Moja córka wpadła w tę samą pułapkę, co ja lata temu – poślubiła alkoholika. Podejrzewam, że podobnie jak ja, zauważała coś przed ślubem. W końcu chodzili razem na imprezy, spotykali się przez jakiś czas. A poza tym, mieszkamy na wsi, gdzie plotki szybko się rozchodzą.
Ileż to razy słyszałam od sąsiadki, jak znowu się schlał i wracał nocą do chałupy, wydzierając się w wniebogłosy? Albo jak po pijaku wjechał na rowerze do rowu i połamał szprychy…
Ostrzegałam ją
Ola na pewno wiedziała, kogo bierze sobie za męża. Mimo że niejednokrotnie jej tłumaczyłam, żeby nie szła w moje ślady i nie skazywała się na cierpienie, bo potem nie będzie odwrotu. Przysięga przed Bogiem zobowiązuje.
Na próżno były moje przemowy. Pewnie większość młodych dziewczyn sądzi, że po ślubie facet się zmieni. A czy ja myślałam inaczej? Głupio sobie wmawiałam, że każdy chłopak na wsi lubi zaglądać do kieliszka i że na księcia z bajki nie ma co liczyć. No i liczyłam, że przy mnie Waldek zmądrzeje.
Ale nie tylko ja byłam taka naiwna. Ile to razy spotykałyśmy się z dziewczynami i żaliłyśmy się, jakie to mamy ciężkie życie… Albo wieczorami nasłuchiwałyśmy, jak echo niesie po wsi pijackie przyśpiewki. I zastanawialiśmy się, czy to nasi faceci wracają do domu, chwiejąc się od płotu do płotu.
Wiedziałam, co ją czeka
Przez blisko 20 lat zmagałam się z tym koszmarem. Zdarzało się, że ze łzami w oczach skarżyłam się matce, że mam dość i lepiej mi będzie samej, niż z takim moczymordą u boku. No bo jaką ja korzyść z niego miałam? Nigdy nie mogłam być pewna, jaka część jego zarobków wyląduje w rodzinnej kasie. A gdyby stracił pracę, z samego gospodarstwa byśmy nie przeżyli. Nie miałam pracy – dbałam o ogródek warzywny, doglądałam drobiu i bydła, opiekowałam się dziećmi. Tak jak prawie wszystkie kobiety w okolicy.
Mój taki był, że potrafił przepuścić nawet połowę pensji na alkohol, jak poszedł w tango! I co z tego, że później żałował, pożyczał pieniądze, żeby jakoś wszystko opłacić? Przecież pożyczki kiedyś trzeba spłacić! Ale moja mama, mimo że doskonale wiedziała, co przeżywam, nie chciała, żebym od niego odeszła.
– Kochanie, nie rób tego, nie odchodź od niego – namawiała mnie. – To twój mąż, nie ktoś obcy, ojciec twoich dzieci. Pamiętasz, co przysięgałaś przed ołtarzem? Teraz musisz dźwigać ten ciężar!
– Mamo, to nie żaden ciężar, to istna droga przez mękę… – szlochałam.
– Nie mów tak – skarciła mnie wtedy.
Trwałam przy mężu mimo wszystko
W głębi serca uważałam, że ona ma rację. Każdy powinien zaakceptować swój los, a buntowanie się to grzech. Tak mnie wychowała. Prawda, były inne czasy, a bez jej przyzwolenia i aprobaty nie miałabym odwagi zrobić czegokolwiek. Więc zaciskałam zęby i dźwigałam ten mój krzyż życia u boku alkoholika.
Moja historia się już nie odmieni, ale odpukać w niemalowane drewno, od wielu lat układa nam się lepiej. W pewnym momencie mój mąż wreszcie zmądrzał i poszedł na terapię, ale zanim się to stało, narobił wstydu na Komunii syna.
Mówiłam mężowi, żeby się nie schlał przed uroczystością, bo jak taki nawalony przyjdzie do kościoła? Ustaliliśmy, że impreza będzie bezalkoholowa, a on i tak przyniósł butelkę. Wstyd przez całą rodziną! Choć przyznam szczerze, że mężczyźni bardzo się ucieszyli. A przecież to taka ważna uroczystość…
Wtedy postawiłam mu ultimatum. Później było lepiej. Zupełnie jakby coś mu się w głowie przestawiło, jakby przejrzał na oczy. Zaczął ciężej pracować i lepiej zarządzać gospodarstwem. Przestawił się na uprawę kukurydzy na paszę, bo taka dobrze rosła na naszych polach. No i popyt na nią był spory, więc mieliśmy więcej pieniędzy. Nie ma co narzekać, Waldek jest teraz porządnym facetem. Mama wiedziała co mówi – małżeństwo to nie tylko radości, ale i trudy… i trzeba w nim wytrwać mimo wszystko, bo to świętość.
Córka podjęła decyzję o rozwodzie
Usłyszałam od swojej córki dokładnie te same słowa, które kiedyś mówiłam do własnej mamy.
– Zdaję sobie sprawę, że postąpiłam lekkomyślnie i głupio… – szlochała, gdy mój zięć po raz kolejny wrócił do domu pijany i wszczął kłótnię, a ona przybiegła do mnie razem z dziećmi. – Ale teraz zamierzam to naprawić. Wezmę rozwód! No właśnie! Wtedy zarówno ja, jak i dzieciaki będziemy mogli wreszcie żyć spokojnie.
