„Żona skutecznie wytresowała mnie na mięczaka. Gdy domowy obiadek zamieniła na przekąskę z biura, przejrzałem na oczy”

poważny mężczyzna fot. Getty Images, 10'000 Hours
„Z klatki schodowej dobiegł potężny łomot. Instynktownie naciągnąłem koc aż po czubek głowy. Za drzwiami było słychać szamotaninę – ktoś mocował się z zamkiem. Do naszego mieszkania? Delikatnie wysunąłem nos spod koca, starając się zlokalizować źródło tego zamieszania”.
/ 06.01.2025 08:30
poważny mężczyzna fot. Getty Images, 10'000 Hours

Była szefową naszego domu, podczas gdy ja starałem się ogarnąć wszystkie codzienne sprawy. Nie udaję twardziela – lubię zajmować się kuchnią i porządkami. Paulina zwykle dawała mi znać, czego potrzebuje.

Nie widzę z tym żadnego problemu

– Andrzej, wiesz co, następnego dnia wrócę później niż zwykle i będę padnięta, bo zamykamy okres rozliczeniowy. Wymyśl coś dobrego na kolację, dobra? Strasznie mi się marzy ta twoja sałatka z buraków, z soczewicą i rukolą. Może do tego polędwiczkę zrobisz? Postaraj się, żeby było naprawdę smacznie. I nie zapomnij kupić porządnego wina – co powiesz na Brunello? Ogarniesz to wszystko do siódmej?

– Pewnie, że ogarnę, czemu miałbym nie dać rady!

Niby pyta mnie o zdanie, wrzucając gdzieniegdzie znaki zapytania, ale od razu sam decyduje – jakie zadania, w jakiej kolejności i do którego terminu mają być wykonane. Masz chęć na kawałek polędwicy z buraczkami i kieliszek Brunello? Żaden problem, wszystko przyrządzę. Po prostu kocham stać przy garach i naprawdę świetnie sobie z tym radzę. W kuchni moja głowa może się wyciszyć. Zero nerwów i kombinowania. Robię dokładnie to, co trzeba. Tak było jeszcze niedawno temu. Teraz coraz mniej czasu na to poświęca. Kompletnie nie wiem dlaczego – może praca ją tak wykańcza?

Moja partnerka zajmuje wysokie stanowisko w dużej firmie. Dba o wizerunek, musi tryskać energią i zawsze wyglądać profesjonalnie. Różnica wieku między nami to szesnaście lat – ja już od roku cieszę się emeryturą.

– Co powiesz na to, żebym ugotował coś dobrego na jutrzejszy wieczór? W końcu sobota.

Rób, co uważasz. Trudno mi przewidzieć, o której będę w domu, więc nie przejmuj się tym za bardzo.

– Słuchaj, a gdybym tak wpadł do Krzyśka? Marcin też ma być. Może byśmy w coś pograli? – proponuję ostrożnie, bo wiem, że moi koledzy nie przypadli jej do gustu.

Kompletnie ich nie rozumie. W jej oczach to banda leni i dziwaków, którzy o siebie nie dbają. Nawet nie musi tego głośno komentować – widzę to w jej wzroku za każdym razem, gdy mijamy kogoś z nich.

– Świetny pomysł, możesz iść bez problemu – słyszę jej głos. To dziwne, bo zwykle musiałem się napracować, żeby dostać jej zgodę. Zawsze było błaganie i obiecywanie, że nie będę się upijał z kumplami do nieprzytomności.

Obiecywałem zachować zimną krew. Żeby udowodnić, że nie rzucam słów na wiatr, zabierałem się za bezcelowe zajęcia, jak przecieranie mebli w salonie czy inne podobne bzdury. Chciałem tym pokazać, że nawet największy entuzjazm nie wyprowadzi mnie z równowagi. I nagle słyszę „Świetny pomysł". To ciekawe. Może odpuściła sobie misję zrobienia ze mnie kulturalnego gościa, albo po prostu nie ma dziś najlepszego humoru.

– Ej, Krzysiek, wpadnę do ciebie za moment!

– Czyli Paulina w końcu cię wypuściła? – nie mógł sobie odmówić złośliwego żartu.

– A jak myślisz?

– Tylko pamiętaj, żeby równiutko złożyć swój fartuszek.

Weź przestań się wymądrzać. Szykuj zimne piwko i karty, bo niedługo się pojawię.

