wyrośnie na prawdziwego mężczyznę, rzekomo potrzebuje on surowego traktowania, by wyrosnąć na człowieka. U podstaw tego poglądu leży założenie, że chłopcy są oporni na delikatne sugestie i bardziej odporni na przemoc.
Ten rozłam płciowy odzwierciedla kulturowe przekonanie, że chłopcy są ulepieni z innej gliny niż dziewczynki. Jeśli jednak chodzi o podatność na zranienia i zdolność do gniewu, to założenie nie jest prawdziwe”.
Polecamy: Jeśli zdarza ci się krzyczeć i bić dziecko
Nawet kochający rodzice muszą zwrócić uwagę na to, jak dyscyplinują swoich synów. Jedno z badań wykazało, że „normalni” rodzice byli równie skłonni do użycia kary cielesnej (klapsów, szarpania czy bicia) jak rodzice stosujący przemoc — w sytuacjach, gdy dziecko wbiegło na ulicę, stłukło coś cennego czy zachowało się impulsywnie — rzeczy, do których chłopcy są bardziej skłonni niż dziewczęta.
Polecamy: Czy szczepienia powodują autyzm?
Łagodność i stanowczość w tym samym czasie
Dr Dreikurs był pierwszym, który uczył rodziców, że powinni być zarówno łagodni, jak i stanowczy. Według dr Jane Nelsen, mrg Lynn Lott i dr. H. Stephena Glenna, autorów książki Pozytywna dyscyplina (Rebis, 2000): „Stanowczość oznacza stosowanie odpowiednich zasad w wychowaniu z pewnością siebie. Łagodność oznacza zachowanie godności i szacunku dla siebie i dziecka przy stosowaniu tych zasad”.
Innymi słowy, łagodność oznacza szacunek dla człowieczeństwa Twojego syna, podczas gdy stanowczość jest wyrazem szacunku do siebie i dostosowaniem się do wymogów danej sytuacji.
Nauczenie się, jak być łagodnym, lecz równocześnie stanowczym, wymaga praktyki, większość rodziców miota się pomiędzy jednym i drugim niczym szalone wahadło. Bycie jednocześnie łagodnym i stanowczym to magiczny klucz do wychowania dziecka, zachęca je bowiem do poszanowania granic (własnych i rodziców), a jednocześnie pozwala mu czuć się kochanym i bezpiecznym.
Fragment pochodzi z książki "Syn dobrze wychowany. Od niemowlęcia po mężczyznę. Poradnik bez kantów" autorstwa Cheryl L. Erwin. Publikacja za wiedzą wydawcy.