„Życie siostry było usłane różami, ja na wszystko musiałam zapracować. Dziś ona bieduje na zasiłku, a ja mam kupę forsy”

kobieta sukcesu fot. Adobe Stock, elnariz
„Dobry los się od niej właśnie odwrócił. Już dawno rozstała się z dawnym partnerem, bo okazało się, że była w ciąży z trenerem z siłowni, na której ćwiczyła. Ten na wieść o dzieciach wyjechał za granicę, a siostra została sama z bliźniakami”.
/ 21.05.2024 18:00
kobieta sukcesu fot. Adobe Stock, elnariz

Aneta już w dzieciństwie brylowała. Była ulubienicą naszej matki i szkolną gwiazdą rozpieszczaną później przez kolejnych bogatych partnerów. Ja ciężko na wszystko pracowałam, ale teraz jestem górą. Mam dobrą pracę, kupuję drugie mieszkanie na wynajem i niedługo wychodzą za mąż. A siostra żyje z zasiłków i skamle o moje pieniądze.

Była ukochaną córeczką

Z Anetą nigdy dobrze się nie dogadywałyśmy. Pomiędzy nami jest jedynie dwa lata różnicy, dlatego w dzieciństwie mogłyśmy zostać przyjaciółkami. Nigdy jednak się tak nie stało. Dlaczego? Myślę, że w bardzo dużej mierze to zasługa mamy, która od zawsze faworyzowała moją siostrę.

Różnica charakterów też pewnie zrobiła swoje. Ja jestem pod tym względem podobna do taty. Nie umiem być w centrum uwagi. Zawsze wolałam znaleźć swój własny kącik i zająć się odrabianiem lekcji. Aneta była zupełnie inna. Odważna, wygadana i uśmiechnięta, umiała brylować w towarzystwie.

Pamiętam, że w szkole bardzo jej tego zazdrościłam. Chodziłyśmy do tej samej podstawówki, gimnazjów i liceum, dlatego wszyscy porównywali mnie z siostrą.  Aneta była prawdziwą gwiazdą. Miała swoją paczkę, której przewodziła i inni bali się jej podskoczyć. Uchodziła bowiem za niezłą zołzę, której nie warto było podpaść. Otaczała ją świta podobnych do niej przyjaciółek, które były wpatrzone w Anetkę niczym w obraz i wspólnie górowały nad resztą klasy.

Do tego siostra była prawdziwą pięknością. Po naszej mamie odziedziczyła długie nogi, kształtny biust, wcięcie w talii i gęste blond włosy. Prezentowała się niczym rasowa modelka, dlatego nie mogła opędzić się od szkolnych adoratorów.

Musiałam radzić sobie sama

Pamiętam, że ja byłam jeszcze w gimnazjum, podczas gdy Aneta zdała już do liceum. W wakacje wzięła udział w lokalnym konkursie piękności, zdobywając tytuł wicemiss naszej gminy.

– To jury musiało być ustawione – podsłuchałam rozmowę matki z ciotką. – Widziałaś, kto wygrał? Przecież ta dziewczyna nawet nie dorasta do pięt mojej Anetce – mama była przekonana, że doszło do ogromnego przekrętu, a tymczasem tamta dziewczyna zwyczajnie była sympatyczniejsza i bardziej naturalna niż nasza zimna księżniczka.

– Daj spokój, Kasiu – ciotka Mariolka była nieco innego zdania. – To przecież jedynie zabawa. Fajnie, że dziewczyna zajęła drugie miejsce i zdobyła tę wycieczkę w nagrodę. Teraz i tak powinna skupić się na nauce, a nie eliminacjach do kolejnych konkursów piękności – próbowała jej przetłumaczyć, ale mama śmiertelnie się obraziła.

Była pewna, że jej córcia zgarnie pierwszą nagrodę, otrzyma awans do finału wojewódzkiego, a może nawet ogólnopolskiego i zaraz zacznie rozwijać się jej kariera na wybiegu lub w TV. Była wpatrzona w swoją starszą latorośl niczym sroka w gnat.

Mnie niemal w ogóle nie dostrzegała i na co dzień musiałam radzić sobie sama. Całą energię wkładała w Anetę. To jej kupowała nowe ciuchy, kosmetyki, zabierała ją do fryzjera. Razem malowały paznokcie i oglądały ulubione seriale. Moje zainteresowanie matematyką wydawało się jej śmieszne i zupełnie nieprzydatne w życiu.

