„Żona się wścieka, gdy patrzę na młode dziewczyny. U niej grawitacja zrobiła już swoje, więc nie wiem, czemu się dziwi”

pewny siebie mężczyzna fot. Getty Images, Robin Skjoldborg
„Popatrzeć to nie grzech. Gdy widzę na ulicy ładną młódkę, zawsze obrócę głowę. Niby co w tym złego? To normalny męski odruch, zwłaszcza że w domu nie mam widoków, którymi mógłbym nacieszyć oczy. Moja żona widzi to jednak inaczej”.
/ 10.06.2024 21:15
pewny siebie mężczyzna fot. Getty Images, Robin Skjoldborg

Od naszego ślubu minęły 32 lata. Kiedyś Krystyna była prawdziwą pięknością, do której każdy się zalecał. Miałem niebywałe szczęście, że z pokaźnego grona adoratorów wybrała właśnie mnie.

Żona była piękną kobietą

Koledzy na głos składali mi gratulacje, a w duchu zazdrościli takiej żony. Widziałem to wyraźnie. Facet może przybrać twarz pokerzysty, ale zazdrości i tak nie ukryje. To uczucie malowało się w ich oczach, a mnie rozpierała duma. Słowo daję, miałem powody, by puszyć się jak paw.

Zachwycały mnie jej nogi, które zdawały się sięgać aż po samą szyję. Uwielbiałem jej wydatne biodra i biust, którym mogłaby obdarzyć jeszcze ze dwie kobiety. No i te oczy! Piękne orzechowe oczy, wielkie jak spodki. Tak, moja Krystyna była babką, obok której nie dało się przejść obojętnie. Uwielbiałem studiować każdy centymetr jej ciała. Sprawiało mi to autentyczną rozkosz.

Czas zrobił swoje

Lata mijały, a czas coraz bardziej odbijał się na urodzie Krystyny. Niestety, uroda nie jest dawana na zawsze. Doczekaliśmy się trójki dzieci, co nie mogło nie odbić się na figurze mojej żony. Jej pięknie zaokrąglone biodra zrobiły się aż nadto wydatne, a piersi, którymi zachwycałem się, gdy oboje byliśmy młodzi, zaczęły tracić swoją naturalną jędrność. Zresztą, to samo stało się z jej niegdyś cudownymi pośladkami.

To nie tak, że nagle Krystyna przestała mi się podobać, nic z tych rzeczy. Gdy mężczyzna kocha kobietę, jego wybranka na zawsze pozostanie dla niego boginią. Nawet teraz, gdy przestała być niewidzialna dla bezwzględnej grawitacji. Żona nadal mnie pociąga, a w naszej sypialni wszystko gra. Muszę być jednak całkowicie szczery, że to już nie jest co kiedyś.

Kocham żonę, ale lubię patrzeć na inne

Wiem, że gdybym stwierdził to w żeńskim gronie, naraziłbym się każdej kobiecie. Ale niestety, takie są fakty. Faceci są wzrokowcami i nic na to nie poradzimy. Takimi ukształtowała nas natura. Na pewne fizyczne cechy przedstawicielek płci pięknej zwracamy szczególną uwagę. Niewieścia uroda budzi w nas pierwotne instynkty, którym nie możemy się przeciwstawić. Mówiąc wprost, gdy widzimy zgrabne nogi, wodzimy za nimi wzrokiem, niczym drapieżnik obserwujący swoją zdobycz. To nieodłączna część naszej męskiej natury.

Skłamałbym , gdybym stwierdził, że patrzenie na młode dziewczyny nie sprawia mi przyjemności. Jednak czy to oznacza, że nie kocham już żony? Czy patrząc na zgrabną młódkę, myślę o zdradzie? Oczywiście, że nie! Patrzeć to jedno, a mieć niecne zamiary to coś zupełnie innego. Nie należy mylić jednego z drugim. Tylko jak wytłumaczyć to żonie?

Była zazdrosna

– Może chciałbyś umówić się z tą smarkulą? – zapytała wściekłym głosem, gdy robiliśmy zakupy w markecie.

– Hm? Z jaką smarkulą? – odpowiedziałem pytaniem, wyrwany z zadumy nad walorami ładnej blondynki.

– Nie rżnij głupa. Od dobrych pięciu minut nie możesz oderwać oczu od jej nóg. A gdy schyliła się po tuńczyka, te twoje ciekawskie gały prawie wyskoczyły ci z orbit.

