„Zwykłe wyjście na zakupy z moim mężem to festiwal żenady. Ma oczy jak z gumy, oblepia spojrzeniem każdą panienkę”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Daisy-Daisy
„Przeglądałam ubranka dla naszego synka, gdy moją uwagę przykuła kolejna laska w guście mojego faceta. Nie była przesadnie wysoka, ale za to miała świetną figurę. Obcisła mini spódniczka opinająca pupę nie pozostawiała wiele wyobraźni”.
/ 12.08.2024 13:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, Daisy-Daisy

Mężczyźni to wzrokowcy i ładna dziewczyna od razu przykuwa ich wzrok. Ale niektórzy potrafią się opanować, żeby nikogo nie urazić, a inni mają to gdzieś.

Andrzej od samego początku, jeszcze zanim stanęliśmy na ślubnym kobiercu, nie krył się z tym i gapił się tak ostentacyjnie, jakby chciał wzbudzić moją zazdrość. Można by pomyśleć, że sprawiało mu to jakąś dziwną radość.

Nie przepuści żadnej lasce

– Przecież też możesz sobie popatrzeć na facetów, kto ci broni? – stwierdził, gdy zwróciłam mu uwagę.

– Wiem, że mogę, ale nie wypada mi cię zawstydzać. Co by pomyślał jakiś typek, gdybym się na niego tak namolnie gapiła?

– Że chcesz się z nim przespać, to oczywiste – Andrzej wyszczerzył zęby w durnym uśmiechu.

– To cię śmieszy? Chciałbyś, żebym się tak zachowywała?

– Raczej nie robiłbym z tego wielkiego halo, w przeciwieństwie do ciebie w tej chwili…

– Akurat!

– No to dawaj! – kusił zjadliwie.

– Nie mam zamiaru się aż tak upokarzać.

– Nie obrażam cię tym, że popatrzę na atrakcyjną laskę. Daj spokój i nie rób scen. To normalne, że my, faceci, zerkamy na inne babki. Mamy to we krwi. Gość, który gada, że ma oczy tylko dla swojej kobiety to zwykły kłamczuch albo pantoflarz – ironiczny uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Nie ma nic niewłaściwego w podziwianiu damskiej urody. Przecież ty też mi się podobasz!

Nasze pierwsze sprzeczki wyglądały właśnie tak. Zaczynało się od głupich przepychanek słownych, podczas których Andrzej wszystko lekceważył i twierdził, że nie robi nic złego . Kiedy teraz wracam myślami do tych dyskusji, żałuję, że nie rzuciłam mu po prostu zwykłego „żegnam”.

Czuję się nieatrakcyjna

Ostatnio coraz więcej myślę o tym, jakby to było żyć samej. Dlaczego wciąż z nim jestem? Kiedyś też nie odrywał ode mnie oczu. Dekadę temu byłam niezwykle pociągająca, a przede wszystkim szczupła. Dwie ciąże odcisnęły jednak na mnie swoje piętno i teraz wyglądam kompletnie inaczej. Czy nadal atrakcyjnie?

Ciężko jednoznacznie stwierdzić, gdyż kobieta powinna czuć się piękna i atrakcyjna dzięki swojemu mężowi i jego spojrzeniu. W moim przypadku nie odczuwałam, że Andrzej docenia mój wygląd i kobiecość. Z biegiem lat naszego związku stawałam się dla niego coraz bardziej transparentna.

Zaprzestał okazywania mi czułości, adorowania mnie i inicjowania zbliżeń. Współżyliśmy ze sobą sporadycznie, głównie w momentach, kiedy był pod wpływem alkoholu. Wtedy miał ochotę, ale ja coraz częściej mówiłam „nie”, bo nie czułam, że kieruje nim prawdziwe pożądanie. Raczej promile – muszę to przyznać z zażenowaniem…

Zawstydzenie w sumie stało się nieodłączną częścią mojego związku małżeńskiego. I nie chodzi tylko o to, że Andrzej zaczął się oglądać za innymi kobietami, ale również o mnie samą.