– A co znaczą dobre oceny, gdy się już skończy szkołę? Kujony zwykle marnie kończą – wykładała ciotce Marioli swoje życiowe poglądy. – Ważne, żeby w życiu się ustawić. A sukcesu się nie osiągnie, siedząc całe dni w książkach jak ta moja nieszczęsna Monika. Nie rozumiem, w kogo ona się wrodziła.

Z dnia na dzień traciłam poczucie wartości

Dorastając w takiej atmosferze, z dnia na dzień, traciłam pewność siebie. Wprawdzie dobrze rozumiałam się z ojcem, ale on starał się jak najmniej czasu spędzać w domu. Pracował całymi dniami, do biura chodził nawet w weekendy. Wtedy myślałam, że pewnie potrzebujemy dodatkowych pieniędzy na fanaberie mojej matki i Anety. Teraz jestem przekonana, że po prostu machnął na to wszystko ręką, zakopał się w raportach i znalazł sobie swój własny świat, w którym lepiej się czuł niż w otoczeniu najbliższej rodziny.

Aneta potrafiła niemal każdego okręcić sobie wokół palca. Do kolejnych klas przechodziła głównie dzięki swojemu urokowi osobistemu – nauczycielki również jadły jej z ręki. Umiała ściągać i ściemniać, bo to nie wymagało pilnej pracy. Mimo że oceny miała słabe i w ogóle nie przykładała się do nauki, była przewodniczącą szkoły i główną gwiazdą kółka teatralnego namiętnie prowadzonego przez polonistkę.

To właśnie na jego próbach spędzała wiele godzin, często zwalniana przez panią profesor z innych lekcji. W pierwszej klasie ze zdziwieniem obserwowałam występy mojej siostry i znosiłam komentarze znajomych, którzy nie rozumieli, jak taka skromna i cicha myszka jak ja, może być siostrą naszej szkolnej gwiazdy.

I tak Aneta, przy dużym wsparciu jej ulubionej pani profesor od języka polskiego, prześlizgnęła się do matury. Egzamin oblała z kretesem, bo niemal się do niego nie przygotowywała. W tym czasie spotykała się z Mateuszem, który był synem naszego lokalnego bogacza. Zabierał ją na wycieczki, kupował drogie prezenty, zapraszał do eleganckich restauracji.

Aneta znalazła bogatego partnera

– Jasne dziecko. Po co ci matura, gdy i tak zostaniesz żoną najlepszej partii w mieście – matka wcale nie przejęła się oblanym przez córkę egzaminem. – Przy nim niczego ci nie zabraknie. Ojciec już kupił mu mieszkanie i szykuje ciepłą posadkę w swojej firmie.

Do tego wyczekanego ślubu jednak nie doszło. Przyszły teść o wiele lepiej poznał się na charakterze mojej siostry niż jego syn. Ponoć dał mu ultimatum: związek albo dalsze studiowanie, nowoczesny apartament w stolicy i nowy samochód. Nietrudno domyślić się, że Mati wybrał to drugie, zostawiając zrozpaczoną Anetę.

Ta rozpacz nie trwała jednak długo, bo moja zaradna siostra szybko znalazła kolejną dobrą partię. Tym razem był to dyrektor lokalnego banku. Dobre kilkanaście lat starszy, ale z pieniędzmi i szerokim gestem. Aneta błyskawicznie się do niego wprowadziła i zaczęła wieść wygodne życie utrzymanki. Ja w tym czasie dokończyłam liceum i poszłam na studia. Wybrałam swoją ukochaną matematykę, z której matka cały czas się podśmiewała.

– Wiem, że kochasz te swoje liczby, ale teraz z technicznych kierunków można wyciągnąć naprawdę ładne pieniądze. Wreszcie na coś by się przydała twoja nauka. A ty zamiast informatyki, wybierasz matematykę? Chcesz uczyć w szkole za grosze, czy co? – jawnie ze mnie kpiła.

– Po matematyce można robić dużo rzeczy. Nie tylko być nauczycielką – próbowałam jej wytłumaczyć, ale ona, jak zwykle, mnie nie słuchała.

Aneta wiodła wygodne życie

Studia były naprawdę trudnym momentem w moim życiu. Gdy byłam na pierwszym roku, ojciec dostał zawału w pracy i zmarł na miejscu. Wiem, że oficjalnie należał mi się jakiś spadek po nim, ale nie potrafiłam walczyć z własną matką i siostrą.

