„Gdy mąż zaczął dawać mi kwiaty, wiedziałam, że ma coś na sumieniu. Byłam pewna, że mnie zdradza”

mężczyzna z kwiatami fot. Getty Images, Fabrice LEROUGE
„– Jaka kochanica? – zdziwił się. – Alinko, o co ty mnie podejrzewasz? – Przestań brnąć w kłamstwa. Zaczynasz obsypywać mnie kwiatkami i dziwnie się zachowujesz, a potem okazuje się, że urywasz się z pracy. O czym innym niby to świadczyć?”.
/ 20.05.2024 07:15
mężczyzna z kwiatami fot. Getty Images, Fabrice LEROUGE

Niektórzy mężczyźni są romantykami, a pozostali uważają się za męskich. Andrzej, mój mąż, zawsze powtarzał, że bieganie za babką z bukiecikiem jest dobre dla zniewieściałych nieudaczników.

W życiu nie dostałam od niego nawet jednego tulipana, ani na urodziny, ani z żadnej  innej okazji. Przymykałam na to oko, bo ma inne zalety. „Taki już jest i tyle” – tłumaczyłam sobie. Niedawno coś się jednak zmieniło. Zaczął obsypywać mnie kwiatami, ot  tak, bez żadnego powodu. Gdy facet tak się zmienia, musi mieć coś na sumieniu. Podejrzewałam najgorsze.

Mąż mnie zaskoczył

– Ktoś zostawił to pod drzwiami? – zapytałam zdziwiona, gdy Andrzej wszedł do mieszkania z bukietem róż w dłoni.

– Nie wygłupiaj się, kotku. Proszę – powiedział i wręczył mi kwiaty.

– Z jakiej to okazji?

– Przecież nie potrzebuję okazji, żeby zrobić przyjemność mojej pięknej żonie.

Zmierzyłam go badawczym spojrzeniem, a on unikał mojego wzroku, jakbym była wężem hipnotyzującym swoją ofiarę.

– Dobra, co przeskrobałeś?

Niczego nie przeskrobałem! – oburzył się. – Jeżeli ci się nie podobają...

– Nie, są piękne. Po prostu zaskoczyłeś mnie, bo to nie w twoim stylu.

– Cóż, przyzwyczajaj się, bo od teraz to właśnie jest mój nowy styl.

To nie było w jego stylu

Moja reakcja była absurdalna? Otóż, nie. Jestem mężatką od prawie 20 lat i słowo daję, w tym czasie Andrzej ani razu nie wręczył mi kwiatów. Nawet na naszą okrągłą rocznicę. Zawsze dostawałam od niego jakieś praktyczne bzdury jak rajstopy czy karnety zakupowe. Jasne, jego prezenty były przydatne, ale nie w ogóle mnie nie cieszyły.

Nie to, że narzekam. Mój mąż nie jest romantykiem, ale ma dobry charakter. Jest pracowity, ugodowy i nie zagląda do kieliszka. Nie szlaja się Bóg raczy wiedzieć gdzie i nigdy nie dał mi powodu do zazdrości. Byłabym niemądra, gdybym robiła mu wyrzuty z powodu jego pragmatycznych, za to mało romantycznych prezentów. Chcę tylko powiedzieć, że zdziwiło mnie jego zachowanie. Zdziwiło, ale nie zaniepokoiło. Jeszcze.

Byłam pewna, że coś nabroił

Następnego dnia sytuacja się powtórzyła. To była sobota. Zaplanowałam na ten dzień sprzątanie kuchni, więc zrobienie zakupów zleciłam Andrzejowi. Mąż wziął ode mnie listę i bez słowa protestu pojechał do sklepu. Wrócił godzinę później, obładowany torbami, ale nie tylko.

– A co ty tam chowasz? – zapytałam, widząc że trzyma coś za plecami.

– Taki tam drobiazg dla ciebie – powiedział i wręczył mi ślicznego storczyka. – I jeszcze twoje ulubione pralinki.

– Dziękuję, skarbie. Jest piękny. A czekoladki zjemy razem do kawy.

