„Żona flirtowała na imprezach, obściskując się z obcymi facetami. W końcu nie wytrzymałem”

kłótnia małżeńska fot. Adobe Stock
„Ten gość ewidentnie przekroczył granicę. Nie było innego wyjścia, jak pokazać mu kto tu rządzi, żeby wreszcie okazywał respekt facetom i ich małżonkom”.
/ 12.10.2024 19:00
kłótnia małżeńska fot. Adobe Stock

Facet, który będzie umiał zrozumieć kobiety, dostanie nagrodę w wysokości miliona dolarów. Dla mnie to czarna magia. Raz przywaliłem koledze w pysk i żonka robiła mi z tego powodu wyrzuty. Kiedy za drugim razem odpuściłem, to i tak mi się oberwało.

Preferuję kameralne spotkania 

Muszę przyznać, że moja druga połówka, Wiktoria, wprost przepada za głośnymi zabawami. Kiedy stanęliśmy przed ołtarzem blisko trzy lata temu, od razu zdawałem sobie sprawę, że kolejne jej urodziny będę musiał spędzić właśnie na takim przyjęciu.

Nie do końca mi to odpowiadało, bo zdecydowanie bardziej preferuję kameralne spotkania w niewielkim towarzystwie przyjaciół, a najlepiej gdzieś w chatce w górach, przy trzaskającym ogniu i rozgrzewającej herbatce po góralsku. Ale wiadomo, jak się kocha, to się poświęca dla swojej wybranki.

Bez mrugnięcia okiem wydałem grubo ponad tysiąc pięćset złotych na bilety dla dwóch osób, ubrałem się w elegancki garnitur i wyjściowe buty, no i ruszyliśmy na jej wymarzoną zabawę. Wszystko było tak, jak przypuszczałem. Knajpa cała na wypasie, serpentyny, wszędzie balony, lustra i żyrandole, a stoły wprost uginały się od wymyślnych potraw. Ten cały przepych przyprawił mnie o mdłości.

Wiki natomiast była wniebowzięta. Usiadła na moment przy stoliku, przekąsiła coś nieśpiesznie i zaczęła mnie namawiać do tańca.

– Daj spokój, chodźmy potańczyć, muzyka jest świetna – próbowała mnie przekonać.

– Wykluczone. Dobrze wiesz, że nie przepadam za tańcem i kiepsko mi to wychodzi – uciąłem dyskusję.

– Oj daj spokój, nie rób z siebie błazna… – nie dawała za wygraną.

– Daruj sobie te prośby, to bez sensu. Prosiłaś o ten bal, no to proszę bardzo, jesteśmy na nim. Tylko nie każ mi się wygłupiać i ośmieszać przed wszystkimi tańcem i innymi akrobacjami na parkiecie.

– Serio?! No dobra, droga wolna, siedź sobie przy stoliku całą imprezę, jak ci się podoba. Ja w każdym razie nie po to przyszłam! Z góry ci mówię, że jak tylko ktoś mnie zaprosi, lecę tańczyć, jasne? – odparła zdenerwowana.

– Spoko, rób co uważasz. Nie ma sprawy – machnąłem ręką od niechcenia.

Pojawił się pierwszy śmiałek

Szczerze mówiąc, nie miałem w planach ani jej czegokolwiek bronić, ani tym bardziej stawać na drodze. No dobra, powiem więcej – zależało mi, żeby jakiś gość wyciągnął ją na parkiet. Po pierwsze, nie musiałbym się wtedy gapić na jej nadąsaną i rozczarowaną buźkę, a po drugie, w końcu miałbym okazję wrzucić na ruszt coś konkretniejszego.

Kilka chwil minęło, gdy pojawił się pierwszy śmiałek. Nic w tym dziwnego, bo muszę przyznać, że moja ukochana prezentowała się olśniewająco i dodatkowo całkiem nieźle tańczyła. Ogromne błękitne oczy, włosy w kolorze jasnego blondu opadające kaskadą na ramiona i figura z krągłościami w idealnych miejscach. Niejeden mężczyzna na jej widok dostawał ślinotoku i puszczał wodze fantazji.

Ten osobnik jednak okazał się niezwykle uprzejmy. Zatańczył z Wiktorią jeden taniec, po czym jak na dżentelmena przystało, odprowadził ją elegancko do naszego stolika.

Potem był drugi i trzeci, oni również zachowali się jak dżentelmeni. Ten czwarty gość nie przypadł mi do gustu już na pierwszy rzut oka. Taki zadbany, wypacykowany facet, typowy metroseksualista. Miał na sobie buty od Gucciego, a fryzurę ułożoną zgodnie z najświeższymi trendami.