Koledzy śmiali się ze mnie 

Obaj kumple nie mogli powstrzymać śmiechu, widząc, jak kompletnie inaczej wyglądało ich życie. Z jednej strony Marcin, który non stop zachwalał swój super związek, a z drugiej Krzychu – zadowolony singiel. Zimne piwko stało już na stole. Do tego Krzysiek wykombinował szybki obiad – spaghetti z rybą w konserwie. Gotowanie nigdy nie było jego mocną stroną, więc nawet się nie starał, żeby danie jakoś wyglądało.

– Co powiesz na małą grę w pokera?

– Pewnie, czemu nie.

W sumie zawsze gramy w zwykłego pokera, ale stawki mamy minimalne, więc określenie „partyjka” idealnie oddaje charakter naszych rozgrywek.

– Daj mi dwie karty.

– A dla mnie cztery poproszę.

– Oho, widzę, że szalejesz z wymianą, nie żałujesz sobie.

– Na szczęście, kolego.

Na ogół to właśnie Krzysiek wychodził zwycięsko z naszych rozgrywek. Szczęście chyba najbardziej sprzyja tym, którzy podchodzą do wszystkiego na luzie. Ten gość grał w karty jak prawdziwy artysta – totalnie wyluzowany, czasem stawiał na ślepo, by za chwilę odpuścić. No i jak już na stole leżała spora kasa, zawsze jakoś udawało mu się ją zgarnąć. Typowy Krzysiek.

– Hej, mam pewną propozycję. Dziś leci ta gala MMA. Co wy na to, żeby pooglądać razem walki przez całą noc?

– Niestety odpada, muszę być w domu. Paulina się wkurzy, jak nie wrócę...

– Ale z ciebie mięczak!

– Oj Andrzej, jesteś pod pantoflem.

– To nie ma nic wspólnego z tym, że jestem pod pantoflem...

– ...choć właśnie taki jesteś.

– Tak, zgadza się. Ale tu chodzi tylko o podstawową kulturę. Nie chcę, żeby Paulina się denerwowała. Co w tym takiego śmiesznego?

– Absolutnie nic!

– No przecież nic!

– Dobra, koniec tych dowcipów. Marcin, przestań się śmiać, bo spaghetti frunie po całej kuchni. Skocz lepiej po wino z lodówki. A ty się nie przejmuj, tylko jak facet weź telefon i powiedz Paulince, że zostajesz na noc, bo będziemy oglądać pojedynki do rana – odezwał się Krzysztof.

– No słabo tak telefonować wieczorem i robić zamieszanie z planami...

– Andrzej! Zobacz, która jest godzina, ledwo dwudziesta czterdzieści. To jeszcze wcześnie. Zadzwoń do niej, na bank nie śpi.

– Jakoś mi się nie chce.

– Masz, łyknij sobie kielicha i do roboty. Dorosły chłop, a trzeba cię prowadzić za rękę. Najpierw się napij, nabierz głęboko powietrza i dzwoń.

Musiałem pytać ją o pozwolenie

– Masz pomysł, co powiedzieć?

– O tym meczu?

– Stary, przecież to gala MMA!

Wypiłem wszystko na raz i sięgnąłem po telefon.

Raczej się nie zgodzi.

– No dzwoń już!!!

– Hej Paulinka, nie śpisz?

– Jakbym spała, to telefon by dzwonił bez odzewu.

– Wiesz co, siedzę z kumplami i wymyślili, że skoro dzisiaj jest ta duża walka w nocy, to może byśmy...

– Mam się spodziewać, że wrócisz do domu nad ranem?

– No właśnie tak.

– Dobrze, nie ma problemu. Tylko nie przesadź z alkoholem, ok?

– Czyli mogę zostać na noc u Krzyśka?

Paulina zerwała połączenie, nie doczekałem się odpowiedzi.

– Udało się, mamy zgodę! – zawołałem podekscytowany.

Widzisz, idzie ku lepszemu. Niedługo będziesz z nami jeździł na wczasy.

– A może nawet na koncert Neila Younga, co sądzisz?

– Albo wyskoczymy razem pobalować! No panowie, wypijmy za to!

– Właśnie tak, za nasze zdrowie i łaskawość losu!

Choć nasze drogi są zupełnie różne, to kiedy się spotykamy, zawsze panuje luz i wesoła atmosfera. Gdy Krzysiek układał karty do pokera, ja z Marcinem nosiliśmy kieliszki, trunki i popielniczki do pokoju.

– Zastanawia mnie, dlaczego Paulina tak łatwo się zgodziła... Andrzej, nie sądzisz, że coś tu nie gra? – zaczął filozofować Krzysztof.