Tym razem nie dociekałam, co tak bardzo ciąży mu na sumieniu. Wiedziałam, że i tak mi nie powie. „Muszę mieć go na oku i zwiększyć swoją czujność” – pomyślałam.

Przymilał się na każdym kroku

W poniedziałek zostałam dłużej w pracy, by odrobić kilka godzin prywatnych wyjść. Andrzej wrócił do domu przede mną. Zadzwoniłam do niego z prośbą o obranie ziemniaków. „O nic się nie martw. Wszystkim się zajmę”. I rzeczywiście, zajął się wszystkim. Gdy wróciłam, na kuchence stał gorący obiad, a na stole wazon z pięknymi liliami.

– Andrzejku, powiedz mi. Dlaczego próbujesz zmienić dom w oranżerię?

– Zawsze narzekałaś, że nie daję ci kwiatów, a gdy zacząłem, też masz pretensje. Kobieto, ja chcę tylko zrobić ci przyjemność.

– O ile pamiętam, nigdy na to nie narzekałam. Może raz czy dwa zasugerowałam, że mógłbyś być bardziej romantyczny, ale przecież od sugestii daleko do pretensji. Coś ci ciąży na serduszku i lepiej sam się przyznaj, bo prawda zawsze wypływa na wierzch.

– Alinko, kiedy ja naprawdę to wszystko robię z miłości.

– Mam nadzieję, kochanie. Mam nadzieję.

Miałam mętlik w głowie

W następną sobotę umówiłam się z Martyną, moją przyjaciółką. Poszłyśmy do kawiarni na babskie pogaduchy i zaczęłam ją podpytywać.

– Powiedz mi, często dostajesz kwiaty od Kuby?

– Żartujesz sobie, prawda? Wiesz przecież, że prędzej piekło zamarznie, niż mój ślubny zdobędzie się na romantyczny gest.

– Co byś sobie pomyślała, gdyby tak nagle ni z gruszki, ni z pietruszki, zaczął obsypywać cię bukietami.

– Kochana, gdyby tak było, pisałabym wniosek o rozwód, bo to mogłoby znaczyć tylko tyle, że skacze w bok i sumienie go dogoniło. Dlaczego pytasz? Czyżbyś podejrzewała Andrzeja?

– Jakbyś zgadła.

Przyjaciółka chciała mi pomóc

Patrzyła na mnie zaskoczona, ale tylko przez chwilę. 

– Co się dzieje? Mów mi tu szybko.

– Znasz go i wiesz, że romantyczne gesty nie są jego mocną stroną.

– Nie da się ukryć.

– Wyobraź sobie, że od zeszłego tygodnia zasypuje mnie kwiatami i słodyczami. Przestał nawet polemizować, gdy każę mu coś zrobić.

– Auć..

– Myślisz to samo, co ja?

– Niestety. Pewnie ma albo miał jakąś lafiryndę, a te kwiatki i czekoladki mają być zadośćuczynieniem dla ciebie.

– Tylko jak mam to udowodnić? Próbuję przyprzeć go do muru, ale nie chce się przyznać.

– Musisz zacząć go śledzić.

– Mam za nim jeździć? Daj spokój, nie będę się poniżać.

– Kochana, mamy XXI wiek. Po prostu ustaw w jego smartfonie śledzenie lokalizacji. Wtedy będziesz widziała, gdzie przebywa.

– Jesteś genialna! Wiedziałam, że coś mi doradzisz.

Myślałam, że mam dowód zdrady

Zrobiłam jak poleciła mi Martyna. Gdy zasnął, pogrzebałam w jego telefonie i już byłam spokojniejsza. Teraz będę miała pod kontrolą, gdzie przebywa mój mąż, gdy wychodzi z pracy.  „Teraz się nie wykręcisz” – pomyślałam i ułożyłam się do snu.

W poniedziałek zaczęłam śledzić jego wyprawy po mieście na mapie. Zatrzymał się pod kwiaciarnią, a stamtąd udał się prosto do domu. Tak samo było we wtorek i w środę. Ale w czwartek, w samo południe, był salonem amerykańskich motocykli. Nic z tego nie rozumiałam.