Gdy podszedł do Wiktorii, uśmiechnął się, prezentując śnieżnobiałe zęby niczym z reklamy. Ukłonił się przed nią niemal do ziemi, zupełnie jakby witał członkinię rodziny królewskiej. Dwóch pozostałych zrobiło to samo co pierwszy, ale ten ostatni zdecydowanie się wyróżniał.

– Właśnie tak postępuje facet z krwi i kości... – mruknęła pod nosem, podnosząc się z krzesła.

Moja żona była zachwycona

Nie przypadło mi to do gustu. Obiecałem sobie, że będę go obserwował. Początkowo nic nie wzbudzało podejrzeń. Chłopak tańczył z Wiktorią na parkiecie i nic poza tym. Jednak skończył się już pierwszy utwór, zaraz po nim kolejny, a moja małżonka wciąż nie zasiadła z powrotem przy stoliku. Jej partner ewidentnie pragnął zatrzymać ją przy sobie. Co więcej, pozwalał sobie na coraz odważniejsze gesty.

Przestał zachowywać dystans i zaczął ją obejmować coraz ciaśniej. Co więcej, spoglądał jej czule prosto w oczy i szeptał coś do ucha. Ona chichotała, trzepotała włosami i robiła urocze miny. Tak mnie to zdenerwowało, że wypiłem aż cztery kieliszki jeden po drugim, żeby się uspokoić. Nie wypadało wszczynać awantury na tak wytwornym przyjęciu.

Kiedy zobaczyłem, że facet kładzie swoje łapska na ponętnych pośladkach mojej małżonki, poczułem jak krew zaczyna się we mnie gotować. Zerwałem się na równe nogi, ruszyłem w stronę parkietu, złapałem gościa za koszulę i pociągnąłem na bok.

– Trzymaj te obleśne łapy z daleka od mojej kobiety, bo pożałujesz! – wycedziłem przez zęby.

Oczywiście, gdyby tak po prostu sobie poszedł i kulturalnie powiedział „przepraszam”, to pewnie cała sytuacja by się rozeszła po kościach. Ale nie, on musiał...

– Wiesz co, stary? Idź lepiej usiądź, łyknij se kielicha i zaakceptuj fakt, że ta laska woli moje towarzystwo od twojego. Tę nockę spędzi ze mną, nie z tobą – rzucił z wrednym uśmieszkiem.

Momentalnie zbladłem jak ściana

– Taki jesteś pewny swego? – warknąłem, zaciskając zęby ze złości.

Następnie rozmachnąłem się porządnie i z pełnym impetem trafiłem gościowi prościutko w środek jego wyszczerzonej buzi. Gość się zachybotał, a ja nie zdążyłem dołożyć mu drugi raz, bo jak długi gruchnął plackiem na ziemię. Raczej nie muszę opowiadać, jaki był finał całej tej historii...

Do naszego stolika podszedł szef knajpy, a wraz z nim paru bramkarzy. Grzecznie, acz dosadnie oznajmił, że daruje nam awanturę, pod warunkiem że w tej chwili się zabiorę. I żebym jeszcze zabrał małżonkę po drodze. Mnie to lotto, ale Wiktorię normalnie szlag trafił.

Była wściekła jak osa, że przez moją akcję popsułem jej imprezkę. Przez całą drogę do domu wyzywała mnie, że jestem burak i cham. Zarzucała mi wszystko, co najgorsze.

– Nadal nie wierzę w to, co odwaliłeś. Co ci odbiło? – darła się na mnie.

– Serio jeszcze się pytasz? No sorki, ale ten typ za bardzo się panoszył. Musiałem coś zrobić, żeby wiedział, że do czyichś żon to z szacunkiem – odpowiedziałem.

– Coś ci odwaliło? Chyba ten alkohol, co w siebie wlałeś, totalnie ci mózg spalił. Nic takiego się przecież nie stało. Po prostu tańczyliśmy – jej wzrok aż kipiał jadem.

Pięści same mi się zaciskały

Po jakimś czasie dotarliśmy do domu, a moja żona przeniosła pościel do drugiego pokoju. Przez ponad cztery tygodnie nie pozwalała mi spać w naszej sypialni. W końcu jakoś ją przekonałem, ale musiałem dać słowo, że już nigdy więcej nie odstawię takiego przedstawienia.

Myślałem, że po ostatniej awanturze moja małżonka nie będzie chciała iść na huczną imprezę kolejnym razem, ale myliłem się. Ponownie kupiłem bilety do eleganckiej knajpy, ubrałem się w garnitur, wypastowałem buty i ruszyliśmy.