Nic nas nie łączy

Nasze małżeństwo od dwóch lat sprowadza się tylko do codziennej rutyny – robienia zakupów, prania, porządków, chodzenia do pracy, wychowywania dzieci i zajmowania się ich edukacją. Mam wrażenie, jakbyśmy trwali razem jedynie z przyzwyczajenia oraz lęku przed konsekwencjami ewentualnego rozstania. No i dlatego, że brakuje nam funduszy na osobne życie. Trudno byłoby nam się utrzymać w pojedynkę, skoro nawet teraz, kiedy jesteśmy razem, z trudem wiążemy koniec z końcem.

Pewnie znalazłby się ktoś, kto by stwierdził, że wyolbrzymiam sprawę. Że brzmię jak ofiara przemocy domowej i zdrady małżeńskiej, choć mąż ani razu mnie nie uderzył i chyba był mi wierny. Jednak z biegiem lat jego sposób patrzenia na inne kobiety uległ zmianie. Dawniej spoglądał na nie z życzliwością, a ostatnio coraz częściej łapałam go na tym, jak pożerał je wzrokiem. Gapił się na nie nachalnie i zachłannie, a nietrudno było się domyślić, jakie myśli krążą mu po głowie.

Kiedy po raz kolejny zwracałam mu na to uwagę, jego reakcje stawały się coraz bardziej napastliwe. Zdarzało się, że w czasie takiej kłótni roniłam łzy, a wtedy on na moment się uspokajał, przepraszał, ale potem i tak bez opamiętania się gapił. Kiedyś sprawił mi tak ogromny wstyd, że nigdy mu tego nie wybaczę.

Wstydziłam się

Poszliśmy wówczas na zakupy do centrum handlowego. W planach mieliśmy zakup nowych ciuchów dla naszych dzieci. Przyznam też szczerze, że miałam ochotę wybrać dla siebie ładną kieckę. Niestety, mój małżonek dość szybko zdołał zniechęcić mnie do pomysłu mierzenia czegokolwiek, i to niemal od razu, gdy zaczęliśmy włóczyć się po galerii handlowej.

Kiedy szliśmy na zakupy, zauważyłam, że mój mąż gapi się na pewną smukłą dziewczynę, która była młodsza ode mnie. To sprawiło, że straciłam ochotę na prezentowanie mu ciuchów w przymierzalni. Skierowaliśmy się prosto do ogromnego sklepu z artykułami dla dzieci.

Przeglądałam ubranka dla naszego synka, gdy moją uwagę przykuła kolejna laska w guście mojego faceta. Nie była przesadnie wysoka, ale za to miała świetną figurę. Jej duże, podkreślone piersi i obcisła mini spódniczka opinająca pupę nie pozostawiały wiele wyobraźni. Od razu wiedziałam, co się święci.

Stałam z boku i tylko czekałam, aż on ją dostrzeże. Początkowo udawał, że czegoś szuka wśród kurtek wiszących na wieszaku, ale co chwilę spoglądał w jej kierunku. W końcu dał sobie spokój z tym udawaniem i bezczelnie się na nią gapił, a zwłaszcza na jej pośladki.

Doigrał się

Nie zdawał sobie sprawy, że on także jest obserwowany. Niedaleko stał bowiem chłopak tej laski i coraz bardziej się wkurzał. Słowo „chłopak” nie oddawało w pełni postury tego osiłka. Był to prawdziwy byk. Dresiarz z potężnym karczychem i umięśnionymi, wydziaranymi przedramionami.

– Coś ci nie pasi? – stanął przed moim mężem, przewyższając go wzrostem. – Gadaj, na co się tak gapisz? – podszedł bliżej do Andrzeja, a ten się cofnął.

– Nie rozumiem, o co panu chodzi?

– Nie udawaj głupka! Dobrze wiesz, o czym mówię!

– Daj mi spokój, człowieku… – odparł mąż, ale tamten nie zamierzał dać za wygraną.

Zrobił kolejny krok w przód i nachylił się nad Andrzejem.

– Nie waż się dyktować mi, co mam robić. Sądzisz, że ujdzie ci na sucho takie obślinianie się do nie swojej kobiety? No dawaj, powiedz, skoro taki z ciebie kozak!

– Zostaw mnie w spokoju, koleś! – Andrzej miał zamiar się odwrócić i pójść w swoją stronę, ale ten typ chwycił go za fraki i silnie szarpnął w swoim kierunku.