– A co, jeśli przestałeś być dla niej tym jedynym? – dorzucił Marcin. – Może znalazła sobie kogoś na boku?

– No co ty, wszystkie baby tak robią!

Coś było na rzeczy

Chłopaki znowu zaczęli się podśmiewać. Krzysiek sięgnął po pilota i włączył TV. Na ekranie pojawiły się kłęby dymu, z których wyłonił się wytatuowany osiłek. W rytm paskudnej hip-hopowej muzyki szedł do ringu, a dookoła niego paradowały półnagie modelki.

– Właśnie na takich gości lecą wszystkie dziewczyny.

– Co ty opowiadasz? Przestań gadać bzdury – nie zgodziłem się.

– Człowieku, kompletnie nie rozumiesz o co chodzi. Kobiety kręci taka pierwotna siła, spójrz tylko, jaki z niego kawał chłopa. Zobacz te bicepsy.

– Wy nie wiecie, jaka jest Paulina...

– ...zawsze omijała takich szerokim łukiem. Nasza Paulinka woli wzdychać do tego delikatnego mistrza patelni – rechotał Marcin.

– Do tego chuderlawego patyka – wtrącił się Krzysiek.

– Zewnętrzna prezentacja wcale jej nie interesuje! Paulinę najbardziej urzeka jego spokój i delikatność.

– I to jak Andrzej zawsze się podporządkowuje.

– Plus oczywiście te jego mądre przemyślenia.

Podkręcali się nawzajem, podczas gdy w klatce dwa olbrzymy obijały sobie mordy i waliły w nogi. Z każdą nową rundą wychylaliśmy następnego drinka.

– Zmywam się – jęknąłem, podnosząc się ciężko z kanapy – zamówcie mi taksówkę.

– Daj spokój, zaraz będzie główna walka wieczoru!

– Nie mogę zostać. Zawsze mam jakiś dziwny stres, gdy mam spać poza swoim mieszkaniem. Potrzebuję własnego łóżka. Słabo się trzymam.

Chyba do domu dotarłem taksówką. Normalnie nie piję tak dużo. Pamiętam tylko jak szukałem kluczy po wszystkich kieszeniach, zanim wreszcie udało mi się otworzyć drzwi. Usiadłem na podłodze, żeby ściągnąć buty. Potem poszedłem do kuchni po szklankę wody. Trochę narozrabiałem, ale całe szczęście Paulina się nie obudziła. Żeby jej nie przeszkadzać w nocy, postanowiłem się przespać na kanapie w salonie. Przez moment myślałem o umyciu zębów, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu.

Tego się nie spodziewałem

W pewnym momencie z korytarza dobiegł potężny łomot. Instynktownie schowałem się pod kołdrę. Za drzwiami ktoś mocował się z zamkiem. Może to do nas? Z lekkim niepokojem wysunąłem głowę spod przykrycia, by sprawdzić, co wywołuje ten cały rozgardiasz.

– Na sto procent wiesz, że się nie pojawi? – usłyszałem pytający głos.

– Spokojnie, nie ma się czym martwić. Od kiedy urwał się z uwięzi, wcześniej niż w południe raczej nie wróci – padła odpowiedź drugiej osoby.

Uniosłem wzrok i natychmiast tego pożałowałem. Oślepiający blask uderzył mnie prosto w oczy. Musiałem na moment całkiem je zamknąć, a potem powoli zacząłem rozchylać powieki. Koleś wyróżniał się nietypową fryzurą – boki miał wygolone na zero, a na środku sterczał mu coś w rodzaju czuba. Na karku nosił wielki tatuaż z podobizną tygrysa. Gość prezentował się naprawdę imponująco, był bardzo masywnie zbudowany.

– Lecę już... – powiedział szybko i zniknął w korytarzu.

– Paula...

– No to może wypijemy po kieliszku wina? – zaproponowała w swoim charakterystycznym stylu.

Zrobiło mi się znacznie gorzej. I nie miało to nic wspólnego z tym, ile zdążyłem już wypić.

Andrzej, 65 lat

Czytaj także:
„Teściowa odebrała mi męża, lecz nie pozwolę, by mieszała wnukom w głowach. Mogą raz na zawsze pożegnać się z babcią”
„Moja synowa to zakała rodziny i wstyd we wsi. Myśli, że pochodzenie ukryje za ładną buzią i niewyparzonym językiem”
„Mój facet opowiada kumplom, że żyje w wolnym związku. A ja po cichu marzę, że wreszcie dostanę upragniony pierścionek”

 




 

Redakcja poleca

REKLAMA