– Tylko błagam cię, zachowuj się normalnie, a nie jak burak i cham. Żadnej zazdrości, żadnych bijatyk. Jak znowu sprawisz, że ludzie będą na mnie krzywo patrzeć, to między nami koniec! – powiedziała ostrzegawczo.

Dałem słowo, że zachowam się jak potulna owieczka. Impreza odbywała się niemalże identycznie. Tradycyjnie już stroniłem od parkietu, okupując stolik, podczas gdy Wiki szalała w tańcu, zmieniając partnerów jak rękawiczki. Panowie prowadzili się jednak przyzwoicie, więc nie widziałem powodów do obaw.

W pewnej chwili do tańca porwał ją jednak wyjątkowo zuchwały typ. Wpatrywał się swoimi oczami w jej dekolt, mierzwił włosy, tulił ją do siebie, aż w końcu zaczął dotykać. Pięści same mi się zaciskały z wściekłości, zęby zgrzytały, ale tkwiłem jak skamieniały na miejscu. I nie drgnąłem nawet na milimetr do samego końca utworu, choć zdawał się ciągnąć w nieskończoność.

Trzymałem język za zębami

– Proszę, spójrz tylko, jak wspaniale się spisałem. Ten koleś kleił się do ciebie, a ja nawet nie zareagowałem – powiedziałem, gdy małżonka z powrotem usiadła przy stoliku.

– I zapewne spodziewasz się komplementów i pochwał? – jej czoło pokryło się zmarszczkami.

– No jasne! Chyba sobie zasłużyłem – podsunąłem policzek, oczekując buziaka.

– Masz pojęcie, na co sobie zasłużyłeś? No to masz! – wykrzyknęła i uderzyła mnie otwartą ręką po twarzy.

Chwyciłem się za policzek.

– O co ci chodzi? Dlaczego? – wymamrotałem zdziwiony.

– Bo nie wziąłeś mnie w obronę, kiedy ten palant mnie obmacywał! Jakim prawem pozwoliłeś mu na takie chamskie zachowanie wobec mnie? Czy już zupełnie przestałam się dla ciebie liczyć? – było oczywiste, że zaraz się rozpłacze.

– Kurczę, a co ja miałem niby zrobić? Jeszcze niedawno mówiłaś, że jak znów cię skompromituję, to ze mną skończysz. Byłem wkurzony jak diabli, ale trzymałem język za zębami. Sądziłem, że ci to pasuje!

– Sądziłeś? Chyba sobie kpisz! Tobie bardziej odpowiadało leniuchowanie w fotelu. Mam ci powiedzieć, kim jesteś? Jesteś po prostu mięczakiem, a nie prawdziwym facetem! – wyskoczyła z tymi słowami.

Wpadłem na pewien pomysł

Zaskoczyła mnie jej nagła reakcja.

– Chwila moment, wstrzymaj swoje nerwy. Pamiętasz, jak w zeszłym roku facet oberwał po gębie i ci się to nie spodobało? A teraz kolejny nie zarobił i też ci nie pasuje. Powiesz mi wreszcie, o co ci do cholery chodzi? – zacząłem się irytować.

– Serio jesteś aż tak głupi? No dobra, to ci wytłumaczę jak krowie na rowie. Tamten był w porządku i po prostu ze mną flirtował. A ten zachowywał się jak natrętny burak. Dotarło? – spojrzała mi prosto w oczy.

– Jasne – przytaknąłem.

Szczerze mówiąc, nie miałem zielonego pojęcia, o czym ona do mnie mówi. Byłem totalnie skołowany. Kompletnie nie wiem, jak powinienem zareagować, gdyby coś się wydarzyło następnym razem. Przywalić komuś w twarz czy może lepiej nie robić żadnej afery?

Chwila moment, a może by tak zapisać się na ekspresowy kurs tańca? Jeśli przetańczę z małżonką całą noc, to uniknę podejmowania trudnych decyzji...

Wojciech, 37 lat

Czytaj także:
„Mój mąż miał bardzo nietypowe i tajemnicze hobby. Gdy się o nim dowiedziałam, wystawiłam go za drzwi z 1 walizką”
„Nienawidziłam ojca, bo zrobił z mojego dzieciństwa piekło. Gdy po latach spojrzałam mu w oczy, coś we mnie pękło”
„Żona i teściowa uknuły spisek, żebym wziął się do roboty. Połknąłem haczyk, ale jednego na pewno się nie spodziewały”

Redakcja poleca

REKLAMA