W efekcie na uczelni musiałam utrzymywać się sama. Kułam jak szalona, żeby dostawać stypendium naukowe, dorabiałam przy rozkładaniu w nocy towaru w marketach, soboty spędzałam myjąc okna i sprzątając ludziom domy. Zbierałam grosz do grosza, często śpiąc po zaledwie kilka godzin dziennie. Byłam wciąż przemęczona, często żywiłam się samymi kanapkami, bo nie miałam czasu na gotowanie. O modnych ubraniach, kosmetykach czy wyjazdach ze znajomymi nie było nawet mowy.

W tym czasie Aneta pławiła się w luksusie rozpieszczana przez swojego partnera, a matka wydawała oszczędności, które pozostawił ojciec. Udało mi się jednak przetrwać ten okres i po obronie pracy magisterskiej dostać na staż do dużego koncernu z branży finansowej. Wbrew złowieszczym przepowiedniom matki,  okazało się, że dobrzy matematycy znajdują swoje miejsce na rynku pracy. Po stażu dostałam stanowisko analityka i zaczęłam piąć się po szczeblach kariery. Kolejne awanse pozwoliły mi coraz więcej zarabiać.

Własnymi siłami kupiłam mieszkanie w stolicy i wygodnie je urządziłam. Teraz kupuję drugą nieruchomość na wynajem w centrum miasta. To świetna inwestycja, którą kiedyś przekażę dzieciom. Tak, bo właśnie jestem w ciąży. Z Grześkiem niedługo planujemy ślub. Moje życie było naprawdę ciężkie, ale teraz jestem szczęśliwa i spełniona.

Moja siostra żyje z zasiłków

Tymczasem życie mojej siostry ułożyło się zupełnie inaczej. Mam wrażenie, że dobry los się od niej właśnie odwrócił. Już dawno rozstała się z dawnym partnerem, bo okazało się, że była w ciąży z trenerem z siłowni, na której ćwiczyła. Ten na wieść o dzieciach wyjechał za granicę, a siostra została sama z bliźniakami.

Przez jakiś czas spotykała się z Tomkiem, z którym ma córeczkę. On również odszedł do innej. Ponoć stwierdził, że szuka równorzędnej partnerki, a nie gwiazdy, którą trzeba tylko podziwiać i rozpieszczać. Teraz Aneta wróciła z trójką maluchów do rodzinnego domu i żyje z alimentów oraz zasiłków. A matka do mnie wydzwania, twierdząc, że jestem podłą zołzą, która nie chce pomóc siostrze. Ale wcale nie mam zamiaru brać jej na utrzymanie, bo doskonale wiem, co będzie, gdy znowu pozwolę sobie wejść im na głowy.

– Nie, mamo – powiedziałam chłodnym głosem do telefonu, gdy znowu dzwoniła o dużą pożyczkę, twierdząc, że przecież kupuję kolejne mieszkanie, to stać mnie, żeby wesprzeć Anetkę. – Mnie nikt nie pomógł, nic mi za darmo nikt nie dał. Na wszystko musiałam ciężko zapracować i teraz zbieram tego owoce. Wy macie dom po tacie, możecie go spokojnie sprzedać i kupić tańsze mieszkanie. Ja zrzeknę się swojej części.

– Też mi łaska – matka starała się mówić spokojnie, ale widziałam w myślach, jak zaciska zęby ze złości. – To żadna pomoc. Aneta potrzebuje pieniędzy na codzienne wydatki.

– Ale zawsze może iść przecież do pracy. Ostatnio widziałam ogłoszenie, że w waszym mieście potrzebują kasjerek do supermarketu. Wysłać wam link? – powiedziałam zimnym głosem i wcisnęłam czerwoną słuchawkę.

Już nie dam się wykorzystywać. Owszem, być może kiedyś pomogę siostrze i siostrzeńcom. Ale najpierw ona musi pokazać, że się zmieniła.

Monika, 30 lat

Czytaj także:
„Mąż zgubił obrączkę. Szybko odkryłam, w czyim łóżku ją zostawił i się zemściłam. Zapamięta mnie na zawsze”
„Gdy mąż zaczął dawać mi kwiaty, wiedziałam, że ma coś na sumieniu. Byłam pewna, że mnie zdradza”
„Zięć lubi wypić, więc córka chce rozwodu. Kazałam jej się nie wygłupiać, bo małżeństwo to świętość”

Redakcja poleca

REKLAMA