– Jak było w pracy? – zapytałam, gdy wrócił.

– Jak zwykle, czyli nudno.

– Cały dzień siedziałeś w biurze?

– Calutki, od rana do popołudnia. A dlaczego pytasz?

– Bo ptaszki ćwierkają, że wyrwałeś się z firmy mniej więcej o dwunastej. Podobno byłeś w salonie z motocyklami.

Postawiłam go pod ścianą

Gdy to usłyszał, upuścił szklankę, którą trzymał w dłoni.

– Więc już wiesz. Nie ma sensu dalej tego ukrywać – powiedział zrezygnowanym głosem.

Wiem, gdzie pracuje twoja kochanica. Ale chciałabym dowiedzieć się, jak długo to trwa i co ja takiego zrobiłam, że zacząłeś mnie zdradzać.

– Jaka kochanica? – zdziwił się. – Alinko, o co ty mnie podejrzewasz?

– Przestań brnąć w kłamstwa. Zaczynasz obsypywać mnie kwiatkami i dziwnie się zachowujesz, a potem okazuje się, że urywasz się z pracy. O czym innym niby to świadczy?

– Ano, o tym, że zamówiłem motocykl.

Prawda była zupełnie inna

Wtedy to ja dla odmiany zaniemówiłam.

– Że co zrobiłeś? Zamówiłeś motocykl?

– Tak. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem. To był impuls. Dwa tygodnie temu wpłaciłem zaliczkę. Dopiero po fakcie dotarło do mnie, że powinienem to z tobą skonsultować. Dzisiaj byłem w salonie, żeby podpisać resztę dokumentów.

– I myślałeś, że  udobruchasz mnie kwiatami, tak?

– Mniej więcej.

– Po prostu nie wierzę w to, co słyszę! Na Boga, Andrzej! Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu?

– Bałem się twojej reakcji. Zamówiłem harley'a z indywidualnym malowaniem. Nie mogę anulować zamówienia.

– Człowieku, a ja tu odchodzę od zmysłów i podejrzewam cię o zdradę!

– Więc nie jesteś zła o motocykl?

Jasne, że jestem wkurzona. Powinniśmy razem uzgadniać takie wydatki. Ale to i tak lepsze od zdrady. Swoimi tajemnicami zafundowałeś mi niejedną nieprzespaną noc, wiesz?

Zrobiło mi się głupio

– Domyślam się i bardzo cię przepraszam. Ale powiedz mi, skąd wiedziałaś, że byłem dziś w salonie?

– Yyy... ktoś  mi powiedział – zmieszałam się.

– Że niby kto?

– No dobra, szczerość za szczerość. Śledziłam lokalizację twojego telefonu.

– Co? To tak się da?

– No... też byłam zdziwiona.

– Alinko, nie podoba mi się to.

– Wiem i czuję się głupio. Ale co miałam zrobić? Podejrzewałam, że masz jakąś na boku.

Powinnaś mieć do mnie więcej zaufania.

– Nie w sytuacji, w której bez powodu zaczynasz zasypywać mnie kwiatami.

Wygłupiłam się, ale miałam powód. Naprawdę podejrzewałam, że łajdaczy się z jakąś dziunią. Jasne, rozzłościł mnie tym motocyklem, ale wolę, żeby kryzys wieku średniego przeżywał na dwóch kółkach niż z kochanką.

Alina, 41 lat

Czytaj także: „Tożsamość mojego ojca to wielka tajemnica. Gdy sama odkryłam prawdę, postanowiłam zażądać okrągłej sumki za milczenie” 
„Już zakładałam buty do trumny, ale wnuczka mną wstrząsnęła. Zamiast zamykać oczy na wieczność, wreszcie je otworzyłam”
„Natrętny facet pomylił mnie ze swoją byłą żoną. Miałam zrobić mu awanturę, a zamiast tego zakochałam się na zabój”

 

Redakcja poleca

REKLAMA