– Kochanie, przestań wygadywać bzdury – oznajmiłam stanowczo. – Teraz jesteś wściekła, ale nie podejmuj pochopnych decyzji, których potem możesz pożałować.
– A czego miałabym żałować?! – wykrzyczała. – Czego według ciebie będzie mi brakować? Ciągłego upijania się? Kłótni? Przynajmniej nie będę zmuszona prać jego brudnych rzeczy i wysłuchiwać krzyków.
– A co by było, gdybym ja zdecydowała się odejść od taty, kiedy miał problem z alkoholem? – spytałam. – Wiesz, jak wtedy wyglądało nasze życie. A potem? Jakby ręką odjął! Co ja bym teraz sama poczęła? A tak – dogadujemy się, mamy siebie nawzajem. I w końcu na coś nas stać...
Nie chciała mnie słuchać
– Ja nie chcę żyć tak jak ty. Chcę się uwolnić.
– Wiesz co? Głupia jesteś. Zostaniesz sama jak palec.
– Poradzę sobie! – odparła butnie córka. – Mam zawód, pracę, ten facet jest mi zupełnie niepotrzebny do szczęścia!
– Daj sobie trochę czasu do namysłu – perswadowałam łagodnie. – Nierozsądnie jest przekreślać coś cennego, o wiele trudniej potem to odbudować. Przecież składałaś przysięgę małżeńską… To nie tylko formalność, nie zapominaj o tym. Rozwód załatwisz przed obliczem sądu, ale w oczach Boga wciąż pozostaniesz jego żoną. Na zawsze jesteś związana z Radkiem, na dobre i na złe. I twierdzisz, że poradzisz sobie sama? Życie w pojedynkę bywa ciężkie, ponure i przygnębiające... Pamiętasz ciotkę Marylę? Też miała silny charakter, faceta z chałupy wygoniła, a później z tej samotności prawie oszalała, na starość zrobiła się z niej wariatka. Biedna kobieta.
– Facetów jest przecież wielu na tym świecie, nie tylko ten jeden – nie dawała za wygraną. – Nie uważam się za taką beznadziejną, na pewno kogoś sobie znajdę.
Zdenerwowała mnie
– I będziesz żyła w grzechu?! – podniosłam głos. – Co ty sobie myślisz? Drugi raz ślubu kościelnego już nie weźmiesz, przecież wiesz! Małżeństwo to świętość.
– Pan Bóg wie, jaka mnie spotkała krzywda, wybaczy mi to – mruknęła moja córka.
No dobra, już prawie miałam jej powiedzieć, żeby uważała na słowa, ale wtedy przypomniała mi się ta moja rozmowa z matką z dawnych lat. Aleksandra również liczyła na to, że ją jakoś podtrzymam na duchu, zupełnie jak ja kiedyś, a co jej zaoferowałam?! Fakt, tamta rozmowa wtedy mi pomogła, ale czasy były inne i ludzie też inni. Teraz do mojej córki muszę dotrzeć jakoś inaczej.
Starałam się ją przekonać
– Kochanie, posłuchaj mnie uważnie – oznajmiłam łagodnym tonem. – Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak ciężko ci teraz, chyba nikt inny nie rozumie twojej sytuacji tak dobrze, jak ja. Właśnie dlatego wiem, co mówię. Liczyłam na to i się nie pomyliłam. Daj sobie trochę czasu. Nie podejmuj pochopnych decyzji, których później mogłabyś pożałować. Na rozwód zawsze przyjdzie pora, nie ma potrzeby się z tym spieszyć.
– Ale ja się już nie mam zamiaru zastanawiać.
– Jesteście rodziną, tworzycie związek małżeński i warto o to dbać. Zamiast wszystko przekreślać, spróbujcie znaleźć sposób, żeby to, co się popsuło, znów zaczęło działać. Postępuj tak, abyś później mogła bez wstydu patrzeć innym prosto w oczy i z podniesionym czołem popatrzeć na siebie w lustrze. Kieruj się głosem własnego sumienia. Wiedz, że zawsze znajdziesz u mnie schronienie, bo jesteś moim dzieckiem. Moje drzwi stoją przed tobą otworem. Ale zacznij żyć w taki sposób, byś nie musiała chować głowy w piasek, i byś z czystym sercem kroczyła u boku Boga.
Tamtego wieczora Ola nocowała u nas razem z dziećmi. Rankiem zjawił się jej skruszony Radek. Udali się do pokoju, żeby ze sobą porozmawiać. Nie podsłuchiwałam, zabrałam maluchy na podwórko, bo takie rozmowy to nic dobrego dla dzieciaków. Koniec końców, wrócili razem. Na razie nie zadaję pytań, a Ola milczy. Może tak jak ja liczy na to, że wszystko się ułoży? Oby tylko się nie rozczarowała. Mnie los potraktował łaskawie.
Michalina, 60 lat
Czytaj także: „O romansie męża dowiedziałam się od jego kochanki. Wymalowana lala myślała, że oprócz niego zgarnie też konto w banku”
„Marzyłem o dzieciach, ale moja żona ciągle była przeciwna. Gdy poznałem powód, z żalu niemal pękło mi serce”
„Żona trafiła mi się jak wygrana w totka. Sądziłem, że dba o mnie z miłości, lecz prawda była inna”