– Gadaj! Gadaj!

Nagle pojawiła się tamta dziewczyna i próbowała odciągnąć swojego obrońcę. Ochroniarze też zauważyli, co się dzieje. Jeden z facetów ochraniających sklep ruszył ku nim, a ja nadal stałam jak wryta.

Udawał niewinnego

Byłam świadoma, że mam obowiązek stanąć w obronie mojego małżonka i załagodzić całe zajście, jednak wcale nie miałam na to ochoty… Z pewnym zakłopotaniem, ale jednocześnie satysfakcją obserwowałam, jak ten umięśniony facet udziela Andrzejowi lekcji dobrych manier. Zapewne w ogóle bym się do męża nie przyznała, gdyby nie moje pociechy, które dały o sobie znać.

Przestraszyły się całej sytuacji i zaczęły szlochać, dlatego podeszłam do nich, aby je uspokoić. Nawet napakowany facet w końcu zauważył maluchy i dał sobie spokój z dalszą awanturą. Jeszcze raz popchnął Andrzeja, aż ten wylądował na wieszakach z ciuchami.

– Niczego się nie wstydzisz, zboczeńcu? – burknął wkurzony i sobie poszedł.

Andrzej obdarzył go nienawistnym spojrzeniem, lecz szybko odwrócił wzrok i objął syna. Uspokajał chłopca, zapewniając, że wszystko jest w porządku, bo maluch był bardzo zdenerwowany. Doszłam do wniosku, że musimy opuścić to miejsce, że nie powinniśmy ani minuty dłużej zostawać w tym centrum handlowym. Chwyciłam dłoń córeczki i skierowałam się w stronę miejsca, gdzie zaparkowaliśmy samochód.

Wsadziliśmy nasze pociechy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu, nigdzie się po drodze nie zatrzymując. Mój mąż przez całą podróż usiłował wytłumaczyć naszym pociechom całe to zdarzenie, plącząc się trochę i mówiąc dość chaotycznie. Próbował im wytłumaczyć powody, dla których ten facet był taki wściekły i chciał go skrzywdzić. Kiedy słyszałam, jak opowiada dzieciom o świrach, którzy bez powodu zaczepiają innych ludzi, robiło mi się niedobrze.

Nie zmienił się

Kiedy usłyszałam to, co powiedział i zobaczyłam wyraz jego twarzy, te wszystkie nieporadne próby oszukiwania mnie… Zdrowy rozsądek sugerowałby, że taka sytuacja powinna doprowadzić do kłótni między nami, do szczerej rozmowy i wyjaśnienia sobie wszystkiego. Nic z tych rzeczy jednak nie miało miejsca. Choć od tamtego zdarzenia upłynęło już sporo czasu, ani ja, ani on nie palimy się do tego, by poruszyć ten temat i przedyskutować go wspólnie.

Andrzej teraz zerka na kobiety bardziej dyskretnie, ale to wcale nie oznacza, że nagle się poprawił – po prostu się boi. Przez tę jego bojaźliwą jurność, mój facet coraz bardziej mnie odrzuca. Zaczynam wątpić, czy w ogóle mam jeszcze jakieś uczucia do tego gościa…

Wydaje mi się, że głównie odczuwam zażenowanie z jego powodu. Trudno mi dokładnie określić, na ile nasza relacja opiera się na uczuciu, a na ile na przyzwyczajeniu i płonnej wierze w poprawę sytuacji. Wciąż tworzymy parę, ale chyba po prostu strach nas paraliżuje przed postawieniem kreski na naszej przeszłości, podziałem dobytku i skrzywdzeniem naszych pociech…

Ula, 43 lata

Czytaj także:
„Na weselu brata to ja przeżywałem noc poślubną. Bratowa pokazała mi, jak smakuje zakazany owoc”
„Zazdrosny kumpel rozpowiadał plotki o mojej rodzinie. Chciał zniszczyć nasz ślub i moje szczęście”
„Dla rodziców byłam jak darmowa opieka pielęgniarska na pełny etat. Okazało się, że wszystko sprytnie sobie zaplanowali”

Redakcja poleca

REKLAMA