Nakrywamy wigilijny stół

Stół do kolacji wigilijnej od dawien dawna powinien być na tyle duży, by zasiedli przy nim wszyscy domownicy i goście. W takim dniu nie urządza się osobnego stołu dla młodzieży i dzieci.
/ 11.12.2009 07:42

Stół do kolacji wigilijnej od dawien dawna powinien być na tyle duży, by zasiedli przy nim wszyscy domownicy i goście. W takim dniu nie urządza się osobnego stołu dla młodzieży i dzieci.

W Polsce Wigilia jest dniem rodzinnym, przez wielu uważanym za najważniejszy dzień w roku. To dla katolików dzień poprzedzający święto Bożego Narodzenia, dzień czuwania, na co wskazuje nazwa, pochodząca z łaciny – vigilia, czyli straż, czuwanie. Toteż i ceremonia nakrycia stołu ma długą tradycję. Dzień ten zwany był też wilią, postnikiem, godami lub bożym obiadem. Kolacja wigilijna powinna się rozpocząć wraz z pierwszą gwiazdką dostrzeżoną na ciemnym, grudniowym niebie. To zadanie pozostawmy dzieciom, a sami starajmy się zdążyć i z gotowaniem potraw i nakryciem stołu. A stół nakrywano śnieżnobiałym, wykrochmalonym obrusem lnianym. Dziś najlepiej, jak to będzie obrus z tkaniny plamoodpornej, bo potrawy wigilijne są bardzo kolorowe. Zresztą, wcale nie musi to być obrus biały, równie dobrze będzie wyglądać barwny, dodatkowo wzbogacony okolicznościowymi serwetkami.

Nakrywamy wigilijny stół

Pod obrus należy włożyć choćby symboliczną wiązkę siana, co jest związane z późniejszymi wróżbami, ale też jest symbolem stajenki, w której urodził się Chrystus. Czasem pod obrus sypano ziarno, ale może lepiej go użyć jako elementu dekoracyjnego na wierzchu stołu. Na samym środku powinno się znaleźć miejsce na talerzyk z opłatkiem. I choć tradycja mówi, że na stole nie powinno się znaleźć nic więcej, poza potrawami specjalnie przygotowanymi na ten wieczór, niektórzy stawiają czosnek i sól dla odpędzenia złych mocy. To zadanie spełni też jakiś metalowy przedmiot pod stołem i zamknięta kłódka. Drobna moneta i łuska wigilijnego karpia pod talerzykiem przynoszą szczęście i pomyślność w interesach. Teraz na stole stawiamy kolejno talerze i sztućce potrzebne do spożycia kolacji. Powinno ich być o jedno nakrycie więcej, niż spodziewanych uczestników kolacji. To wolne nakrycie ma długą historię, dziś już raczej symboliczną, oznacza kogoś, kto nie może z nami być, kto niedawno odszedł. Raczej nie gościmy przy stole zbłąkanych, nieznanych wędrowców, którzy zapukają do drzwi. Zwyczaj ten wziął się, być może z przybycia trzynastego biesiadnika na Ostatnią Wieczerzę. Tym trzynastym był Judasz. Dlatego, w bogatych domach szlacheckich, jeśli domowników było do pary, niekoniecznie trzynaście, zapraszano kogoś ze służby lub nawet żebraka. Z czasem ograniczyło się to do pustego naczynia. I nie przestrzegamy już nieparzystej liczby gości.

Cały stół dekorujemy – gałązkami igliwia, stroikami z bombkami i świecami, czerwonymi wstążeczkami. Nie zaszkodzi udekorować także oparć krzeseł. Kiedy stół gotowy, ubierzmy się starannie, świątecznie, umówmy się z Mikołajem, kiedy przyjdzie z prezentami i czekajmy na znak dzieci. Z pierwszą gwiazdką siadamy do stołu, ale według starszeństwa, by i odchodzić z tego świata w takie, naturalnej kolejności. I jeszcze jedno – spóźnianie się z wizytą w takim dniu zupełnie nie uchodzi, a spóźniającym źle wróży na cały następny rok.
 

Redakcja poleca

REKLAMA