– Krystyno, czyżbyś była zazdrosna? – spróbowałem obrócić tę krępującą sytuację w żart.

– Wcale nie. Po prostu wstyd mi za ciebie.

– Może raz albo dwa rzuciłem okiem. Wielka mi rzecz.

– A żebyś wiedział, że wielka. Nie jest mi miło, gdy w mojej obecności rozbierasz wzrokiem młode dziewczyny.

Do końca zakupów nie odezwała się do mnie nawet jednym słowem, a w domu zachowywała się jak nie ona. Chodziła nadąsana, a gdy próbowałem odezwać się do niej, gasiła mnie jednym burknięciem. Trwało to dwa dni, ale w końcu jej przeszło. I znów było jak dawniej.

Po tym małym wybuchu zazdrości postanowiłem sobie, że będę uważał. Rozumiałem, że Krysia nie czuje się komfortowo, gdy gapię się na zgrabne dziewczyny, więc postanowiłem tego nie robić, przynajmniej w jej obecności. Z trudem bo z trudem, ale jakoś się powstrzymywałem. Aż przyszła wiosna.

Najadłem się wstydu

Na zewnątrz zrobiło się ciepło, a dziewczyny zaczęły zrzucać z siebie zimowe ubrania. Obszerne płaszcze zamieniły na obcisłe bluzki, długie spodnie na spódniczki, a kozaki na szpilki, które podkreślały ich smukłe nogi. Który mężczyzna mógłby oprzeć się takim widokom? Na pewno nie ja.

Było ciepłe sobotnie popołudnie. Krystyna zaproponowała wyjście na lody. Na ten sam pomysł wpadło więcej osób, bo kolejka zdawała się nie mieć końca. Pech chciał, że w większości składała się z młodych dziewcząt, a każda była zgrabna i powabna. Błądziłem oczami od jednej do drugiej. To było silniejsze ode mnie. Czułem się, jakbym był w jakimś hipnotycznym transie. Aż do momentu, gdy do rzeczywistości przywołał mnie głos żony.

– Nie krępuj się. Podejdź i poproś którąś o numer, skoro tak ci się podobają. Mną nie musisz się przejmować! – krzyknęła.

– Krysiu, przecież ja nie...

– No jasne! Ty nic nie zrobiłeś. Jak zawsze. Chcesz więc powiedzieć, że mi odbiło, czy tak?

– Co? Nie! Przecież...

Zachowujesz się jak stary zbereźnik, któremu tylko jedno w głowie. Może zapytasz tych dziewcząt, czy podoba im się, że taki dziad patrzy na nie jak pies na sztukę mięsa.

– Nie rób scen! – syknąłem.

– Jesteś bezczelny! – oburzyła się. – Sam nie masz za grosz przyzwoitości, a to niby ja robię sceny.

Odwróciła się na pięcie, a ja stałem jak skamieniały. Wszyscy patrzyli się na mnie i podśmiechiwali się pod nosem. Niektórzy coś szeptali do siebie. Przysięgam, nigdy w życiu nie było mi tak wstyd, jak wtedy. Straciłem ochotę na słodkości. Spuściłem głowę jak skarcony szczeniak i poszedłem w stronę domu.

W domu nastały ciche dni

Gdy wróciłem, Krystyny nie było. Zadzwoniłem na jej komórkę, ale odpowiedziała mi poczta głosowa. Martwiłem się i to nie na żarty. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wściekłej. Dopiero późnym wieczorem usłyszałem zgrzyt klucza w zamku i poczułem ulgę. Zapytałem, gdzie była tak długo, ale nie odpowiedziała mi. Kompletnie mnie zignorowała, jakbym był niewidzialny.

Nasze ciche dni trwają już drugi tydzień, a ja zupełnie nie wiem, jak mam ją udobruchać. Próbowałem kwiatów i czekoladek. Nawet nie zliczę, ile razy ją przepraszałem. Wszystko na nic. Eksmitowała mnie z sypialni na kanapę i nie odzywa się do mnie. A ja przecież tylko spojrzałem na zgrabne nogi.

Janusz, 58 lat

Czytaj także: „Kochanka męża zażądała od niego rozwodu kościelnego. Drań mnie upokorzył, by dostać ten papierek” „Miałam ochotę i wynajęłam faceta na jedną noc. Córka się za mnie modli, bo tak grzeszę na starość” „Wstydzę się, że mamy mizerne pensje, a dzieci jedzą najtańsze parówki. Nie tak miało wyglądać moje życie”

Redakcja poleca

REKLAMA